W Polsce partie głoszące zachowanie tradycji rodzimych stanowią większość. Tutaj są potępiane zgodnym chórem przez wszystkie inne partie czyli ok. 87% parlamentu. Głośno zgodnym chórem nazywa się partię Sverigedemokraterna rasistami, a gdyby ktoś z Polski przeczytał ich program to nie znalazłby w nim ani śladu rasizmu. Ponieważ już niejednokrotnie wytknięto mediom, że program tej partii nie jest rasistowski, kontrargumentują że jej korzenie są rasistowskie.

W Szwecji karane są surowo tzw zbrodnie nienawiści (szw. hatbrott, ang. hate crime, bias crime).

Tak definiuje to wikipedia:

akt przemocy werbalnej (zob.: mowa nienawiści) lub fizycznej, wynikający z antyspołecznych uprzedzeń, przejawianych względem danych grup społecznych. Może wiązać się z dyskryminacją ze względu na: płeć (lub tożsamość psychoseksualną), rasę, religię, orientację i niepełnosprawność, bezdomność, pochodzenie etniczne i narodowość, wiek, przekonania polityczne lub filozoficzne.

W Szwecji zdecydowana większość mediów i partii politycznych dopuszcza się mowy nienawiści wobec partii Sverigedemokraterna, lub przemocy nienawiści – faszystowscy komuniści atakują członków tej partii, czy to na demonstracjach, czy też prywatnie, np wrzucając im guano do skrzynki na listy.


Sądzę, że jest to powód dla którego ta prześladowana partia zdobywa coraz większy elektorat. Jako libertarianin z krwi i kości nie mogę głosować na Sverigedemokraterna, ale niewiele brakowało a tak bym zrobiła z irytacji jak są traktowani w tej niby-demokracji.

Skąd bierze się to święte oburzenie na partię, której jedyne co można wytknąć to korzenie nazistowskie? Przychodzi mi do głowy, że powodem jest może właśnie rasizm gdzieś głęboko tkwiący tu w społeczeństwie, tak że odzywa się w nich poczucie winy i dlatego tak przereagowywują. Duńczycy i Norwedzy nie mają z tym problemu, najwyraźniej nie mają kompleksu nazisty.

Ukrywane kompleksy to potężna siła.