Wyzwoliciel Syrii był jeszcze niedawno na liście terrorystów jako Ahmed al-Sharaa. Teraz zmienił nazwisko na Abu Mohammed al-Jolani, zmienił też “image” i opowiada się za tolerancją.
Jak to się dzieje, że kraje na bliskim wschodzie zastępują jednego dyktatora drugim? Jak to się dzieje, że nie wszystkie społeczeństwa dojrzewają do samorządu? Czy wszędzie będzie kiedyś Szwajcaria, czy jest to wyjątek?
Wszystko tu funkcjonuje bez zarzutu. Ludzie szczerze uprzejmi, nie jak górale do ceprów. Nie ma komarów, brudu przyklejającego się do rąk. Mniej tu islamu niż w Goteborgu. Przyjemna wycieczka z ekipą z Polski.
W samolocie do Agadiru nawiązuje rozmowę z sąsiadem. -Trochę zimno w tym samolocie. – No nie ma się co dziwić – przecież -52 stopnie na zewnątrz. Mówimy tym samym językiem, ale chyba nie pogadam.
W Agadirze boski masaż, basen. O świcie ruszamy na północ przez przełęcz w górach Atlas. Tu jest najwyższy szczyt całej zachodniej Afryki – 4167m. Zimno jak cholera, wiatr, mgła. Wszyscy rzucają się do walizek po puchowe kurtki.
Marakesz mówi po polsku: “radio maryja – big masakra”, “madame chodź tu, za darmo”, “Lewandowski”. Tak dużo tu turystów z Polski, że właściciel zielarni przedstawia nam swoje produkty płynnie i dowcipnie po polsku, tyle że nie deklinuje: “z kurkuma bez czarny pieprz”. Ma specjały na wszystko: na herpes, hemoroidy, grzybicę, a każdy środek jest też świetny na pamięć. Nikt nie oparł się urokowi tego zielarza, wszyscy wychodzą z siatami, ja też. Kupiłam np skrystalizowany wyciąg z eukaliptusa do inhalacji. Przyda sie w saunie.
Odwiedzamy szkołę koraniczną Ben Youssef’a. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do medytacji, ale my tylko kamerujemy.
Krystyna nas pilotuje. Opowiada kwiecistym językiem o tym wspaniałym kraju. “Marakesz to bijące jądro i soczewka Maroka”. Aby jak najdłużej mówić stosuje synonim po synonimie. O rzemieślniku w souku “i on będzie szył, przyszywał, naszywał te pasy, taśmy, naszywki”. Wylicza wszystkie alternatywy: “kefti przyrządza się na otwartym ogniu, na gazie, na płycie elektrycznej”.
Nie było sejfu w hotelu więc sprytnie schowałam kosztowności w lodówce. Okazało się rano, że komórka przetrwała ten zimny chów, choć ociekała wodą po wyjęciu.
Z Marakeszu do Casablanki. Okazuje się, że oprócz nazwy nie ma nic wspólnego z filmem. Kręcony był w Los Angeles, w czasie wojny. Ani Bogarta ani Bergman tu nie było. Za to jest jeden z największych meczetów na świecie. Hassan II zbudował w 1986 roku typowy “skrytbygge” czyli budowlę szpanerską. W głównej nawie meczetu ćwiczę jogę. Na zdjęciu przed rzeźbionymi bramami z tytanu – a mnie biedulę stać było tylko na 4 klamerki tytanowe do ramionach.
Z tego 5 milionowego molocha jedziemy przez małe miasteczka Larache i Asilah, do Tangeru. Tanger jest wspaniały, ma taki “vibe”, że tu mogłabym zamieszkać. Rozciąga się szeroko na zboczach. Niepozorne drzwi prowadzą nas do skromnej kafejki na tarasie wysoko nad miastem z fenomenalną panoramą.
Jedziemy dalej do błękitnego miasta Chefchaouen. Od lipca tego roku legalna jest produkcja marihuany, ale nie na jointy, choć są tu wszechobecne zapachem. Obok nas w kawiarence siedzi towarzystwo i kopci marychę. Oferują mi haszysz ale kończy się na tym, że dostaję macha od faceta z dredami.
