W Singapurze, mieście nie pustym,
mieszkaliśmy na górze,
a dokładniej piętrze trzydziestym ósmym
Kąpaliśmy się też na górze,
a dokładniej na 57 piętrze.
Basen tam piękny, widoki jeszcze piękniejsze
Każdy tam musowo robi selfie,
(oprócz mnie i Marka)
nad przepaścią pozują jak elfy.
Na szczęście przegania ich ciarka,
bo zimna woda w basenie,
dla tych z rejonu zwrotnika.
My z północy mogliśmy do woli w basenie fikać.
Z nieba ukrop leci na głowę,
chętnie w podziemne miasto się chowasz
garnitury, elegancja, sklepy markowe,
ale wódka droga, podobnie browar.
Dziwne to państwo, bo prawem stoi,
surowym aż strach!
Narkotyk czy guma do żucia cię koi?
Pozbawią cię życia, lub forsy, rach ciach.
Ulice bezpieczne:
nie gwałcą, nie biją, nie palą.
Państwo stateczne –
deficytu w budżecie nigdy nie uchwalą.
Szwecjo, miast chwalić się żeś prekursorem narodów,
popatrz na Singapur jak zasuwa do przodu.