jedna z dwu silnie umięśnionych części ciała znajdujących się poniżej kręgosłupa
(zajmuje się nimi rumpolog, np p. Kazimierz Olszewski, który przepowiada, że lewica przejmie w Polsce władzę)
Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...
jedna z dwu silnie umięśnionych części ciała znajdujących się poniżej kręgosłupa
(zajmuje się nimi rumpolog, np p. Kazimierz Olszewski, który przepowiada, że lewica przejmie w Polsce władzę)
wytwór naskórka ptaków w postaci cienkiej rurki z odchodzącymi promieniście włoskami
Luter i rewolucja protestancka film Grzegorza Brauna
Marcin Luter jako dziecko był katowany przez swoich rodziców i wyrósł na opoja bez skrupułów. To w skrócie wydźwięk tego filmu. Rewolucja protestancka wyzwoliła najgorsze strony ludzkie zarówno u władzy wspierającej Lutra dla swoich prywatnych celów, jak i u ludu, który później stworzył drugiego führera Adolfa, pierwszym był Luter.
Obarczanie ideologii protestantyzmu tworzeniem führerów jest trochę na bakier z historią, bo np führer Stalin pojawił się w rejonie kościoła ortodoksyjnego. Protestantyzm jest obarczony odpowiedzialnością za antykoncepcję, aborcję choć w Sowieckim kraju też doszli do tego, choć nie protestancką drogą.
Ciekawe, że w swoim zacietrzewieniu reżyser nie zauważa, że kraje protestanckie cechuje najniższy poziom korupcji na świecie, do tej pory przestrzeganie prawa było tu na najwyższym poziomie na świecie, podobnie jak innowacyjność, chłopi nie byli tu nigdy niewolnikami, itp.
To co najciekawsze w tym filmie – różnica pomiędzy ideologią katolicką i protestancką, ginie w jej perswazyjnym, a właściwie propagandowym tonie. Luter był zły więc jego dzieło też takie musi być. Reżyser jest manicheistą, nie wiem czy wie, że św Augustyn był zawziętym przeciwnikiem manicheizmu. Podobnie jak ja. Żal mi tyle wysiłku ludzkiego który idzie na antagonizowani ludzi. Niepotrzebnie panie Braun, niepotrzebnie.
Oda do kobiety Mickiewicz i inni
Kobieto puchu marny Ty jesteś jak zdrowie
ile cię cenić trzeba ten tylko się dowie
kto ciebie stracił Dziś piękno twe w całej ozdobie widzi
wiec płacze że ze związku nici
Niech ryczy z bólu kochanek były
kiedy nowemu kochankowi dnieje
ktoś nie śpi z kobietą żeby śpac mógł ktoś
to są miłości dzieje
Bez kobiet są jak bez ducha
faceci jak szkieletów ludy
Kobieto dodaj im skrzydeł
niech podskoczą sobie nieco
bez ciebie i tak szybko zlecą
Choć faceci nie gęsi, też swój język mają
i często nie wiedza jak bez sensu gęgają
Lecz kobieta to miłość i wszystko wybaczy –
no chyba ze luby coś w łóżku partaczy.
Kochanku tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga
czucie silniej do kobiet mówi niż mądra księga
Kobieto! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę lepszą masz, lepszą niżeli
bohatery co ich 40 i 4
Dla Ewy P
Oda do radości niejakiego Beethovena
Our Ewa is a mezzo znaczy śpiewa średni głos
gdy dyskusji ogień wzniecą wtedy głos jej – ostry cios
Ewo! ależ my cię love you du som zawsze taka fin!
Langugage nam się blanda trochę spożyliśmy multo win
Ależ Ewa inspiruje gada jak z Oksfordu gość
no a w szwedzkim tez bryluje, że jej się nie myli to!
