Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

W Singauprze byiśmy wysoko na górze

Sprawozdania Posted on Thu, January 05, 2017 06:38:43

W Singapurze, mieście nie pustym,
mieszkaliśmy na górze,
a dokładniej piętrze trzydziestym ósmym

Kąpaliśmy się też na górze,
a dokładniej na 57 piętrze.
Basen tam piękny, widoki jeszcze piękniejsze
Każdy tam musowo robi selfie,
(oprócz mnie i Marka)
nad przepaścią pozują jak elfy.
Na szczęście przegania ich ciarka,
bo zimna woda w basenie,
dla tych z rejonu zwrotnika.
My z północy mogliśmy do woli w basenie fikać.

Z nieba ukrop leci na głowę,
chętnie w podziemne miasto się chowasz
garnitury, elegancja, sklepy markowe,
ale wódka droga, podobnie browar.

Dziwne to państwo, bo prawem stoi,
surowym aż strach!
Narkotyk czy guma do żucia cię koi?
Pozbawią cię życia, lub forsy, rach ciach.

Ulice bezpieczne:
nie gwałcą, nie biją, nie palą.
Państwo stateczne –
deficytu w budżecie nigdy nie uchwalą.

Szwecjo, miast chwalić się żeś prekursorem narodów,
popatrz na Singapur jak zasuwa do przodu.



Z kraju koshernego donoszę

Sprawozdania Posted on Tue, November 22, 2016 23:34:48

Zamieszkaliśmy z Markiem na tydzień w samym sercu Tel Avivu: na 11 piętrze wieży centrum handlowego Dizengoff (nazwa od pierwszego burmistrza miasta). Śniadanko i kolacyjka na balkonie, 25 stopni, u stóp całe miasto, z widokiem aż do Jaffy.

Morze cieplutkie też 25 stopni, plaże z delikatnym drobnym piaseczkiem,ciągnące się kilometrami, morze bez meduz i innych intruzów. Czysto, natryski, toalety co krok. No raj!
W dodatku na plaży sztuka.

Do Jaffy spacer promenadą nad morzem, a w Jaffie cały czas jakby festiwal – na ulicach muzyka, tańce, ogródki restauracyjne z cholernie głośną muzyką, nowoczesną, ale na pewno kosher. Fryzury też są kosher, jak tu dzieci z kipą i pejsami.

Bo tam wszystko jest kosher, w kraju gdzie talibowie judaizmu mają najwięcej do gadania, mimo, że jest ich ok. 10% i cała reszta na nich pracuje, bo oni nie pracują. Wynika to chyba z jakiegoś poczucia winy liberalnych żydów, że to dzięki ortodoksom przetrwał ten naród, i to oni załatwili, że powstało państwo żydowskie w 1948 roku. Wyobraźmy sobie, że to mniej więcej tak jakby w Polsce oddać prawo decyzji politycznych nacjonalistom, bo oni najlepiej radzą sobie w razie zagrożenia państwa.

Rytm tygodnia wyznacza zmierzch w piątek – wtedy wszystko ustaje, zaczyna się szabas. Zapytałam nieopatrznie recepcjonisty ok 16 w piątek czemu Carrefour zamknięty. Wskazał ręką na palący się świecznik i z politowaniem powiedział tylko “szabas”. Stanęły wszystkie miejskie autobusy, u nas na balkonie w środku miasta zrobiło się cicho prawie jak na wsi, wszystkie sklepy i większość restauracji zamknięta.

Byliśmy w Jerozolimie, ale tam nie wytrzymałabym dłużej niż jeden dzień. Wszędzie czarno od ortodoksów, szczególnie w obrębie murów starej Jerozolimy, no a najczarniej przy ścianie płaczu. Jerozolima jest podzielona na część żydowską, arabską i chrześcijańską. W części żydowskiej jest najspokojniej, najczyściej, wszędzie poza nią kramy na których można dostać wszystko, od krzyży do gwiazd Dawida, większość produktów made in China. Na oko najwięcej tu arabów. Jakiś ośmiolatek wpadł celowo we mnie od tyłu dwa razy żeby się pokazać przed kumplami z którymi wyszedł ze szkoły. Dopiero jak go ochrzaniłam głośno pojawił się jakiś dorosły arab i go przegonił. Mam nadzieję, że to odosobniony przypadek i że lepiej wychowuje się młodych arabów niż w tym przypadku.

Na Via Dolorosa często słychać polski bo tam się modlą przy kolejnych stacjach drogi krzyżowej. Tam też kram na kramie.

A wszędzie słychać ruski. Ale najwięcej w Hajfie – wszędzie szyldy po rosyjsku: weterynarz, dentysta, itp. Ale Hajfa to jeden wielki port.
Wolę Tel Aviv z jego plażowym wybrzeżem przypominającym Miami Beach.



Wietnam to nie to samo co Laos czy Kambodża

Sprawozdania Posted on Wed, October 26, 2016 13:05:22

W Laosie z wesołym chińczykiem śpiewającym po włosku O sole mio
Wietnam to Chiny, a Laos i Kambodża to Tajlandia. Wieeeelka różnica. Wietnamczycy są prawie tak głośni jak Chińczycy, Laotańczycy i Khmerowie (większość mieszkańców Kambodży) są dużo delikatniejsi w obyciu.