Jedziemy do tzw stolicy duchowej – Fezu. Tu produkuje się ceramikę oraz garbuje skóry. Ale śmierdzi! Mnie się tu nie bardzo podoba. Kultura tutejsza to przeciwny biegun do japońskiej. I takie też jest rękodzieło tutejsze – przeciwieństwo perfekcjonizmu japońskiego, ale z daleka ładne.
Wracamy przez Marakesz. Tu na placu kręcą się tzw figuranci terenowi. To nomenklatura używana w liście wypłat dla lajkoników w Krakowie. Tutejszy lajkonik to albo barwny nosiwoda, bębniarz kręcący kutasem na fezie, zaklinacz kobry, itp.
Kończymy w Agadirze na all inclusive w kompleksie Riu Tikida Dunas. Jest super. Gramy w taboo. Janusz pierwsze miejsce: instrument na którym gra piękna … w piosence Skaldów? Skrzypce. Lidka drugie miejsce: olbrzymi stwór przebywa w mokrym ale nie w morzu? Tadeusz wymienił słonie, żyrafy, nawet dinozaury, ale tu chodziło o wieloryba. Przebywa w oceanie, nie w morzu.
W Agadirze jest świetny souk, bardzo wygodny w porównaniu do innych. Szerokie alejki, nie tak że trzeba się przeciskać z osłami tak jak w Marakeszu i Fezie. Jest absolutnie wszystko, oprócz chwostów, to poniżej to souk w Marakeszu.
Chyba tu jeszcze kiedyś wrócę. Choćby po to żeby z Monią karmić koty.
Dzisiaj się modlę za kraj, który w młodości uważałam za pochodnię wolności, za którą wszyscy będziemy podążać. Niestety od lat siedemdziesiątych Stany zbłądziły, obierając konsumpcję i władzę jako swój cel. My w Europie też. Wg Thomasa Sowella od Lyndona Johnsona władza zastępowała to co działało tym co brzmi ładnie. Najwyższa pora żeby ten trend odwrócić, choć to bardzo trudne. Czy zespół Trumpa podoła temu wyzwaniu? Wiem, że nie zrobi tego zespół Kłamała Harris, ale na szczęście ma minimalne szanse na wygraną. Wg prawa Goodwina ten kto użyje w debacie argumentu “reductio ad Hitlerum”, zawsze przegrywa.
Yesterday the Swedish Parliament voted for Chat Control. EU is yet going to vote on this. This legislation is propagated as a tool in fighting child pornography. Its consequence is that we loose the right to private conversation.
EU is fighting against all evil in a similar was as the Sovjet Union fought for peace: so hard that everything got demolished.
The Brazilian justice ordered X to block accounts of some opponents of the present regime. X responded that Judge de Moraes demands them to break Brazil’s own laws, so they cannot comply, upon which de Moraes ordered to block Starlink’s bank accounts. Using X will cost Brazilians a fine of 50000 reais (about 9000 dollars). Well, freedom of speech has got a price.
Main stream media is the main culprit in all the riots in Europe. Whenever crimes are committed by immigrants the ethnicity of the perpetrators is never disclosed – not to raise racist attitudes. When Pakistanis beat up police at Manchester airport, media focused on police brutality, even if a policewoman got her nose broken. No wonder when they reported that the child killer in Southport was originally from Cardiff no one believed and the gossip started. It turned out the sick kid is a genuine Cardiffian – his parents came to England from Rwanda.
A Polish guy got shot in the presence of his son when he tried to oppose a gang selling narcotics to children in Stockholm. Swedish tv reported that he got in a quarrel with youngsters “Hamnade i konflikt med ungdomar” (got into conflict with youngsters). Everybody knows the ethnicity of these youngsters who terrorise people around, and are not persecuted, unlike “hate speech” directed against them.
The two tier policing overwhelmingly present in Europe is never disclosed by media. Douglas Murrey wrote that British police has not got a single burglar behind bars, but they eagerly imprison anybody who commits hate speech on FB. Who is really the aggressor in UK: muslim gangs or people who oppose them? A telling fact is that the so called right-wingers are now planting decoy protests in the UK and when the police arrive the only people they find are armed Islamist mobs who mobilized to attack the fake protests.
