Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Oda do Marty

Wiersze Posted on Fri, January 26, 2024 15:34:05

Warta grzechu? Tego nie wiem.

Wszak te opcje mnie są obce.

Lecz, że warta mój serdeńko? 

Tutaj wcalem nie jest w kropce.

Zuch dziewczyna: samodzielna i zaradna, 

chyża w dziele, jej głos niczym z nieba trele,

lubo znają wielbiciele.

Dalej żwawo! Niech kto żyje 

Martę ściska – łaps za szyję!

Niechaj Marta długo żyje

pijąc z nami małmazyje!

Elzbieta Fredro



Zachęta do czytania

Wiersze Posted on Tue, October 22, 2019 12:17:42

Mariusz Parlicki: Największym władzy zagrożeniem są czytający ze zrozumieniem.



Fraszkopisarz

Wiersze Posted on Fri, October 18, 2019 14:27:54

Mariusz Parlicki z Krakowa to świetny fraszkopisarz. A to fraszka p.t. Niezmiennie, szczególnie aktualna po wyborach.

Czasy, w których żyjemy z przeszłością łączy ta cecha,
że o rządzących piszemy przez “ha”, choć pisze się “ce ha”.



Czerpanie pustki

Wiersze Posted on Fri, February 08, 2019 20:19:08

Choć życie czerpiesz garściami
czujesz, jak przez palce przecieka.
Widzisz jak człowiek człowieka mami
a i tak chce ci się do człowieka.

Czerpiesz garściami kulturę świata
lecz ręce masz nadal puste.
Pustka w głowie taka, że wiatr lata –
idzie nowe! Wraz z nowym oszustwem.

Zgryzłeś zęby na tym życiu,
pilnie czerpałeś ze sztuki i nauki,
wizje świetlane miałeś … w upiciu.
Widzisz wreszcie? To wszystko banialuki!

Confusion will be your epitaph



Co mi robi doła

Wiersze Posted on Fri, February 08, 2019 19:43:30

Chcą być obywatelami świata – mnie to lata
Obywatelami świata w Północnej Korei? Udaję wariata.

O ocieplenie głośno martwią się – a ja to cznię.
A czy luksus porzucić jesteś w stanie? No nie kłamże mnie.

Szlochają nad uchodźcami w internecie – mnie to nie gniecie.
Chwalić się swą dobrocią chcecie – migranci dla was to śmiecie.

Staruszkę samotną spotykam rano – czuję jak boli być niekochaną.
Mama w komórce gdy dziecko jej woła – to mi robi doła.
Gang młodzików w bibliotece grasuje – to mnie trwogą przejmuje.
Fajerwerkami i brukiem w policje walą – kto stanie przeciw tym wandalom?



Odpowiedzi wierszowane

Wiersze Posted on Sun, September 30, 2018 21:00:04

Od Margity:

ja nie Florens, ani DIVA, ale za to ledwie żywa,
niby teraz dużo czasu… i na plotki i do lasu,
ciągle jednak go za mało, żeby z wszystkim sie udało!
Jednak staram się jak mogę, aby zdążyć
do was dobiec
może nawet coś upichcę,
albo zmieszam w jakiejś misce…
bede z wami moje diwy
bo bez śpiewu człek nieszczęśliwy



Oda do kobiety

Wiersze Posted on Thu, March 01, 2018 10:08:02

Oda do kobiety Mickiewicz i inni

Kobieto puchu marny Ty jesteś jak zdrowie
ile cię cenić trzeba ten tylko się dowie
kto ciebie stracił Dziś piękno twe w całej ozdobie widzi
wiec płacze że ze związku nici

Niech ryczy z bólu kochanek były
kiedy nowemu kochankowi dnieje
ktoś nie śpi z kobietą żeby śpac mógł ktoś
to są miłości dzieje

Bez kobiet są jak bez ducha
faceci jak szkieletów ludy
Kobieto dodaj im skrzydeł
niech podskoczą sobie nieco
bez ciebie i tak szybko zlecą

Choć faceci nie gęsi, też swój język mają
i często nie wiedza jak bez sensu gęgają
Lecz kobieta to miłość i wszystko wybaczy –
no chyba ze luby coś w łóżku partaczy.

Kochanku tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga
czucie silniej do kobiet mówi niż mądra księga
Kobieto! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę lepszą masz, lepszą niżeli
bohatery co ich 40 i 4



Józef Czechowicz

Wiersze Posted on Wed, October 18, 2017 15:21:44

Szumiał las, śpiewał las,
gubił złote liście,
świeciło się jasne słonko
chłodno a złociście…
Rano mgła w polu szła,
wiatr ją rwał i ziębił:
opadały ciężkie grona
kalin i jarzębin…
Każdy zmierzch moczył deszcz,
płakał, drżał na szybkach…
I tak ładnie mówił tatuś:
– Jesień gra na skrzypkach…



Sztaudynger

Wiersze Posted on Thu, October 12, 2017 15:22:23

Stabilizacja motylka to szpilka



Mickiewicz

Wiersze Posted on Tue, October 10, 2017 12:39:09

Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą.
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.