Ewo! ależ my cię love you du som zawsze taka fin
langugage nam się blanda troche spożylismy multo win
Artur is our silent hero: strong but gentle, wise and nice
In discussion he’s no zero, but his wife’s voice takes first prize
Artur, ależ my cię love you du som zawsze taki klok
langugage nam się blanda trochę We have consumed multo wód
Najwięcej witaminy
Ewa jest wysoka, zgrabna, higieniczna, zdrowa,
I broń boże nie jest chłodna, nie polodowcowa.
Trzeba przyznać, atrakcyjna lecz ma jedną wadę
garnki kuchnia to nie dla niej – Artur robi strawę
Za to czysta, oczywista dobrze mu przy żonie
sprząta, pierze, ogród pieli nawet na balkonie
Lecz we wtorki rzuca wszystko nawet i Atrura
gdy się budzi gwiazda chóru – żona daje nura
Ma masę witaminy tak jak polskie dziewczyny
I to jest prawda, to jest fakt: Ewuni urok, wdzięk i takt…
I chyba w całym świecie piękniejszej nie znajdziecie.
Za jeden uśmiech oddałbyś Białystok i Przemyśl!
Kleszczmy rękoma
Kleszczmy rękoma wszyscy zgodliwie,Wszyscy śpiewajmy Ewie chętliwie,
Ewie nad Ewy – dziś jubilatce: żonie, czy matce, czy nastolatce?
Pięknie wywodzi myśli na fejsie, wiersze tam wkłada same przedniejsze.
Dajcie cześć Ewie, dajcie tej damie! 100 lat, wiwaty dzisiaj w programie.
Oto w swój chórek w wesołym pieniu, Oto wstępuje Ewa w kwitnieniu
Śpiewamy mocno, Ewa pomoże. W niej jest energia jak w reaktorze.
Dla Ewy S
Moulin Rouge
Ewuniu czy wiesz jak z tobą czas leci?Jak chiński ekspres lub jak U-sa-in Bolt,
lub jak błyskawica co iskrą zaświeci.Boś szybka jak kolt – pewno masz masę volt.
Życie leci, lata i dni, lecz nieważne ile w życiu lat.
Ważne by nasz na ziemi czas Wypełnić życiem niby dzban.
Ewuniu czy wiesz jak my cię lubimy Dzień mija za dniem – nic ci nie mówimy.
Aż nadszedł już czas, gdy wreszcie wyznamy: choć niewielkaś jest wielce cię kochamy.
Życie leci, lata i dni, lecz nieważne ile w życiu lat.
Ważne by nasz na ziemi czas Wypełnić życiem niby dzban.
Aż nadszedł już czas, gdy wreszcie wyznamy: choć niewielkaś jest wielce cię kochamy.
Wakacje z blondynką
Jest pewna blondyna do której faceci lgną
błękitne oczy ma lecz oni nie na to patrzą
Choć mała ze wzrostu uu miseczki ma chyba G
więc jakie ma oczy to mało który z nich wie.
Facetów to osłupia: mózg ma większy niżli G
Blondyna a nie głupia to we łbie nie mieści się, mieści się
Jej doba to godzin trzydzieści a może trzydzieści dwie,
zasuwa tak szybko że czasoprzestrzeń się gnie.
INSTR.
Firma, wnuki i, pszczoły, na pilates zdąży też.
A jeśli masz problemy to ty też do Ewy bież, Ewy bież
Bo serce Ewy tak wielkie że na nie miseczki brak.
W jej sercu się mieści rodzina, chór, cały świat.
Na pierwszy znak
Trudno Ewie się sprzeciwiać bo mądrzejsza jest niż ty
trudno kroku dotrzymywać, bo zasuwa: raz dwa trzy!
Nie wiesz wcale ile lat ma, bo jej czas tak naprzód rwie
urodziny są za wcześnie o dekady chyba dwie.
Ewy dobrze bawić się będziemy za dekady dwie:
nie przybedzie lat, forsy – tak!
Choć teraz piękna każda z nas,
nie bedzie tego już widać gdy upłynie czas, długi czas.
I tylko nie mów niech seks się chowa, bo to jest przecież energia jądrowa.