Nasza wycieczka zaczęła się kiepsko. Sobota 5 rano w hotelu przy lotnisku w Wwie telefon od Krysi z lotniska w Goteborgu: strajk na lotnisku w Berlinie, nie zdąży na lot z Wwy. Próbuje się więc dostać do nas prosto do Moskwy, bo my lecimy przez Moskwę do Hanoi. My to ja, Jola, Kasia i Lidka z Maćkiem.

Kiedy już jesteśmy na lotnisku Chopina, Krysia donosi, że jest w Sztokholmie. Niestety nici z przylotu do Moskwy – jej bilet stał się nieważny, bo nie stawiła się w Warszawie (no show up), nieważne w obie strony!

Kiedy jesteśmy w Moskwie, Krysia donosi: ma szansę na przelot z Paryża do Sajgony na następny dzień. Wsiadamy na długi lot do Hanoi i nadal nie wiemy czy Krysia do nas dotrze.

Z Hanoi lecimy do Sajgonu. A tam prawdziwy sajgon: rzeka motorynek, skuterów, wrzeszczący wietnamczycy, śmieci sąsiadują z jedzeniem na ulicach. Zwiedzamy muzeum martyrologii narodu wietnamskiego w wojnie z amerykańską armią. Do tuneli Wietkongu nas nie zawieziono. Za to wieczorem pijemy piwko na wysokości lądowiska helikopterów.
Krysia dolatuje szczęśliwie z Paryża do Sajgonu! Od razu jedziemy sampanem po Mekongu na targ wodny. Potem nocujemy Can Tho, tam też sajgon tylko trochę mniejszy. Odwiedzamy produkcję papieru ryżowego, ceramiki i cegieł, gdzie paliwem są łuski ryżowe – facet musi dorzucać non stop tego paliwa, ale jest ekologicznie, nic się nie marnuje.

Wietnam ma trochę większą powierzchnię od Polski, za to PKB na głowę ma 2 razy mniejsze, ale gęstość zaludnienia ponad 2 razy większą. Znajdujemy tu wyznanie, które nam odpowiada, pośród swoich świętych ma Wiktora Hugo, Charlie Chaplina i Marylin Monroe, modlimy się w ich świątynii

Kukuruźnikiem lecimy do królestwa Khmerów. Lądujemy w kambodżańskim Siem Reap – jeden pas startowy, dziura, ale niedaleko jest Angkor i największe jezioro, gdzie na wodzie jest wiele wiosek.
Pałace i świątynie Angkor z XIII wieku odkryli Francuzi trzebiąc dżunglę. Część murów pozostawiono prawie tak jak je zastano – w objęciach drzew.
Zastaje nas tam ulewa – oznacza to, że z chodnika nagle robi się rzeka. Prof. Jacek Sieradzki odmawia przejścia do ryksz, żona Basia stoi przerażona, Krysi udaje się go przekonać żeby jednak przeszli w deszczu do pojazdów, ale Jacek grozi, że wyjeżdża na następny dzień.

Wyjechał, ale z nami do Phnom Penh (kopiec pani Penh), czyli stolicy Kambodży. Nic specjalnego, no chyba że khmerskie tańce.

Na następny dzień znowu lecimy – do stolicy Laosu Vientiane. Na następny dzień znowu lecimy – do starej stolicy Laosu Luang Prabang. Jedzenie wszędzie dobre w dodatku z ozdobami, np ryba z rybakiem
Tutaj nareszcie zostajemy dłużej. Jest tu bosko. Nie dość że malownicze góry i rzeki to jeszcze trafiliśmy w dziesiątkę – na święto Boun Ok Phansa czyli festiwal światła. każda z okolicznych wsi przygotowuje łódź i dekoruje ją, a następnie odbywa się w mieście parada i konkurs łodzi, które potem spuszczane na rzekę.

Wycieczka do wsi gdzie kończy się droga, nie dotarła cywilizacja itp. Docieramy wyboistą drogą do jej końca, wysiadamy i słyszymy grzmot muzyki z kilkusetwatowych głośników. Krysia rozczarowana, że do wsi dotarł prąd. Mało tego – dotarły też komórki, którymi wzajemnie robimy sobie zdjęcia – oni już dawno nie widzieli tylu białych kretynów, którzy zapłacili grube dolary po to, żeby ich wytrzepało aby mogli zobaczyć lokalną dyskotekę z podpitymi laotańczykami.

Następna wycieczka kompensuję tą nieudaną – jedziemy do wodospadów jak z bajki. Kąpiemy się pod biczami wodnymi.