Tage Danielsson

Wiersze Posted on Sat, February 11, 2017 21:30:04

Vissa människor är lata.
Niektórzy są leniwi.

Vissa negrer är lata.
Niektórzy murzyni są leniwi.

Vissa vita är inte lata.
Niektórzy biali nie są leniwi.

Vissa negrer är mycket lata.
Niektórzy murzyni są bardzo leniwi.

Vissa vita är lite lata.
Niektórzy biali nie są leniwi.

Negrer är i allmänhet lata.
Murzyni są zazwyczaj leniwi.

Vita är sällan lata.
Biali są rzadko leniwi.

Det finns lättingar här i världen, mest negrer.
Na świecie są nieroby, w większości murzyni.

Negrer är lata.
Murzyni są leniwi.

Vad du verkar lat. Är du neger?
Wydajesz mi się leniwy. Czy jesteś murzynem?

Det var mig en flitig neger. Han måste vara vit.
Ale jest pracowitym murzynem. Musi być biały.



Ku czci 60-latki Ani vel Aliny

Wiersze Posted on Mon, July 25, 2016 10:56:32

Mam stale wątpliwości kto rozwiać je może
Do Ani ruszam w gości (Panie Romku, pan pomoże)
Czemuż u Aliny ląduję?

Dwa imiona ma, schizofrenia ta!

Jest Alina radiolog odpowiedzialny W pracy jest bardzo wytrwałą
Ania z szelmowskim uśmiechem wygina śmiało ciało
i kusi nowym grzechem

Niechże ktoś mi powi czy to rozdwojenie robi
że Alina 60-tkę obchodzi Ania zaś ledwo 30-tki dochodzi?



Hania cholera!

Kabaret, Wiersze Posted on Thu, June 02, 2016 23:41:59

Z zamachem szła w miejsce gdzie drzewiej drzwi klamkę dzierżyła,
że ściana miast drzwi w to miejsce powstała, tego nie zauważyła,
choć tak poza tym przytomna z niej dziewczyna była.

Jechała rowerem, z rozwianym sweterem i włosem,
nie podpita, ni trochę
Aż tu jakiś ćwok, auta drzwi siup hop
otworzył i Haneczce na rowerze dołożył
Podrapana potem była, trochę kulała ale przeżyła.

Jednak nie było jej dość – znów dosiadła tego dzikiego rumaka
i znów się jej znarowił:
kierownicą prosto w ziobro przysposobił i ogólnie obił
Ale draka! Wina tu jest jakiegoś buraka co rowerem zasuwa jak kawał świniaka.



Limeryki dla Krysi

Wiersze Posted on Thu, September 03, 2015 12:05:15

Pani Krysia w mieście Goteborgu
pomyslała: Krysiu młodosci pofolguj
Wzięła jointa
i coś pląta –
marychy zasiała z pół morgu

W Skandynawii – tej odległej galaktyce
Kazała się Krysia nosić w lektyce
Mowiła limerykami
Jeździła superbrykami
Tylko w teorii, samochodem w praktyce

Pytano kiedys panią Krystynę
Gdzie najlepiej ma się dusza
Pomyslłala chwilę
I Odparła mile
Tam gdzie się jej nie zagłusza

Pani Krysia długo mieszkała w Szwecyji
Do desperacji nie miała tendencyji
Lecz gdy dobiła sześćdziesiątki
z radości zostały tylko szczątki
północnej już nie chce egzystencyji



Bogata polszczyzna dla dzieci

Wiersze Posted on Mon, August 10, 2015 11:18:24

W grząskich trzcinach i szuwarach kroczy jamnik w szarawarach, szarpie kłącza oczeretu i przytracza do beretu, ważkom pęki skrzypu wręcza, traszkom suchych trzcin naręcza, a gdy zmierzchać się zaczyna z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna, po czym znika w oczerecie w szarawarach i berecie.

Czym różni się oczeret od trzcin i szuwarów? Co to traszka? Czym różni się od jaszczurki? Kto gada a kto płaz?