Lipiec 1976. Jedziemy tramwajem orient express na Angered, ja i Tadzik z Warszawy – studenci z Polski na saksach. Tadzik przystojny, rosły, prawie 2 m wzrostu. Niedaleko nas siedzi jakiś nastolatek i dźga nożem w siedzenie. Jesteśmy tu obcy więc patrzymy po innych pasażerach, ale nikt nie zwraca uwagi. Wreszcie Tadzik nie wytrzymuje i ruga po angielsku młokosa, i … ten przestaje dźgać.
Kwiecień 2024. Polski imigrant Michał jedzie rowerem ze swoim synem na pływalnię. Kiedy przejeżdżają przez tunel natykają się na grupę młokosów handlujących otwarcie narkotykami. Michał się zatrzymuje żeby ich obsztorcować. Jeden z młokosów wyciąga pistolet, Michał próbuje odebrać, dostaje strzał prosto w twarz.
W kraju woke i feminizmu nie ma autorytetów dla młodzieży. Szwecję łatwo przejęła mafia pochodzenia muzułmańskiego, nie było oporu – przecież ci złoczyńcy to ofiary niesprawiedliwości społecznej!
Moja Oda do Szwecji była niestety prorocza. Multikulti to oszustwo.
Chcemy tak jak dawniej Szwedzi tu budować dobry kraj. Władza twierdzi że to śmierdzi: buduj multikulti raj! Szwecjo jakże cię lubimy tu bezpieczny czuł się człek lecz teraz inne reżimy, multikulti nastał wiek.
Na razie wydaje się, że chyba lepszy jest terror mafijny niż komunistyczny, bo panuje na ulicach i to jeszcze nie wszystkich. Gorzej będzie jak przyjdą do domu.
Podpalili już dom, ten, w którym mieszkam – Szwecję. Co robić kiedy pod drzwiami staną, i nocą w drzwi załomocą? Czy ze snu podnosząc skroń, stanę u drzwi i chwycę za broń? Czy trzeba krwi?
Widzę tu pewien błąd logiczny. Zmiana władzy w Polsce nastąpiła w wyniku demokratycznych wyborów. To znaczy, że musiała być demokracja, nieprawdaż? Aktualna władza twierdzi, że przywraca demokrację. Dla mnie wygląda to na arogancki odwet za arogancję poprzedniej ekipy, na podobnej zasadzie jak walka o pokój w komunizmie: ma być tak zawzięta żeby kamień na kamieniu nie pozostał. Tak może się stać jeśli sędziowie się nie opamiętają i będą służyć politykom jako taran.
Benjamin Franklin: Democracy is two wolves and a lamb voting on what to have for lunch. Liberty is a well armed lamb contesting the vote.
Prezydent Franklin nie głosił anarchii, tylko ograniczenie władzy państwa: zamiast demokracji – republika. Duch konstytucji amerykańskiej to minimalne ograniczane wolności indywidualnej przez władzę państwową. Jej twórcy rozumieli, że im więcej państwowej władzy tym mniej obywatelskiej. Innym bardzo ważnym założeniem jest akceptacja różnorodności każdego z nas, co oznacza brak dążenia do absolutnej równości (typowe dla europejskich demokracji). Wolni ludzie nie są równi a równi ludzie nie są wolni.
Naturalne, niezbywalne prawa człowieka uznane w Deklaracji Niepodległości pochodzą z wyższego źródła niż zwykły człowiek. Odniesienie do tego pojawia się pięć razy w Deklaracji. Jeśli nie ma Boga, nie mogą pochodzić od Niego żadne niezbywalne prawa i pozostaje nam człowiek jako Bóg. Kiedyś sędziowie starali się odkryć te prawa zamiast je arbitralnie stanowić. Czuję, że przez to błądzimy. Niestety dzieje się to również w republice założonej przez Benjamina Franklina.