A w sąsiedztwie wylegują się misie księżycowe.
Koniec tego dobrego, lecimy do Hanoi. Na wybrzeżu tajfun, wycieczka nad morze przesunięta na następny dzień, a dziś chodzimy śladami Ho Chi Minha. Niestety zabalsamowane ciało zostało wypożyczone do renowacji w Rosji, nie ma więc kolejek do mauzoleum, jest tylko zmiana warty, a ludzi i tak w p… Jego prywatna willa jest w ogrodzie botanicznym, gdzie rosną dziwne drzewa wietrzące swoje korzenie.
Oglądamy dziwne przedstawienie kukiełek na wodzie – kukiełki są rzeczywiście na wodzie, prowadzone pod wodą kijami bambusowymi, a kukiełkarze brodzą w wodzie za parawanem ustrojeni w specjalne wodoodporne stroje.
Nareszcie tajfun przeszedł na północ nad Chiny więc jedziemy na wycieczkę do zatoki Ha Long gdzie pływamy podziwiając 1969 wysp typu słupy wapienne.
Wyszukany posiłek na stateczku obejmuje m.in. kraby faszerowane, tzn w skorupce kraba podane jest jego mięsko. Pan Kazimierz, lekko przygłuchy, poucza nas o potrzebie dostarczania wapnia organizmowi, po czym zaczyna chrupać skorupkę. Krysia obok niego stara się opanować i spokojnym głosem powtarza kilkakrotnie: jako lekarz stanowczo panu odradzam jedzenie skorupki. Pan Kazimierz nie słyszy bo mu skorupka chrupie w uszach i dalej konsumuje.

Czego tu się nie je. Ropuchy, larwy, karaluchy …
a popija się to kobrówką albo innym gadem
Żegnamy się z Krysią odjeżdżającą w góry wietnamskie na kilka dni i wylatujemy do Moskwy. Koniec i bomba a kto czytał ten trąba.



Kraków jak zwykle pełen życia

Sprawozdania Posted on Thu, August 18, 2016 13:10:19

Przyjechałam już po Światowych Dniach Młodzieży, a i tak było gwarno, wiele imprez, festiwali. Kraków tętni życiem. Na wystawę dzieł Siemiradzkiego przywiezionych ze Lwowa niestety spóźniłam się o jeden dzień: byłam świadkiem ładowania skrzętnie opakowanych obrazów do ciężarówki w asyście ok pół tuzina ochroniarzy z karabinami. Za to sama postrzelałam sobie z karabinu w towarzystwie zaprawionych myśliwych, czyli prawdziwych przyjaciół zwierząt.
W Krakowie poczucia humoru nadal nie brakuje – to dzieło sztuki na Wiśle: świnia na ruszcie, wszystko z betonu.



Podhalańska nostalgia

Sprawozdania Posted on Thu, August 18, 2016 13:01:20

Z Krakowa zrobiliśmy z Maćkami wycieczkę nostalgicznym szlakiem wspomnień z dzieciństwa i młodości.

Krościenko to wiele tzw letnisk w wieku przedszkolnym. Woda w Dunajcu zawsze była lodowata ale i tak się w niej siedziało szczękając zębami i z sinymi wargami. Z wycieczek pamiętam zejście z Sokolicy, a właściwie zjazd na tyłkach błotnymi rynnami ścieżek.
Piwniczna to miejsce gdzie pierwszy raz jako nastolatka piłam alkohol na obozie harcerskim. Tam też poznałam lesbijskie zapędy niektórych druhen. Harcerstwo to prawdziwa szkoła życia.
Bukowina – tam malutkiego Maciusia uczyliśmy jeździć na nartach, którymi rzucał ze złością zanim mu się spodobało. Per aspera ad astra.
Barcice pod Rytrem to pierwsze wakacje Marka bez rodziców w obozowisku nad Popradem. Słyszałam jak bywał tam głodny bo pieniądze szły na piwo, jak wyławiali menażki po zalaniu obozowiska, jak Jacek Stella Sawicki zrobił kupę do Popradu.

Podhale jest nie do poznania. Wszędzie zadbane ogródki, balkony zakwitnięte kolorowo, kąpieliska termalne typu pałace wodne w Bukowinie, Białce, Chochołowie. Na Słowacji jest wyraźnie ubożej. Czyżby przyczyną różnic było euro na Słowacji? Nadal ogrodzenie metaloplastyka z okresu późnego Gierka, z podobnego okresu standard term w Wyżnym Rużbachu. Za to zameczek w Starej Lubovnej zadbany, dzieci mogą zobaczyć walki rycerzy i pojeździć na koniach. Zniewalający jest widok z zamku.

W Gorlicach o mało nie przetestowałam locum secretum w zameczku w Szemberku



Z Krakowa

Sprawozdania Posted on Tue, May 17, 2016 22:00:32

Spotkałam tam Halinkę: było shop till you drop!

Wycieczka na wystawę w MOCAKu z wnuczką Lidki była podobnie udana jak poprzednia tam wycieczka z dziećmi Anety na wystawę Gender. Po obejrzeniu tuzina narządów płciowych i aktów, zapytali Anetę: Mama a jak ty Tacie wytłumaczysz że nas tu wzięłaś? Tym razem tematem była medycyna w sztuce. Jeszcze gorzej! Wszystkie narządy, masa krwi i potworków na stołach operacyjnych. To chyba tam Maciek zdecydował kupić morską świnkę wnuczce, żeby ją ukoić.Na szczęście byli też lżejsi artyści.
Mały problem w tym, że Matylda już czyta i trzeba było tłumaczyć o co to chodzi z tym przerywaniem.



