Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Umaczani głęboko w tłuszczu

Lingua Posted on Mon, November 30, 2015 16:43:19

Daniel Kahneman to powinna być obowiązkowa lektura dla Polaków: Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym. Pewność własnego zdania Polaka w porównaniu ze Szwedem to mniej więcej tak jak lingam murzyna i japończyka.

Przekonałam się o tym kiedy zauważyłam, że do polszczyzny w czasie mojego długiego wygnania wszedł anglicyzm “głęboki tłuszcz”. Jak wyjeżdżałam używano na to pojęcie słowa “frytura”. Sprawdziłam w korpusie języka polskiego: “frytura” ustępuje miejsca “głębokiemu tłuszczowi” pod koniec lat 90. Do końca lat 80 próżno szukać głębokiego tłuszczu w polszczyźnie.

Ci którzy mieszkają w Polsce wyrazili swoje zdecydowanie pewne zdanie, że “zawsze mówiło się głęboki tłuszcz, frytura to jakieś wymysły”. Zmiany raz zaakceptowane w języku, stają się niezauważalnie szybko normą.



Kraj długich pociągów i czcicieli penisa

Sprawozdania Posted on Mon, November 30, 2015 14:30:52

Byłam na prawie szkolnej objazdowej wycieczce w południowych Indiach. Rozrabialiśmy na tylnych siedzeniach autobusu, a ksiądz Marian, siedzący przed nami, najpierw chciał nas nawracać … w końcu zrezygnował.
Jedna z uczestniczek wycieczki wylądowała w szpitalu z dolegliwościami przewodu pokarmowego, ale raczej z powodu nadmiaru napojów wyskokowych niż hinduskiego jedzenia. Czyżby nasze spożycie zadecydowało o rezygnacji z nawracania nas? Poniżej moje imieniny, nieobecni są w szpitalu na badaniu kiszek.
Jak czasem wytknęłam nos z wesołego, dobrze klimatyzowanego autobusu, to mogłam zauważyć, że jeżdżą tu bardzo długie pociągi (min 21 wagonów osobowe, towarowe 30) oraz że znajduję się w patriarchalnym kraju, gdzie tzw lingam, czyli penis, jest wszechobecny w świątyniach. Kobiety ściskają to w modlitwach, vide niżej
i czasem rzeczywiście powiększa się, może na skutek ich modlitw
Czci się też posiadaczy lingwama, np takimi 18 metrowymi figurami, do których trzeba pielgrzymować na bosaka pokonując 600 nierównych schodów.
Panuje tu wszechwładnie duch nad ciałem, bo to drugie to tylko krótkotrwałe wcielenie energii życia, nie ma się więc co tym zbytnio przejmować. Dzięki takiej wierze to chyba najbardziej konserwatywny kraj jaki do tej pory widziałam.
Skoncentrowanie na perspektywie wieczności konserwuje społeczne relacje, bo po cholerę się wysilać na to mgnięcie którym jest życie doczesne. System kastowy ma się więc dobrze, podobnie patriarchat. Oświecone państwo stara się o postęp, np wprowadza się wysokie kary za zatrudnianie pariasów (dalitów, czyli bezkastowych) do czyszczenia kloak. Jeśli chodzi o kobiety, to 45% dziewcząt jest wydawane za mąż przed 18 rokiem życia, większość zarówno kobiet jak i mężczyzn uważa, że bicie żony jest zawsze uzasadnione, zabija się 2 miliony rocznie dziewczynek (przed lub po urodzeniu), rezultatem tego na 1000 mężczyzn przypada 940 kobiet, co 20 minut gwałcona jest kobieta, 35% kobiet jest analfabetkami, 71% kobiet nie pracuje. I rest my case. Ale idzie ku lepszemu, oto gang gulabi
Indie są ekstremalnie ekologiczne. Dla zwierząt jest tu eldorado, bo mają niezbywalne prawie “human rights”, np sąd najwyższy rozpatrywał ostatnio przyrodzone prawo ptaków do fruwania, w związku z czym proponuje się zakazać trzymania ich w klatkach. Śmieci rzuca się gdzie popadnie, bo zawsze znajdzie się jakieś ciało które je przyswoi: parias, pies, krowa, świnia, popielica, małpa. Ale za to maluje się wszystko na kolorowo.
Wszyscy są mili, uśmiechnięci. Efektywność pracy to pojęcie zupełnie im obce. Oto jak praca wre przy ustawianiu jakiegoś ogrodzenia w Bangalore.
Jest ubogo, ale wesoło, przynajmniej facetom