Kto jest prezydentem Szwajcarii? Prostym powodem, dla którego tego nie wiemy jest to, że polityk szwajcarski nie ma wielkiej władzy. W Szwajcarii być politykiem to ciężki chleb, bo jest się sługą obywateli. Prezydent jest wybierany na rok spośród członków 7-osobowej Rady Związkowej – tak ich rząd liczy 7 osób. W Polsce rząd to 103 ministrów i wiceministrów.
Czy rozrost politykierstwa i partyjniactwa w Polsce jest dyskutowany jako problem systemowy? Czy mamy dyskurs społeczny czy raczej obrzucanie się zarzutami polityków i dziennikarzy? A dlaczego my się tak dajemy podjudzać? Dlaczego podchodzimy podejrzliwie do bliźniego, dlaczego zakładamy że chce źle? Co to za hasła: ***** *** czy “półniemiec Tusk”?
Dobrych ludzi jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie dzięki nim. Ale muszą potrafić ze sobą rozmawiać i słuchać się wzajemnie. I szanować: cebulok ma takie samo prawo jak profesor fizyki kwantowej w demokracji.
Od wielu lat sama wyszukuję informacje, nie poddaję się zalewowi propagandy telewizyjnej i partyjnej. Zamiast słuchać wrażych sprawozdań o politykach sprawdzam ich programy. Jestem za reformą na jednomandatowe okręgi wyborcze, bo zmniejszyłoby to trochę władzę partyjną a zwiększyło odpowiedzialność przed wyborcami. Ale przecież Kukiz “to kretyn i idzie na pasku PIS”. Podobnie jest w Szwecji. Jedynie SD “såg det komma” i ma sensowny program zaradzeniu sytuacji, no ale “to przecież naziści”! Tekst Ody do Szwecji napisałam ponad dekadę temu. Wtedy uważano ten tekst za “osmaklig”, bo taki był przekaz telewizyjny – teraz jest proroczy.
Wg psychologa społecznego Jonathana Heidta polaryzacja jest sprytnie sterowana przez media, szczególnie te społecznościowe. Najlepiej się sprzedają hasła “X masakruje lewaka” “Y przywalił pisiurowi”. Okazało się ze FB, Instagram promują antagonizujące komentarze, również te pochodzące od botów. Dlaczego? Więcej ludzi się wtedy angażuje. Nie dajmy się! Nie kibicujmy politykom ani aktywiszczom. Kibicujmy decyzjom a nie tym, którzy je podejmują. Obojętne z jakiej są partii.
Imagine pozostanie wykonywane jako pacyfistyczny hymn wyrażający nadzieję na lepszy świat. Choć jest hymnem komunistycznej drogi do tego celu. To jest charakterystyczne dla tej ideologi: “wishful thinking” podawane jako plan realizacji tego raju. Lennon powiedział, że Imagine jest “virtually the communist manifesto”. “It’s anti-religious, anti-nationalistic, anti-conventional, anti-capitalistic… but because it is sugar-coated, it is accepted.” “Nikt wam tyle nie da ile my wam obiecamy” to najskuteczniejsza strategia polityka, co sprawia, że marzenia Lennona są pomału realizowane. “No heaven, no hell, all the people living for today” Carpe diem to dewiza dominująca w naszym świecie ateistycznym, żyjemy więc dniem dzisiejszym. “No countries” Coraz więcej ludzi czuje się obywatelami świata. Jednak jak słusznie zauważyła Theresa May “if you are a citizen of the world then you are a citizen of nowhere.” Obywatele świata chyba sobie z tego zdają sprawę, bo wolą jednak obywatelstwo np Szwajcarii niż Republiki Korei Północnej, choć oba te kraje należą do świata. “Nothing to die or kill for” Imagine śpiewano dla uczczenia strażaków, którzy zginęli ratując ofiary ataku 9/11. Paradoksalne: strażacy uważali jednak, że jest coś dla czego warto zginąć. “No religion” Tu postęp jest szybki, tyle że stare religie są zastępowane przez nowe, takie jak np “święty klimat” itp “No possessions” Ha, ha. Imagine zostało nagrane w olbrzymiej posiadłości milionerów Ono i Lennona Tittenhurst Park mansion. Określenie “champagne communists” bardzo tu pasuje. Wersja Johna Eltona jest bez hipokryzji: “Imagine six apartments. It isn’t hard to do. One is full of fur coats. Another’s full of shoes.” “No need for greed or hunger” Te hasła pamiętam z czasów kiedy żyłam w realnym socjalizmie. Byliśmy dopiero na początku drogi do komunizmu, więc na szczęście było mniej głodnych niż w komunistycznym raju Republiki Korei Północnej.