Rasowe afrykanki

Sprawozdania Posted on Mon, April 18, 2016 12:00:08

Piękne kolorowe kobiety w słońcu … it couldn’t be better
Palma nam trochę odbijała pod palmą
A wódz murzyński czuł się na początku samotnie pod …
i na palmiestraszył nas dzidą
i wogóle
W końcu dał się obłaskawić
jadł i pił z nami, lulki palił
w rytmach chórów afrykańskich
i znowu pod palmą
skończyło się w wannie
… prawie, bo jeszcze pojawił się tygrys który sobie robił selfie
Miałyśmy taki afrykański zachód słońca, tak tak to widok ze Zbocza Łucznika



Afryka nie dzika: jak kabaret tam fikał

Sprawozdania Posted on Tue, March 29, 2016 12:02:26

Byłyśmy na wycieczce południowo-aftykańskiej. Wracam tam choćby dziś!
To w skrócie trasa: z Kapsztadu i okolic, przez najbardziej południowy przylądek Igielny do ujścia rzeki Sztormowej, z powrotem przez Małe Karoo i farmy strusiów do winnic w okolicy Stellenbosch.Królewskie przyjęcie w Kapsztadzie zapewniła nam krewna Margity – wspaniała Pam, to ta po prawej, a obok mnie przemiła Ann.Marta przeszła kurację lęku wysokości, nie tylko na Górze Stołowej.
W Waterfront zakupy w orginalnych sklepach z afrykańską sztuką.
W Kirstenbosch nawąchałyśmy się konopii, rosną tu wszedzie.
W Simonstown pływałyśmy w oceanie razem z pingwinami. Było intensywnie ale czasem dało się też trochę poplażować
Dotarłyśmy do najbardziej południowego cypla Afryki – przylądku Igielnego, tam gdzie spotyka się ocean Atlantycki i Indyjski.
W Indyjskim oceanie jest cieplutko, np w Plettenberg
W hotelu Knysna było dobre jedzenie – po kokardę.
Wyzwaniem dla lęku wysokości były wiszące mosty nad ujściem rzeki Sztormowej do morza.
W drodze powrotnej ze wschodniego wybrzeża jechałyśmy przez kotlinę śródgórską Małe Karru.
Po drodze jeździłyśmy na strusiach, karmiłyśmy żyrafy
odwiedzałyśmy pomysłowe restauracje, np Ronnies sex shop, gdzie goście zostawiają bieliznę
W Diesel and Cream zatrzymuje się wielu przystojnych samotnych motocyklistów, mają też ciekawe toalety.
Na koniec wróciłyśmy bliżej Kapsztadu, do winnic i winiarni w okolicach Stellenbosch. Tam spotkałyśmy nareszcie gwiazdę Danusię.
Wino wspaniałę, najlepsze z grona Sauvignon blanc (można kupić w systemie). Było tego tak dużo, że musiałyśmy wylewać do rynsztoka!
Degustowałyśmy też brandy – najlepszą na świecie 12 letnią Van Ryns.
Było pięknie i kolorowo. Kiedyś tam jeszcze wrócimy

Historyjka o praludach z tego regionu, w języku pokrewnym do afrykanerskiego czyli niemieckim.
Pewnego dnia, Hotentoci (Hottentotten) zatrzymują mordercę (Attentäter), oskarżonego o zabójstwo pewnej matki hotentockiej (Hottentottenmutter), która w dodatku jest matką miejscowego głupka i jąkały (Stottertrottel) czyli Hottentottenstottertrottelmutter, zaś jej zabójca nazywa się Hottentottenstottertrottelmutterattentäter. Policja schwytała mordercę i umieściła go prowizorycznie w kufrze na strusie (Strausskoffer), lecz więźniowi udaje się uciec. Rozpoczynają się poszukiwania. Po chwili do wodza przybiega hotentocki wojownik krzycząc:
— Złapałem zabójcę! (Attentäter).
— Tak? Jakiego zabójcę? — pyta wódz.
— Strausskofferattentäter — odpowiada wojownik.
— Jak to? Tego zabójcę, który jest w klatce na strusie? — pyta hotentocki wódz.
— Tak — odpowiada tubylec — to jest ten Hottentottenstottertrottelmutterattentäter (zabójca hotentockiej matki głupka i jąkały).
— Aha! — rzecze wódz Hotentotów — trzeba było od razu mówić, że schwytałeś Hottentottenstottertrottelmutterstrasskofferattentäter!