Limeryk dla jubilatki Eli

Wiersze Posted on Thu, June 25, 2015 11:44:14

Pewna Ela z Bågskyttekulle
Pełnia życia, po prostu “full rulle”
Z chórem po świecie
Z żartem w kabarecie
W domu miejsca nie zagrzeje w ogóle

Autor Nuna



Szymborska śpiewana

Wiersze Posted on Sun, May 03, 2015 08:30:24

Wojtek skomponował piękną muzykę do wg mnie niezbyt udanego rytmicznie wiersza Szymborskiej “Platon czyli dlaczego”. Podzieliłam to na debatę na kilka głosów, jak niżej. Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do prawykonania utworu.

Z przyczyn niejasnych,
w okolicznościach nieznanych
Byt Idealny przestał sobie wystarczać.

Mógł przecież trwać i trwać bez końca,
ociosany z ciemności, wykuty z jasności,
w swoich sennych nad światem ogrodach.

Czemu, u licha, zaczął szukać wrażeń
w złym towarzystwie materii?

Na co mu naśladowcy
niewydarzeni, pechowi,
bez widoków na wieczność?

Mądrość kulawa
z cierniem wbitym w piętę?

Harmonia rozrywana
przez wzburzone wody?

Piękno
z niepowabnymi w środku jelitami

i Dobro
– po co z cieniem,
jeśli go wcześniej nie miało?

Musiał być jakiś powód,
choćby i drobny z pozoru,
ale tego nie zdradzi nawet Prawda Naga
zajęta przetrząsaniem
ziemskiej garderoby.

W dodatku ci okropni poeci, Platonie,
roznoszone podmuchem wióry spod posągów,
odpadki wielkiej na wyżynach Ciszy…



Na dobranoc

Wiersze Posted on Tue, October 21, 2014 12:56:01

Zamiast liczyć barany wymieniamy wierszyki z Krysią

Ja jak ananas – talię mam w sam raz
Ja jak cytryna – długo ze mną nie wytrzyma
Ja jak melon – wzdęty brzuch jak balon
Ja jak marchewka – jeszcze dosyć krzepka
Ja jak burak czerwona i ciągle wykończona
Ja ciemna jak rzodkiewka, zła i krewka
A ja jak Marakuja – nie brakuje mi snu



Baju, baju z Dubaju

Wiersze Posted on Tue, November 12, 2013 22:46:34

Otrzymałam dostatecznie wiele znaków z góry, żeby pojąć wreszcie, że nie pisany był mi ten Dubaj.

Prolog

Powiem szczerze jak na spowiedzi, chyba trochę diabła we mnie siedzi:

zamiast Markowi 60 urodziny, chciałam sobie sprawić imieniny.

W Dubaju dla mnie jak w raju, a Marek lepiej czułby się chyba w Kłaju.

Nie znosi głośnego arabskiego, miał na Nilu posmak tego.

Najsamprzód okazało się, że z zakupem spóźniliśmy się.

Zamawia się bowiem wódkę do samolotu, bo alkohol nie ma wlotu

do kraju muzułmańskiego, wolą tam shishę kolego.

Grom z jasnego nieba

Już coś czuję, ale dalej się pakuję

Aż tu, jak grom z jasnego poranka sobotniego

tak mnie ścisnął skurcz, że ręką ni nogą nie rusz.

Wzywamy pogotowie, przyjeżdża pielęgniarz sympatyczny,

bada i gada: Nic tu po mnie

jechać do szpitala wypada

Jak tu jechać skoro leżę bez ruchu

Nic to! mówi, wezwiemy dwóch zuchów

co nosze mają i sprawnie cię do szpitala oddają.

Pielęgniarz pojechał. Przyjechały zuchy,

ale nie dodały otuchy ich miny, gdy stwierdzili zgodnie

że im po schodach znosić niewygodnie.

Zamiast na noszach wolą na krześle.

Chyba elektrycznym ty ośle, mówię pod nosem,

bo zgiąć nawet pod śmiertelnym ciosem

mnie się nie uda.

Robcie co chcecie, jakieś cuda, ja się tego trzymam, że się nie zginam.

Tępe zuchy rada w radę, zawołały sobie babę

W ambulansie przyjechała, nosze mniejsze z sobą miała

do nich skrzętnie przywiązała moją biedną osobę

i do ambulansu zaniosła z kierowcą,

nad osiłków głupotą pukając się w głowę.

Szpital

A w szpitalu wielkie cyrki, bo mnie jeszcze bardziej chwycił

skurcz okropny ten skurczybyk.

By uniknąć nowych ryzyk naćpali mnie tam morfiną,

ledwo poznałam że byłam tam z rodziną,

Mareczka obraz mi zaczął pływać.

Lecz chętnie tego więcej mogę używać, bo wreszcie stanęłam na nogi

i poszłam gdzie król piechotą, a ostatni raz tam byłam przed sobotą.