U Ewy dobrze bawić się będziemy za dekady dwie:
nie przybedzie lat, forsy – tak!
Choć teraz piękna każda z nas, nie bedzie tego już widać
gdy upłynie czas długi czas.
Słońce.
Gdyby ścisnąć wszystkie elektrony, neutrony, protony, tak aby nie było między nimi przestrzeni, to jaką objętość zajęliby wszyscy ludzie na ziemi?
Kostki cukru.
Guantanamera
Jasna cholera! Skończyła 40 tera. Minęła era, młodości minęła era.
Alla får flera, trots att det pest är, kolera. Ania får flera än 40, pest och kolera.
La Cucaracha
Ania är 40, Ania är 40
Varför gick det nu så fort!
Här är Gud skuldfri, här är Gud skuldfri
Hen finns ej på Anjas ort.
La Bamba
Alla festar med Anja, alla festar med Anja
Hon blir så gammal får tröstas med sprit (2gger)
Arriba, y arriba (4gger)
Grip drinken här (3gger)
Alla festar med Anja, alla festar med Anja
En gammal tant (3gger)
Cozumel to wysepka u północnych wybrzeży Jukatanu, niedaleko Cancun. Mieszkaliśmy prawie na trasie lądowania samolotów, co sprawiało mnie niesamowitą frajdę, bo tak z bliska jeszcze nie oglądałam lądowań. Jeśli chodzi o decybele, to nic w porównaniu z tym jak odezwała się Julka, lub jej braciszek Maks. Nasza willa zaraz nad napisem.
23 stycznia
Janusze zameldowali się z taksówką u nas ok. 5 rano. Na lotnisku sprawdzają dokładnie moją czerwoną piersiówkę. Ania jest zaskoczona kiedy wlewam zawartość do kawy – sądziła że to perfumy, a to orzechówka.
Lecimy do Cancun przez DDR, po to żeby się przelecieć największym samolotem świata Airbus 380, czyli lot do US do Houston. Jeszcze nie biorą odcisków palców u nóg, poza tym wszystkie, dwa razy, najpierw w maszynie a potem urzędnik. Potem cło i następny formularz, potem trzeba odebrać swój bagaż i osobiście go oddać w dalszą podróż, choć jest już nadany do Cancun. Wózek małej Julki nie zmieścił się w normalnej paszczy rentgena bagażu. Na lotnisku w Cancun Marcus anonsuje: Houston we have a problem – wózek został w Houston. Formalności trwają, wszyscy u kresu wytrzymałości, Maks powtarza po zdenerwowanym tatusiu: musimy wreszcie wydostać się z tego pieprzonego lotniska.
24 stycznia
Zwiedzamy Cancun z miejskiego autobusu, który przemierza całą mierzeję z wspaniałymi plażami i hotelami po jednej stronie a po drugiej ostrzeżenia przed krokodylami. Godne polecenia – koszt 15 koron.
25 stycznia
Wózek jeszcze nie dotarł na lotnisko. Z Julka na rękach ruszamy dalej do Playa del Carmen skąd bierzemy prom na Cozumel. I tu miła niespodzianka: trzech facetów gra tak że porywają do tańca jak Santana, ale nie wolno się ruszać, bo za bardzo huśta. A muzycy utrzymują pion!
Na nadbrzeżu nareszcie wita nas Maciuś, i tylko 10 minut taksówką i już witamy dzieci i Krystynę. Dom jak marzenie, na zachód i z własnym morzem, co prawda po schodkach, nie ma plaży dla dzieci, ale wystarcza im basenik.
W sąsiedztwie marina – na spacerach z dziećmi iguany za każdym krzakiem, koty, psy.
Wieczorami margherita, caperinha, cuba libre, oraz po prostu whisky. Potem jezioro łabędzie w wykonaniu tria Janusz z Jagodą i Elą. A w największe święto czyli 40 urodziny Ani, występują Mariachi, duzi i mali. Co śpiewali można sprawdzić we wpisie Piosenki.