Miami Beach polecam

Sprawozdania Posted on Mon, February 08, 2016 02:10:10

Szczególnie jeśli ma się taki widok z pokoju
a taki z balkonu
Miami Beach to osobne miasto. Jest tam piękna architektura art deco z lat 20 i 30, wszędzie wspaniałe jedzenie w przystępnych cenach, na Ocean Drive występy o klasie światowej, np tancerz flamenco.Uwaga, to może być drogi alkohol: ok 400 kr jeden kieliszek tequili!!!
Niecałą godzinę jazdy na północny zachód od Miami jest Sawgrass Mill – największe centrum outletów, coś na kształt Ullared, tyle, że ze sklepami Guci, Armani, Burberry, Dior, itd. Jest też olbrzymi wybór zabawowych sukni, takich na “wesele”.
Na samym południu jest Florida Keys wraz z Key West – trochę przereklamowane. Wyraz key pochodzi od hiszpańskiego cayo oznaczającego małą wyspę. Owszem, jeździ się długimi mostami pomiędzy tymi wyspami, ale tam nie ma wcale wspaniałych długich piaszczystych plaży, tak jak np w Miami Beach. To są wyspy z rafy koralowej, która ok 100000 lat temu wychynęła z Atlantyku. W wyniku erozji powstał z niej kamień wapienny, który miejscami pojawia się w formie jasnego piasku, szczególnie przy prywatnych posesjach. Najczęściej jednak na brzegu są namorzyny.
Czasem tak wygląda dostęp do wody
Nawet na piaszczystej plaży woda wcale nie zachęca do kąpieli, jest w niej dużo roślin
i meduzy bardzo niewinnie wyglądające, ale ponoć paraliżujące.
Dosyć typowe wybrzeże z okna naszego balkonu na Islamorada
Czasem wyraźnie widać, że chodzi się po rafie koralowej, bo są wyraźne odbicia zwierzątek
Samo Key West to miejscowość podupadła: z metropolii do której przybywali chętnie pisarze (Hemingway) i prezydenci (wszyscy od Trumana), do typowego turystycznego kurortu: ładne domy, kiczowata sztuka, bary, itp.



Kraj długich pociągów i czcicieli penisa

Sprawozdania Posted on Mon, November 30, 2015 14:30:52

Byłam na prawie szkolnej objazdowej wycieczce w południowych Indiach. Rozrabialiśmy na tylnych siedzeniach autobusu, a ksiądz Marian, siedzący przed nami, najpierw chciał nas nawracać … w końcu zrezygnował.
Jedna z uczestniczek wycieczki wylądowała w szpitalu z dolegliwościami przewodu pokarmowego, ale raczej z powodu nadmiaru napojów wyskokowych niż hinduskiego jedzenia. Czyżby nasze spożycie zadecydowało o rezygnacji z nawracania nas? Poniżej moje imieniny, nieobecni są w szpitalu na badaniu kiszek.
Jak czasem wytknęłam nos z wesołego, dobrze klimatyzowanego autobusu, to mogłam zauważyć, że jeżdżą tu bardzo długie pociągi (min 21 wagonów osobowe, towarowe 30) oraz że znajduję się w patriarchalnym kraju, gdzie tzw lingam, czyli penis, jest wszechobecny w świątyniach. Kobiety ściskają to w modlitwach, vide niżej
i czasem rzeczywiście powiększa się, może na skutek ich modlitw
Czci się też posiadaczy lingwama, np takimi 18 metrowymi figurami, do których trzeba pielgrzymować na bosaka pokonując 600 nierównych schodów.
Panuje tu wszechwładnie duch nad ciałem, bo to drugie to tylko krótkotrwałe wcielenie energii życia, nie ma się więc co tym zbytnio przejmować. Dzięki takiej wierze to chyba najbardziej konserwatywny kraj jaki do tej pory widziałam.
Skoncentrowanie na perspektywie wieczności konserwuje społeczne relacje, bo po cholerę się wysilać na to mgnięcie którym jest życie doczesne. System kastowy ma się więc dobrze, podobnie patriarchat. Oświecone państwo stara się o postęp, np wprowadza się wysokie kary za zatrudnianie pariasów (dalitów, czyli bezkastowych) do czyszczenia kloak. Jeśli chodzi o kobiety, to 45% dziewcząt jest wydawane za mąż przed 18 rokiem życia, większość zarówno kobiet jak i mężczyzn uważa, że bicie żony jest zawsze uzasadnione, zabija się 2 miliony rocznie dziewczynek (przed lub po urodzeniu), rezultatem tego na 1000 mężczyzn przypada 940 kobiet, co 20 minut gwałcona jest kobieta, 35% kobiet jest analfabetkami, 71% kobiet nie pracuje. I rest my case. Ale idzie ku lepszemu, oto gang gulabi
Indie są ekstremalnie ekologiczne. Dla zwierząt jest tu eldorado, bo mają niezbywalne prawie “human rights”, np sąd najwyższy rozpatrywał ostatnio przyrodzone prawo ptaków do fruwania, w związku z czym proponuje się zakazać trzymania ich w klatkach. Śmieci rzuca się gdzie popadnie, bo zawsze znajdzie się jakieś ciało które je przyswoi: parias, pies, krowa, świnia, popielica, małpa. Ale za to maluje się wszystko na kolorowo.
Wszyscy są mili, uśmiechnięci. Efektywność pracy to pojęcie zupełnie im obce. Oto jak praca wre przy ustawianiu jakiegoś ogrodzenia w Bangalore.
Jest ubogo, ale wesoło, przynajmniej facetom