Pojęcie wielokulturowości od początku było mi podejrzane. Nie wieloetniczności, bo to jest dosyć powszechne współcześnie.
Jako językoznawca zdaję sobie świetnie sprawę z przyswajania obcych elementów w języku. No właśnie – żeby jakieś elementy mogły być przyswojone do języka musi ten język najpierw istnieć. A język jest jak gra. To reguły tworzą grę: brydż, szachy, piłkę nożną. W trakcie grania reguł się nie zmienia. Słowo “see” w znaczeniu “morze” nie należy do gry angielskiej, tylko niemieckiej.
Podobnie z kulturą – aby ją zmieniać musi najpierw być. Zwolennicy wielokulturowości przekonując do niej popełniają błąd logiczny, jak np:
Japończycy, Ukraińcy, Polacy, i inni, nie byli na początku chcianymi przybyszami w USA, jednak zostali zasymilowani a wiele elementów ich kultury wzbogaciło raczej niż rozcieńczyło naszą kulturę.
Naszą kulturę czyli grę amerykańską, którą mogli wzbogacić bo już istniała i oni po przyjeździe starali się w nią grać. Takie wyjątki jak Chinatown to cytat w kulturze amerykańskiej. USA ma kulturę amerykańską, język amerykański a nie jakąś wielokulturę.
Istnienie kultury amerykańskiej nie jest kwestionowane i imigranci aspirują do stania się Amerykanami. W Szwecji jest inaczej. Niektórzy neoliberałowie twierdzą że nie ma czegoś takiego jak kultura szwedzka. Przybysze mają prawo do życia w języku i kulturze swego pochodzenia do tego stopnia, że w szwedzkiej szkole naucza się ich języka rodzimego, a niezależnie od tego jak długo są w kraju mają prawo do tłumacza na żądanie za darmo. Dzieci szwedzkie uczy się że nacjonalizm czy patriotyzm to coś dla nazistów, nie powinno się czuć dumy z bycia szwedem. Nie ma więc do czego aspirować!
Jako polski imigrant w Szwecji jestem boleśnie świadoma jak trudno zdobyć nowy język i nową kulturę. A co dopiero wiele kultur! Po ponad 30 latach w Szwecji nadal bywa mam wątpliwość co do niektórych kodów kulturowych. Doktryna multikulturowości rozgrzesza imigrantów od uczenia się języka i kultury nowego kraju. A jak bez tego mają uczestniczyć w publicznym dyskursie i budować demokrację?
Multikulturaliści tak naprawdę znają bardzo powierzchownie kultury. Zakładają błędnie że wszystkie są podobne do ich własnej. Była minister środowiska Asa Romson powiedziała że wystarczy aby imigrant znalazł się sztokholmskim metro żeby był szwedem. Gdyby wyznawcy wielokulturowości nie uciekali z get imigranckich w Szwecji to mieli by szansę nauczyć się czegoś o innych kulturach niż ich własna.
Theresa May sformułowała podobny problem: Jeśli jesteś obywatelem świata to nie jesteś obywatelem gdziekolwiek. Jeśli jesteś wyznawca wielokulturowości to zastanów się w rozwijaniu jakiej kultury uczestniczysz? Szwedzkiej? Polskiej? Amerykańskiej?
Oto moja trzykulturowa piosenka. Aby ją zrozumieć potrzebny ci angielski, polski i szwedzki
The concept of multiculturalism seemed fishy to me from the very beginning. Multiculturalism, not multi-ethnicity – the latter can be experienced almost everywhere nowadays.
