Widzę tu pewien błąd logiczny. Zmiana władzy w Polsce nastąpiła w wyniku demokratycznych wyborów. To znaczy, że musiała być demokracja, nieprawdaż? Aktualna władza twierdzi, że przywraca demokrację. Dla mnie wygląda to na arogancki odwet za arogancję poprzedniej ekipy, na podobnej zasadzie jak walka o pokój w komunizmie: ma być tak zawzięta żeby kamień na kamieniu nie pozostał. Tak może się stać jeśli sędziowie się nie opamiętają i będą służyć politykom jako taran.

Benjamin Franklin: Democracy is two wolves and a lamb voting on what to have for lunch. Liberty is a well armed lamb contesting the vote.

Prezydent Franklin nie głosił anarchii, tylko ograniczenie władzy państwa: zamiast demokracji – republika. Duch konstytucji amerykańskiej to minimalne ograniczane wolności indywidualnej przez władzę państwową. Jej twórcy rozumieli, że im więcej państwowej władzy tym mniej obywatelskiej. Innym bardzo ważnym założeniem jest akceptacja różnorodności każdego z nas, co oznacza brak dążenia do absolutnej równości (typowe dla europejskich demokracji). Wolni ludzie nie są równi a równi ludzie nie są wolni.

Naturalne, niezbywalne prawa człowieka uznane w Deklaracji Niepodległości pochodzą z wyższego źródła niż zwykły człowiek. Odniesienie do tego pojawia się pięć razy w Deklaracji. Jeśli nie ma Boga, nie mogą pochodzić od Niego żadne niezbywalne prawa i pozostaje nam człowiek jako Bóg. Kiedyś sędziowie starali się odkryć te prawa zamiast je arbitralnie stanowić. Czuję, że przez to błądzimy. Niestety dzieje się to również w republice założonej przez Benjamina Franklina.