Znowu urodziny

Sprawozdania Posted on Thu, September 03, 2015 12:03:37

29 sierpnia nasza beznadziejna poetka Krysia przekroczyła rubikon 60-ki. Cieszyłyśmy się razem z nią, bo jak to sama wyraziła, należy się cieszyć ,że doszło się do tego wieku, bo jakaż jest alternatywa – nie najweselsza.
Haneczka obchodzi jutro nierówne urodziny, dlatego nie będzie dla niej wpisu, ale zobaczcie jak ładnie wygląda z szanowną jubilatką.A Jubilatka przestrzega wskazań Magdaleny Samozwaniec: Można się starzeć ale nie należy tego po sobie pokazywać
Impreza miała wspaniały klimat. Sąsiedzi Krysi zaskoczyli chóralnym śpiewem We will rock you, a my zaskoczyłyśmy siebie tym że nie było wcale tak beznadziejnie, mimo braku próby, sprzęt się też świetnie sprawdził. Było kilka limeryków na cześć Krysi. Oprócz tego zaśpiewałyśmy nową trawestację Rodzina, no i świetne tłumaczenie Odrobina mężczyzny. Proszę zajrzeć pod Wiersze i Piosenki.
Południowo-szwedzka filia Biuro wysłała reprezentantkę Mańkę, która dopiero co umknęła paszczy niedzwiedzi polarnych na Svalbardzie.



E viva!

Sprawozdania Posted on Mon, August 24, 2015 22:00:34

Tym razem było po hiszpańsku u Ewy. Mój Zorro miał konkurencję ze strony Pedro, dosyć jednak słabą bo raz że Pedro był bezbronny, dwa odpadały mu wąsy i broda.

W końcu donny wolały się fotografować ze mną i moim dużym rewolwerem

A donny były dobrze wyposażone, w klejnoty
i inne atrybuty



Już po imprezie ;(

Sprawozdania Posted on Mon, June 22, 2015 11:05:52

Ale się działo! A najważniejsze – nie lało!
Najbardziej zaskoczył mnie mój “własny” kabaret. Piosenka ku czci jubilatki jest fenomenalna, przejdzie do historii. Dawno nie odebrałam tyle życzliwości i ciepła, nie mówiąc o prezentach.
Poza tym sypano na mnie płatkami róży jak na święta chyba Bożego Ciała, a to było tylko moje skromne (choć pokaźne) ciało.
Goście byli we wspaniałych strojach (nie wszyscy, np Dominika) i chętnie pozowali do zdjęć
Kapuście w wykonaniu Danusi należy się I nagroda za pomysłowość.
A oto co po północy można było osiągnąć z tego nakrycia głowy
Sarna w wykonaniu Nuny była bardzo realistyczna, mimo, że intelektualistka.
Elf w wykonaniu Hani zdobył entuzjazm już w drodze na party w tramwaju
Na siostry Sisters zawsze można liczyć.
Ewę trudno było poznać w burzy rudych włosów
Panowie też się spisali – nawet Marek był poszarpany na Pucka, Einar ma zielone nogawki. Ani jeden nie był osłem, większość udawała drzewa, jeden był podobny do elfa,
Do jedzenia było więcej chętnych niż do tańca wokół słupa
Mimo nagłośnienia nie bardzo panowała panienka z okienka nad bałaganem
Chyba jednak bałagan sprzyja zabawie, co widać po dynamice tańców.
A występ kabaretu zdobył sobie uznanie najmłodszych, oni wiedzą co to sztuka! Ten zasłuchany malutki człowieczek to Max, wnuczek brata
Panowie się tym razem też walnie przyczynili. Dzięki Krzyśkowi była taka muzyka którą wszyscy lubią. A Per zrobił nam cenny wykład o flagach narodowych.
Po czym przeszliśmy od teorii do praktyki, czyli składania flagi
Poważnych dyskusji też nie brakowało
Ani toastów
A wszystko jak zwykle zakończyło się w niemoralnym pokoju w wannie
Te podpisane zdjęcia robiła ta pani



Jestem heavy metal

Sprawozdania Posted on Thu, May 28, 2015 00:16:46

Musiałam coś przeskrobać, pokarało mnie dentystką.

Ułamał mi się kawałeczek zęba, nie bolało, ale o uzębienie trza dbać. W swojej próżności posłuchałam dorady dentystki, że zamiast plomby lepsza będzie korona. Przy piłowaniu zęba pod koronę coś mnie tknęło: pani dentystka powiedziała, że mogę mieć koronkę porcelana na metalu, lub całą porcelanową. Zanim zdążyłam się zdecydować okazało się, że spiłowało się jej tak dużo zęba, że może być tylko cała porcelanowa.

Puściło znieczulenie i wtedy okazało się po bólu jak głęboko się ząb spiłował. Oczekiwałam na porcelanową koronę, oraz na przejście bólu. Korona lada moment miała nadejść a ból nie chce odejść. Zgłosiłam to pani dentystce, ale ona mnie uspokoiła, że to przejściowe. I zacementowała mi koronę.

