Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Z kraju koshernego donoszę

Sprawozdania Posted on Tue, November 22, 2016 23:34:48

Zamieszkaliśmy z Markiem na tydzień w samym sercu Tel Avivu: na 11 piętrze wieży centrum handlowego Dizengoff (nazwa od pierwszego burmistrza miasta). Śniadanko i kolacyjka na balkonie, 25 stopni, u stóp całe miasto, z widokiem aż do Jaffy.

Morze cieplutkie też 25 stopni, plaże z delikatnym drobnym piaseczkiem,ciągnące się kilometrami, morze bez meduz i innych intruzów. Czysto, natryski, toalety co krok. No raj!
W dodatku na plaży sztuka.

Do Jaffy spacer promenadą nad morzem, a w Jaffie cały czas jakby festiwal – na ulicach muzyka, tańce, ogródki restauracyjne z cholernie głośną muzyką, nowoczesną, ale na pewno kosher. Fryzury też są kosher, jak tu dzieci z kipą i pejsami.

Bo tam wszystko jest kosher, w kraju gdzie talibowie judaizmu mają najwięcej do gadania, mimo, że jest ich ok. 10% i cała reszta na nich pracuje, bo oni nie pracują. Wynika to chyba z jakiegoś poczucia winy liberalnych żydów, że to dzięki ortodoksom przetrwał ten naród, i to oni załatwili, że powstało państwo żydowskie w 1948 roku. Wyobraźmy sobie, że to mniej więcej tak jakby w Polsce oddać prawo decyzji politycznych nacjonalistom, bo oni najlepiej radzą sobie w razie zagrożenia państwa.

Rytm tygodnia wyznacza zmierzch w piątek – wtedy wszystko ustaje, zaczyna się szabas. Zapytałam nieopatrznie recepcjonisty ok 16 w piątek czemu Carrefour zamknięty. Wskazał ręką na palący się świecznik i z politowaniem powiedział tylko “szabas”. Stanęły wszystkie miejskie autobusy, u nas na balkonie w środku miasta zrobiło się cicho prawie jak na wsi, wszystkie sklepy i większość restauracji zamknięta.

Byliśmy w Jerozolimie, ale tam nie wytrzymałabym dłużej niż jeden dzień. Wszędzie czarno od ortodoksów, szczególnie w obrębie murów starej Jerozolimy, no a najczarniej przy ścianie płaczu. Jerozolima jest podzielona na część żydowską, arabską i chrześcijańską. W części żydowskiej jest najspokojniej, najczyściej, wszędzie poza nią kramy na których można dostać wszystko, od krzyży do gwiazd Dawida, większość produktów made in China. Na oko najwięcej tu arabów. Jakiś ośmiolatek wpadł celowo we mnie od tyłu dwa razy żeby się pokazać przed kumplami z którymi wyszedł ze szkoły. Dopiero jak go ochrzaniłam głośno pojawił się jakiś dorosły arab i go przegonił. Mam nadzieję, że to odosobniony przypadek i że lepiej wychowuje się młodych arabów niż w tym przypadku.

Na Via Dolorosa często słychać polski bo tam się modlą przy kolejnych stacjach drogi krzyżowej. Tam też kram na kramie.

A wszędzie słychać ruski. Ale najwięcej w Hajfie – wszędzie szyldy po rosyjsku: weterynarz, dentysta, itp. Ale Hajfa to jeden wielki port.
Wolę Tel Aviv z jego plażowym wybrzeżem przypominającym Miami Beach.



Będą aniołki!

Chorus Posted on Tue, November 22, 2016 13:39:09

Na najbliższym koncercie w katedrze będą też prawdziwe aniołki!



Były strachy, na Lachy

Kabaret Posted on Tue, November 22, 2016 12:57:20

Było straaasznie … fajnie! Publiczność jak zwykle dopisała, zarówno ilościowo jak i jakościowo.
Kabaret też dopisał, szczególnie fetowano prawykonanie Ody do radośći, czyli hymnu UE w wersji zdezorientowanych imigrantów w Szwecji (tekst do sprawdzenia w kategorii Piosenki). Marysia na zdjęciu po prawej stronie.
A tu inny hit – pokazujemy jak pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb. Hania lepsza od Banaszak!
I oczywiście faworyt publiczności Maniana
Na próbach też bywa wesoło! Tu ćwiczymy chórek a la Dana dla Danusi która się boi sama spać