Being a linguist, I am aware of the fact that influences are imported from one language to another. But, there must be a language to import influences to. Language is like a game. When you play bridge, chess, football you do not change the rules while playing. A word like “see” cannot be interpreted as German when you play the English game. And a culture, just like a language, evolves, which presupposes that there is something there to evolve in the first place. Well willing multiculturalists are not aware of the logical fallacy in statements like:
“Chinese, Japanese, Ukrainians, Poles you name it, were all considered undesirable in their day. Yet they were absorbed, and many of the cultural elements they brought with them enriched, rather than diluted ours.”
This “ours” is exactly the “American game”. It can be enriched or diluted because it is there in the first place. USA is not a multiculture of Chinese, Japanese, Ukrainian, Polish, and American cultures. Instead it is an American culture, which, when acquired by people from other cultures, can become modified by these people over time.
The existence of American culture is normally not denied, and immigrants aspire to become American. It is radically different in Sweden. Some neoliberals here say that there is no such thing as Swedish culture. Newcomers have a legally granted right to cherish their own language and culture. They are not obliged to learn Swedish, they get an interpreter free of charge whenever they need, their children get classes of their mother tongue at Swedish schools. Swedes are taught that nationalism is for nazis, and one should not get any pride in being Swedish. Hence, no incentive to aspire to be Swedish – nothing to aspire to!
Being Polish immigrant in Sweden I am painfully aware how hard it is to become genuinely acquainted with one culture only, not to mention many cultures. After more than 30 years in Sweden I am still hesitant about some cultural codes here. The doctrine of multiculturalism absolves immigrants from the effort to acquire the new language and culture. And what kind of democracy can they build when they cannot truly participate in the communication of the nation they live in?
Multiculturalist are actually ignorant about other cultures. They take it for granted that all cultures are simply like their own. A former Minister of Environment Åsa Romson once said that for an immigrant to become Swedish it is enough to be on a Swedish public transportation. If multiculturalists did not flee immigrant ghettos they could get a chance to learn some of the “multicultures” there.
Theresa May pointed out this problem: “If you are citizen of the world then you are citizen of nowhere”. If you are a multiculturalist you do not contribute to any culture, language or democracy, because there is no multiculture.
Unless you are very rich and your goal is globalisation …
… and the Tower of Babel:
Here is my “tricultural” song. In order to understand it you need to know English, Polish and Swedish.
Szwecjo ależ my cię love you, du som zawsze taka safe. Great utmaning czeka nas tu. Vem zostanie? Bara brave.
Najintensywniejsze moje uczucie po ucieczce z komunizmu do Szwecji to stres z powodu odpowiedzialności za własny los. To bardzo męczące psychicznie uczucie gdy nikt cię do niczego nie zmusza i wszystko zależy od ciebie. Szczególnie w porównaniu do beztroski komunistycznego raju, gdzie była impreza za imprezą bo i tak nie byliśmy w stanie wyrwać się spod okupacji sowieckiej.
Coraz szersza jest nasza wolność osobista. Systemy autorytarne stają się miękkie, szkoły ani rodzice nie naciskają (czy ktoś wie jeszcze co to mezalians?). Wolność oznacza mniej ograniczeń wyboru oraz więcej wyborów. Może to być męczące (np gdy trzeba wybierać spośród setek majtek).
Ciężar odpowiedzialności za własne życie okazał się przygniatający dla młodych ludzi wychowanych w dobrobycie, którzy nie wyrobili w sobie silnej woli. Pobłażają sobie w objadaniu się, konsumowaniu papek typu reality show, kotki na youtubie, itp. Chodzi jednak o to żeby odpowiedzialnością za niepowodzenia obarczyć zewnętrzne warunki a nie siebie samych. Stąd tyle demonstracji z żądaniami zmian. Black Lives Matter obarcza system za niepowodzenia murzynów, podczas gdy wybitni naukowcy murzyńscy (Thomas Sowell) obarczają murzynów za bezsensowne korzystanie z zasiłków. Demonstracje są po to żeby się poczuć lepiej, bo nawet jak nic nie robię to przynajmniej demonstruję. Greta i jej młodzi zwolennicy obarczają naszą cywilizację za nadmierną emisję dwutlenku węgla, podczas gdy nikt z nich nie chce zrezygnować z Internetu, a ten daje większą emisję niż wszystkie samoloty razem wzięte.