Jadłam drugą stroną, bo nadal bolało, a ponieważ dostałam grypę, to w ogóle mało wykorzystywałam uzębienie. Grypa mi przeszła a ból wrócił z intensywnością burzy piaskowej – ćmiło mnie i rwało. Pani dentystka na to: to się zdarza, ząb musiał być martwy i mam stan zapalny, trzeba leczenia kanałowego. Ale kanał. Teraz przez świeżo zacementowaną porcelanę będzie się dobywać do trzewi tej dużej szóstki! Wyboru nie ma, chodzę po ścianach, w niedzielę się stawiła, otworzyła, przeczyściła trochę. Nie pomogło, dalej wyję (bezgłośnie).

Dzisiaj rano ponowne czyszczenie. Nie przypuszczałam, że może być gorzej. Może. W trakcie czyszczenia ułamało się narzędzie dentystyczne i mam jego część teraz głęboko w korzeniu. Czekam na wizytę u specjalisty, który ma szanse to to wyłowić. Czy do ekstrakcji bólu konieczna jest ekstrakcja zęba?

Patronie Armenii i Biura Spraw Beznadziejnych – Święty Judo Tadeuszu od spraw beznadziejnych, pomóż!



Białe szaleństwo na czarnych stokach

Sprawozdania Posted on Sun, April 05, 2015 16:38:16

Jeździłyśmy z Krysią nad chmurami, tu ok. 3300 m npm, to białe morze to chmury. Taki miałyśmy widok z okna
A po nartach zabawiano nas np żonglowaniem

lub przymierzałyśmy gustowne nakrycia głowy modne w Chamonix:
a la sowa
a la wilk
a la koza
a la lisek



Magiczny wieczór

Sprawozdania Posted on Tue, March 24, 2015 11:31:45

Samo założenie kimona, które pęta stopy tak, że musi się stawiać drobne kroczki, powoduje że czujemy się subtelnymi dziełami sztuki raczej niż kobietami z krwi i kości. Haiku czytane przez naszą poetkę Krysię stworzyło atmosferę ulotności i tajemniczości. A dopełnieniem tego było pożywienie nie z tej ziemi – zielone glony.

Nasz gość wieczoru – znawczyni sztuki współczesnej – Klima z Warszawy, nazwała wieczór magicznym. Tak właśnie tworzy się sztukę dnia codziennego. Dziewczyny były beznadziejnie wspaniałe, jak zwykle.

Hania gdyby ją zminiaturyzować ma naturalnie rysy japonki. Jola potrzebowała je trochę podrasować.
Siostry Sisters okazały się być specjalistkami zarówno motania kimono jak i charakteryzacji.

Po charakteryzacji specjalistek – blond gejsza w ślubnym kimono ważącym chyba 10 kg, bo wyszywanym metalowymi nićmi.
Nakrycie i porcelana w większości od wielkiego sąsiada Japonii.
Ewa z Krysią dostarczyły wyskokowych napojów azjatyckich, ale wolałabym wyskoczyć z okna niż pić te napoje.

“Alkohol trafia przez błonę śluzową układu pokarmowego do krwi i jest tłoczony do wszystkich zakamarków ciała. Jeszcze nim trafi do mózgu, co powoduje stan nietrzeźwości, zaczyna być metabolizowany w wątrobie. Narząd ten odpowiada za 95% metabolizmu etanolu. Szereg enzymów, pod ogólną nazwą dehydrogenaz alkoholowych, przekształca etanol w aldehyd octowy. Substancja ta jest jeszcze bardziej toksyczna niż sam etanol i to właśnie ona jest sprawcą zatrucia alkoholowego, popularnie znanego jako kac. Aktywność innego enzymu – dehydrogenazy aldehydowej jest na tym etapie zbawienna. To on pomaga nam pozbyć się trującego aldehydu i wyeliminować efekty przedawkowania alkoholu.

Aktywność enzymów rozkładających alkohol jest znacznie wyższa u Europejczyków, w tym szczególnie u Polaków i Rosjan. Ponadto, także istnienie pewnego genu regulatorowego pomaga nam być tak odpornymi na etanol. Gen ten to mały fragment DNA, który działa niczym włącznik i wyłącznik innego genu. W razie zapotrzebowania uaktywnia w podwzgórzu (gdzie znajduje się ośrodek odpowiedzialny za uczucie pragnienia i sytości) gen galaniny – białka ułatwiającego metabolizm tłuszczu oraz alkoholu. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Aberdeen, w Szkocji dowiodło, że ten genetyczny „włącznik” jest znacznie słabszy u Azjatów niż w przypadku Europejczyków.”

Wyższa aktywność enzymów rozkładających alkohol gejsz europejskich nie pomogła jednak w uniknięciu chaosu w wannie.

Odwiedził nas też śliczny pokemonek, czekam na zdjęcia.

A tu coś z języka gejsz. Ja się po japońsku piszę Kutaka.
Hania – Rikatojika
Krysia – Meshifuarijika
Jula – Zudotaka
Jola – Zumotaka
Ewa – Kumeika
Grazyna i Dominika niech spróbują same!

Haiku Krysi

Eli geishe
tak newinne sensualne
choc dziecinne

Moje haiku

zielono mi

na podniebieniu

i w głowie też



Viva Andorrra!