Pani doktor zaświadczenie wystawiła: do Dubaju nie da rady jechać Elu miła

Stan się poprawia, nadzieja na wylot

Ale ze mnie twarda sztuka,

w poniedziałek drugiego lekarza odwiedzam

i przedkładam że może w badaniu była luka

we wtorek pewno już mnie boleć przestanie

więc do tego Dubaju może będę w stanie?

Pan doktor przystojny taki, żem na sam widok ozdrowiała

wyginam więc trochę więcej ciała,

a ten mówi no jak tak giąć możesz to sie pakować do Dubaju spiesz

No to szybko walizki, waluta, lecz najpierwej dobre miejsce w samolocie

żeby w nim nie siedzieć jak skuta

prowiant, kwiatki, wszystko szybko w pocie.

Finał na lotnisku

Gooootowe, załatwili, taksówkę zamówili,

na lotnisko dojechali, walizkę oddali

lecz coś się wydaje walić.

Zamiast miejsc wykupionych, w których można wyciągnąć gnaty

każą nam siadać gdzieś w ciasnocie.

Mówię: jestem w kłopocie, bo tak podróży nie zniosę

i o moje miejsca przy wyjściu awaryjnym wnoszę.

Nic z tego, bo pani jest słaba a przy awaryjnym musi siedzieć silna baba

Tutaj się już zestrachałam, przecie Pan Bóg już mi znak daje trzeci

Nie rób Markowi co jemu nie miło, bo cię od tego odegnę siłą.

Dawać walizkę z powrotem niecnoty! Do Dubaju jeszcze pojadę kiedyś, potem



Wymiana mejli

Wiersze Posted on Mon, October 28, 2013 15:14:11

Na wiadomość o naszym wyjeżdzie do Dubaju napisałą do mnie poetka beznadziejna:

Super miody obiecuje gdy Mariku zamonstruje.

Słonce żarzy no i praży o lwie plaży Ela marzy.

Przeć tu obok bez odzieży istny lew plażowy leży.

Nie bajdurzy on jak drwale, zna na miodach się wspaniale,

i jak niedźwiedź wybudzony od pszczół weźmie miód dla żony

Odpowiedź

Rzeczywiscie, nie bajdurzy mój lew plaży

lecz czy miodu mi naważy?

O tym tylko można marzyć,

Jak nie, to w Dubaju sobie kupie

coś innego, miód mam w …



Ćwiczenia na dykcję

Wiersze Posted on Thu, October 17, 2013 23:25:55

Wymowa ma znaczenie, poniżej ćwiczenia na dykcję

Międląc strasznie skrzypce skrzypaczka Marysia skrzypiła coś brzdękając prztyteczkiem od Zdzisia

(prztyczek, prztyteczek)

Tośkowi mięśnie boleśnie ktoś ścisnął swą żuchwą aż wreszcie ktosia Tosiek pięśćią strasznie gruchnął

Piotr trzpiot, Piotra kmotr z łotrów łotr, a Piotr łotr, łotrom kmotr

Drgawki kawki wśród trawki – sprawką czkawki te drgawki

Trzmiel na trzosie w trzcinie siedzi, z trzmiela śmieją się sąsiedzi

Raz żabka z Rabki dostała sapki, bo zamiast butków nosi w deszcz klapki

Kura biała piała, kaczka czkawkę miała

Przeleciały trzy pstre przepiórzyce przez trzy pstre kamienice

W szale skrzypki trzy strzaskał mistrz. Trzasnął drzwiami też zgrzyt mu zbrzydł,

Przecież sprzęt przestał brzmieć. Przez przypadek starzec sczezł,

Żebrząc żre zżuty strzęp Przy użyciu sztucznych szczęk.

Aż raz rzecze mistrz: Przasnysz znasz, sprzedaj trzos,

Wstrzymaj łzy, możesz brzytwą zarost strzyc, Przepasz brzuch, przeżyj wstrząs,

Brzaskiem wrzesień srebrzy wrzos.

Szczepan Szczygieł z Grzmiących Bystrzyc Przed chrzcinami chciał się przystrzyc.

Sam się strzyc nie przywykł wszakże, Więc do szwagra skoczył: szwagrze,

Szwagrze, ostrzyż mnie choć krztynę, Bo mam chrzciny za godzinę.

Nic prostszego – szwagier na to, Żono! Brzytwę daj szczerbatą,

W rżysko będzie strzechę Szczygła Ta szczerbata brzytwa strzygła.

Usłyszawszy straszną wieść Szczepan Szczygieł wrzasnął: cześć!

I przez grządki poza szosą niestrzyżony czmychnął w proso.



Next »