To bardzo specjalny film: https://www.youtube.com/watch?v=Zk11vI-7czE&t=3s Planet of the Humans. Jeff Gibbs, sam zielony aktywista, wsadza kij w mrowisko zielonych demaskując fałszywą fasadę zielonej energii. Ściąga portki zielonym aktywistom, którzy sami nie wiedzą za czym gardłują. Wykazuje jak bardzo nieekologiczna jest tzw energia zielona. Jest to kosztowna propaganda kosztownego przemysłu lansowanego dla uśmierzenia naszych wyrzutów sumienia. “We do not want to save the planet, we want to save our life style” “It is not the carbon dioxide molecule that is destroying the planet- it is us”
Film stawia pytanie. Czy możliwe jest ochronienie środowiska przed zagładą przemysłowej cywilizacji stosując środki przemysłowej cywilizacji? Jeśli nasz styl życia będzie nadal rabunkowy dla natury, to nie ma co się łudzić. Człowiek musi zejść z piedestału pana świata i stać się pokorną jego częścią. “Humankind is challenged, as it has never been challenged before, to prove its maturity and its mastery – not of nature, but of itself.” Rachel Carson, autorka Silent Spring (Milcząca wiosna).
Obserwuję jak pokolenie za pokoleniem staje się coraz bardziej roszczeniowe wobec naszej matki Ziemi. Nasi rodzice płukali
woreczki foliowe i używali ich aż się rozsypały, towary były bez opakowań, buty naprawiali i nosili prawie całe dorosłe życie, a meble były na pokolenia. Nie byli ekologiczni tylko po prostu oszczędni. Moje pokolenie sprawiało sobie już coraz to nowe ciuchy, wyrzucało wielokrotnie więcej niż rodzice, ale jeszcze normą było naprawianie, a nie wyrzucanie. Skóra mi się gęsi kiedy widzę jak nasze dzieci wywalają jedzenie całymi talerzami, wyrywają zupełnie funkcjonalne kuchnie, żeby je zastąpić modnymi. Najgorsze jest to, że nie są świadomi tego jak bardzo są nieekologiczni. Mają jednak pewne poczucie winy, bo walczą dzielnie o klimat w swoich modnych elektrycznych samochodach i nowo wyremontowanych modnych wnętrzach.
Wydarzenie z demonstracji studenckich przeciw CO2 najdobitniej wykazuje tę hipokryzję. Rektor wyszedł do studentów z propozycją: jedyne co możemy zrobić żeby sami obniżyć emisję CO2 to zamknąć ogrzewanie akademików – wygasić piece opalane mazutem. Nie zamknięto – było za zimno.
Wiatr i słońce są za darmo? Owszem, ale panele słoneczne i wiatraki kosztują. Dużo. Musimy zawłaszczyć olbrzymie połacie ziemi, a po 10 do 20 latach używania zostają wraki. Podobnie jak inne elektroniczne odpady wylądują pewno w ubogich krajach Afryki. A czy oszczędziliśmy na tym energii? Panele słonecznie nie powstają z piasku. Potrzebne są do tego kopalnie: kwarcu i węgla w podwójnej ilości – jako składnik stopu oraz paliwo do osiągnięcia stopu. 17 razy tyle materiału potrzebne jest na stworzenie elektrowni słonecznej co atomowej.
Zawłaszczenie ziemi nawet na pustyni jest kosztem życia – pustynie też żyją (w nowym dystopijnym Blade Runner już nie żyją). Nie starczy jednak całego globu na to, żeby pokryć go panelami i wiatrakami wystarczającymi do wyprodukowania potrzebnej nam energii.
Jest jeszcze najważniejszy aspekt: słoneczna elektrownia wymaga startowania za pomocą prądu! Do każdej zielonej elektrowni dodaje się tradycyjną gazową, żeby mógł nastąpić rozruch codziennie rano. Utrzymywanie gazowej elektrowni jako zabezpieczenia oznacza zniżanie jej mocy wtedy kiedy jest słońce i wzmacnianie kiedy go nie ma. Bardziej opłaca się całkowite zastąpienie gazową energią, bo takie podkręcanie i obniżanie mocy jest bardzo energochłonne. To tak jak samochód spalający masę benzyny na jeździe w mieście.
Skoro nie da się mieć energi słońca i wiatru bez wsparcia brudną energią to wymyślono biomasę i biopaliwo. Aby zapewnić roczne zapotrzebowanie na energię Stanów Zjednoczonych biomasą, trzeba by wyciąć wszystkie lasy w Stanach. Oczywiście jak na lewicowych twórców przystało twierdzą w filmie, że ten chory pomysł przemycili do ruchu ekologicznego bogaci inwestorzy.
Film jest pesymistyczny. Chyba nie do końca zgadzam się z tezą, że ludzka pomysłowość nie wystarczy aby zapewnić energię eksplodującej liczbie ludzi na planecie. Kiedy urodził nam się synek i machał energicznie nogami, Marek snuł plany jak energię nóżek synka przełożyć na oświetlenie.
Raz się już pomysłowość ludzka sprawdziła, np Tamiza była kiedyś martwa a teraz łowi się w niej rybki.
Inna pesymistyczna teza filmu wydaje mi się jednak być prawdziwą. Podstawową przyczynę problemów naszej cywilizacji stanowi nasz brak pojednania się ze śmiercią. Daje to uduchowienie, wiara, a tego nam brakuje. Cytat Alberta Camusa z filmu: “There is but one freedom, to put oneself right with death. After that everything is possible.”