Sprawozdania Posted on Mon, March 09, 2015 12:22:08

Jak w Madrycie życie gdyś w Andorze:
tania wódka, perfuma, śnieżek prószy na dworze.
Andorczycy dudków nie płacą od dochodu.
Górale ci to Katalończycy nie Hiszpanie
a od Unii niezależne te dranie
Obywatelem zostaniesz tylko za młodu:
20 lat trza tam żyć by obywatelem być!

Za rok silną grupę montujemy
i razem tam beznadziejnie jedziemy



Sanus per aquam

Sprawozdania Posted on Sun, November 30, 2014 21:51:33


Silną szóstką okupowaliśmy ośrodek rehabilitacyjny Malinowy Zdrój w Solcu Zdrój. Teraz nazywa się to modnie spa. Próbuje się z tego robić na siłę akronim Sanus Per Aquam, czyli zdrowie przez wodę, ale tak naprawdę to nazwa pochodzi od walońskiej miejscowości Spa, znanej z leczniczych gorących źródeł, już od XIV wieku.
Mieliśmy tam różne takie senior activities.
Kuracjusze bardzo się męczą tym biegiem po zdrowie. A to kąpiele siarkowe, a to kriokomora, bicze wodne, aerobik w wodzie, pilates na sucho, fala uderzeniowa, bilard, dancing, power joga, … Kuchnia jest przednia więc zamiast jeść po to żeby się ruszać, je się po to żeby więcej zjeść. Kuracjusze spotykają się w poczekalniach przed zabiegami i wymieniają uwagi.

– Czy szanowna pani już może po krio?
– Skądże proszę pana, krio się z celem mijo.
– Czemuż sądzi tak pani łaskawa?
– Siara proszę pana to jest sprawa.
Jak się człowiek wymoczy
i wychodzi czerwony
to czuje, że nic go nie toczy,
zdrowy z każdej strony.
– A ja po krio szanowna pani
czuję energię bez granic
Jak mnie minus 150 stopni połachocze
zaraz potem na wódeczkę skoczę
– A Tomek pana już wymasował?
– Ten co tak gniecie? Niech Bóg zachowa!

Proszę szanowne współkuracjuszki o dodawanie relacji, chętnie wierszem.



Czkawka powyborcza

Sprawozdania Posted on Mon, September 15, 2014 14:08:32

W Polsce partie głoszące zachowanie tradycji rodzimych stanowią większość. Tutaj są potępiane zgodnym chórem przez wszystkie inne partie czyli ok. 87% parlamentu. Głośno zgodnym chórem nazywa się partię Sverigedemokraterna rasistami, a gdyby ktoś z Polski przeczytał ich program to nie znalazłby w nim ani śladu rasizmu. Ponieważ już niejednokrotnie wytknięto mediom, że program tej partii nie jest rasistowski, kontrargumentują że jej korzenie są rasistowskie.

W Szwecji karane są surowo tzw zbrodnie nienawiści (szw. hatbrott, ang. hate crime, bias crime).

Tak definiuje to wikipedia:

akt przemocy werbalnej (zob.: mowa nienawiści) lub fizycznej, wynikający z antyspołecznych uprzedzeń, przejawianych względem danych grup społecznych. Może wiązać się z dyskryminacją ze względu na: płeć (lub tożsamość psychoseksualną), rasę, religię, orientację i niepełnosprawność, bezdomność, pochodzenie etniczne i narodowość, wiek, przekonania polityczne lub filozoficzne.

W Szwecji zdecydowana większość mediów i partii politycznych dopuszcza się mowy nienawiści wobec partii Sverigedemokraterna, lub przemocy nienawiści – faszystowscy komuniści atakują członków tej partii, czy to na demonstracjach, czy też prywatnie, np wrzucając im guano do skrzynki na listy.


Sądzę, że jest to powód dla którego ta prześladowana partia zdobywa coraz większy elektorat. Jako libertarianin z krwi i kości nie mogę głosować na Sverigedemokraterna, ale niewiele brakowało a tak bym zrobiła z irytacji jak są traktowani w tej niby-demokracji.

Skąd bierze się to święte oburzenie na partię, której jedyne co można wytknąć to korzenie nazistowskie? Przychodzi mi do głowy, że powodem jest może właśnie rasizm gdzieś głęboko tkwiący tu w społeczeństwie, tak że odzywa się w nich poczucie winy i dlatego tak przereagowywują. Duńczycy i Norwedzy nie mają z tym problemu, najwyraźniej nie mają kompleksu nazisty.

Ukrywane kompleksy to potężna siła.



Pastuch z Krety pod Goteborgiem

Sprawozdania Posted on Tue, August 26, 2014 09:44:40

Wypoczęte chórzystki i ich miłośnicy spotkali się u gościnnej Ewuni na greckim przyjęciu. Przybył też pastuch z Krety, z którym wszyscy się fotografowali jak z misiem na Krupówkach. Jego czapeczka też była popularna.



W Andalo się to stało

Sprawozdania Posted on Mon, March 03, 2014 18:18:22

Doszło do spotkania prezesa BSB z najbardziej beznadziejnym członkiem Halinką.
Takie były góry i słońce

Niestety krótko, trzeba się było rozstać na lotnisku w Norymberdze



« PreviousNext »