Potrzeba poczucia szacunku dla samego siebie w kontraście z podświadomym poczuciem, że w gruncie rzeczy jestem słaby bez silnej woli, tworzy zapotrzebowanie na piosenki wyrażające akceptacje siebie takim jakim się jest, np Express Yourself Madonny, w Szwecji Laleh śpiewa “Jag vill bara vara mig själv” czyli chcę być tylko sama sobą. Ciekawe jest tu założenie że jest się takim jakim się urodzi, czyli gotowym człowiekiem? Czy znaczy to że jesteśmy niewolnikami genów? Wychowanie i wyrobienie sobie silnej woli nie ma znaczenia? Piosenka Lady Gaga “I was born this way” jest hymnem LGBT, co jest paradoksem. Nie możesz zmienić tego jakim się urodziłeś, czyli gdybyś mógł to byłbyś hetero???
Burzenie hierarchii i brak podporządkowania się autorytetom jak w piosence “We R Who We R” Kesha jest też paradoksalne. Wyraża tak naprawdę żądzę władzy: “Tonight we’re going hard. Just like the world is ours. We’re tearin’ it apart”. Exactly, you are tearing it apart. What will you provide in its stead?
Trudno o bardziej sympatycznego prezydenta USA. Wydawałoby się że aktor to nie najlepszy kandydat na mądrego władcę. A jednak Reagan był mądrym człowiekiem. Wiedział, że są lepsi od niego eksperci, ale on potrafił swoje doświadczenie i swój zdrowy rozum przekuć na mądrość.
“Jeśli będziecie mieć prywatne firmy, będziecie wówczas ciężko pracować, żeby firma dobrze działała. Jeśli klienci będą zadowoleni z produkowanych przez was usług, przyjdą powtórnie. Jeśli nie będą usatysfakcjonowani, nie pokażą się więcej. Istnieje zatem najściślejszy związek między wysiłkiem, jaki w coś włożycie a wynagrodzeniem, jakie za to otrzymacie. Powszechny duch przedsiębiorczości obecny w Stanach Zjednoczonych jest jednym z filarów naszej siły. Dlatego wciąż myślimy o ludziach, którzy są właścicielami małych i średnich przedsiębiorstw, jako o naszych bohaterach narodowych (…)”
Te słowa są nadal aktualne. Szczególnie teraz. Szczególnie kiedy średnia klasa jest ciemiężona, bo szeroką ławą idzie socjalizm. “Socjalizm działa tylko w dwóch miejscach – w niebie, gdzie nie jest potrzebny, i w piekle, gdzie już go mają”.
Reagan potrafił zachować dystans w każdej sytuacji. Kiedy przywieziono go postrzelonego po zamachu do szpitala, powiedział lekarzom: Mam nadzieję że nie jesteście demokratami.
Niemal po każdych wyborach w Polsce to słyszę od znajomych. Po tych wyborach też wielu czuje się jak Sokrates – nienawidzi demokracji. Sokrates miał osobiste powody – został demokratycznie skazany na śmierć przez 52% ateńczyków. Sokrates uważał, że oddanie władzy za pomocą głosu nieracjonalnemu tłumowi skończy się zwycięstwem demagogii a nie demokracji (lub jak to nazywa Olga Tokarczuk “democrature”).
Trudno się z Sokratesem nie zgodzić widząc demagogów współczesnych partii. Platon też nie chciał demokracji – lansował timokrację, czyli prawo do głosu tylko dla honorowych obywateli (“timo” po grecku to honor, szacunek). Janusz Korwin Mikke też nie lubi demokracji (jeśli dobrze pamiętam chce oprzeć prawo do głosowania na podatku wpłacanym do kiesy państwa). Wspólnym mianownikiem tych pomysłów nie-demokracji jest to, że aby otrzymać prawo do głosu należy sobie na nie zasłużyć.
I tu pojawia się mój problem. Kto będzie decydował o tym kto sobie zasłużył i ma prawo głosować? Jestem zwolennikiem demokracji i przyjmuję z pokorą wyroki większości, bo to one wyrażają mądrość narodu w danym momencie. (Inna sprawa że mnie szlag trafia, szczególnie na rząd w kraju w którym mieszkam!)
