Silną szóstką okupowaliśmy ośrodek rehabilitacyjny Malinowy Zdrój w Solcu Zdrój. Teraz nazywa się to modnie spa. Próbuje się z tego robić na siłę akronim Sanus Per Aquam, czyli zdrowie przez wodę, ale tak naprawdę to nazwa pochodzi od walońskiej miejscowości Spa, znanej z leczniczych gorących źródeł, już od XIV wieku.
Mieliśmy tam różne takie senior activities.
Kuracjusze bardzo się męczą tym biegiem po zdrowie. A to kąpiele siarkowe, a to kriokomora, bicze wodne, aerobik w wodzie, pilates na sucho, fala uderzeniowa, bilard, dancing, power joga, … Kuchnia jest przednia więc zamiast jeść po to żeby się ruszać, je się po to żeby więcej zjeść. Kuracjusze spotykają się w poczekalniach przed zabiegami i wymieniają uwagi.

– Czy szanowna pani już może po krio?
– Skądże proszę pana, krio się z celem mijo.
– Czemuż sądzi tak pani łaskawa?
– Siara proszę pana to jest sprawa.
Jak się człowiek wymoczy
i wychodzi czerwony
to czuje, że nic go nie toczy,
zdrowy z każdej strony.
– A ja po krio szanowna pani
czuję energię bez granic
Jak mnie minus 150 stopni połachocze
zaraz potem na wódeczkę skoczę
– A Tomek pana już wymasował?
– Ten co tak gniecie? Niech Bóg zachowa!

Proszę szanowne współkuracjuszki o dodawanie relacji, chętnie wierszem.