Jedynie słuszna strategia dla nas poddanych władzy demokracji to ograniczanie władzy państwa nad jednostką. Ta strategia jest zawsze słuszna. W 2014 roku węgierski parlament został pomniejszony o ok. 48%: z 386 do 199 posłów.
Following the example of Greta Thunberg, the children in Belgium are playing truant.
Now let us see what they themselves can sacrifice in order to save the climate. Certainly they will not forsake the entertainment of demonstrating for learning hard at school. Even if the latter is precisely what the planet needs most – the inventions of human mind for a lesser human footprint.
Who do the demonstrating children direct their protests against? Who should take care of this? Their parents work hard in order to secure the best possible life for their kids. If kids feel they are so adult and knowledgable about how to save the planet, why do they not themselves forsake that which costs most energy. Like the smartphone in their pockets. Yes, it takes more energy than e.g. a fridge. Then the Internet – it takes about the same energy as all world flights. Other hints:
Eat the food you have on your plate. The developed world throws out about 1/3 of the food!!! Do not wash your clothes just because they got crumpled. And fill the washing machine instead of running it almost empty. Buy less. Try to repair things. Put on an extra sweater instead of turning on the heating. Use latrine instead of WC. Grow your own food.
The developed world has not forsaken its colonial perspective. If we took the perspective of the poor people in Africa we would not shout that fossil fuels should be banned. If you have no other option than to make your food on open fire you will emit not only CO2 but a lot of other really dangerous substances. If you had an electric cooker from an electric plant fuelled by coal, your footprint would be infinitesimal in comparison.
It is high time to teach our spoiled kids to raise their perspective from their own affluent one to the perspective of the poor in the world.
„POŁOWA ZŁA NA TYM ŚWIECIE WYRZĄDZANA JEST PRZEZ LUDZI, KTÓRZY CHCĄ CZUĆ SIĘ WAŻNI. NIE MAJĄ ONI TEGO NA CELU, ALE SZKODA JAKĄ POWODUJĄ ICH NIE INTERESUJE. ALBO JEJ NIE WIDZĄ, ALBO USPRAWIEDLIWIAJĄ JĄ, BO SĄ TAK ZAABSORBOWANI NIEKOŃCZĄCYM SIĘ WYSIŁKIEM MYŚLENIA DOBRZE O SAMYCH SOBIE”
Wtedy było niewielu narcyzów. Poziom narcyzmu u osób urodzonych po 1982 roku jest o 65% wyższy niż u osób urodzonych w latach 60 – wskazują badania amerykańskiej psycholog dr Jean Twenge. I tak powstała rzesza zielonych, którzy nie potrafią odpowiadać za własne życie ale chętnie za całą planetę. Ile zła wyrządzą? Czy masz w swoim otoczeniu narcyza? Oto kilka typowych cech.
Narcyzi skupiają się tylko na sobie, zaspokajają własne potrzeby, nie mają empatii, wykazują niską tolerancję na frustracje – to tylko niektóre z ich charakterystycznych cech i zachowań. Osoby z osobowością narcystyczną są przekonane o swojej wyjątkowości i wielkości, chociaż ich poczucie własnej wartości jest niestabilne i może ulegać zmianom. Mają bardzo silną potrzebę bycia podziwianym, bardzo często fantazjują na temat swojej wspaniałości. Są skrajnie egocentryczni, pozbawieni empatii, w relacjach z innymi ludźmi ustawiają się na wyższej pozycji, traktują innych ludzi instrumentalnie. Na krytykę reagują złością, pustką i poczuciem upokorzenia. Przesadnie starają się wywierać na innych dobre wrażenie. Częstą emocją jest u nich zawiść i zazdrość oraz przyjmowanie postaw pełnych arogancji, snobizmu i wyniosłości.
Niewielkie to biuro się mieści we wnętrzu mego mieszkania przy Beznadziejnej czterdzieści, parter, wstęp bez pukania. Przychodzą tam po kolei albo po kilka osób, ci co nie mają nadziei na polepszenie losu.
Warning: Attempt to read property "first_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 86
Warning: Attempt to read property "last_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 86
Warning: Attempt to read property "display_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 89