6 lutego znowu historyczne wydarzenie, choć tym razem bez Mariachi – ciężka rakieta nośna Falcon Heavy wyniosła na orbitę pojazd kosmiczny z Teslą Roadster i manekinem w stroju kosmonauty. Żal mi że Maciek nie mógł się zbliżyć na tyle do przylądka Canaveral żeby własnymi oczami zobaczyć to historyczne wydarzenie.
Byliśmy za to w historycznych ruinach Tulum, co wymagało wysiłku, bo dzieci się nosiło w upale.
były tam też słodkie szopy
potem był karnawał w Cozumel, ponoć tradycyjnie od 140 lat obchodzony prawie tak hucznie jak w Rio, w feerii kolorów
i piór
Cozumel to przystań największych statków pasażerskich, np ten 20-to piętrowiec. Zawija tam 1100 takich statków rocznie.
Przyszło się pożegnać z Maćkami, którzy wyjechali tydzień wcześniej
Potem trochę odpoczynku w baseniku. Szczególnie, że kuracja brzuszka po rybce zlecona przez brata – coca cola z rumem – sprawiła, że oglądałam sedes z bliska.
no i zbieramy się do powrotu. Wylot z Cancun
Przylot do Houston
No i już na lotnisku w Landvetter
18 stycznia
Pociągiem z lotniska na dworzec główny. Marcin zauroczył konduktorkę więc jedziemy na gapę. Na dworcu dziewczyny zauroczyły strażników którzy wyprowadzili nas z zaułka na mostek wiodący do hotelu Rummis. Tam pani Stanisława wita nas sękaczem i herbatką z avec, czyli trzema dziewiątkami o mocy 40 stopni. Nasz pokoj jest jak w akademiku studenckim, toteż utrzymujemy tam zawsze przyjemny bałagan.
19 stycznia
Rankiem wyruszamy autobusem zaśnieżoną drogą do Czarnego Boru. Tam piękny stary drewniany budynek z czanych bali szkołu polskiej z okresu międzywojennego (międzywojenny to z mojej perspektywy – dla tamtejszych Polaków przedwojenny, bo im ta wojna nie skończyła się Polską tylko CPPP). W tej szkole im. Urszuli Ledóchowskiej, czas jakby się zatrzymał. Pan dyrektor 24 sztuki kobiet bucha w mankiet, grzeczne dzieci witają nas śmiałym i donośnym Dzień Dobry – aż łza się w oku kręci. Ujmująca jest ich serdeczność. Dzięki temu śpiewa się nam fantastycznie. Wojtek zaskakuje nas własną kompozycją do świetnego wiersza.
Po królewskim przyjęciu w szkole wracamy na królewskie przyjęcie z okazji urodzin Majki i wigilii moich urodzin. Huczna zabawa, dominują kobiety, więc rzucam hasło żeby nieliczni panowie zrobili nam pokaz typu chippendale. Tworzy to zgrzyt, powstaje osobna sala balowa z kółkiem różańcowym, które uważa, że pokazanie kilku centymetrów kalesonów grozi zawałem. Tańczymy do klezmerskiej muzyki spożywając kilkanaście butelek!!! Nad ranem do naszego pokoju w akademiku wracają Dominika i Marta, ta druga głośno. Na moje SHUT UP! Marta deklaruje że się ze mną rozwiedzie.
20 stycznia
W moje urodziny nie udało mi się dotrzeć na śniadanie, ale Sto lat odśpiewano mi i tak, już na zewnątrz hotelu przed wyjściem na wycieczkę po Wilnie. Pani przewodniczka ma bogatą wiedzę historyczną, którą chce się z nami wpełni podzielić. Dowiedziałam się np, że Jadwiga Andegaweńska zanim się zdecydowała na Jagiełłę, kazała posłowi dokładnie sprawdzić wyposażenie przyszłego męża nago. Jednak gdziś po ok 50% nasycania się wiedzą ok. 50% chórzystek z przemoczonymi butami ucieka na herbatkę. Reszta dociera do nas na wspólne zeppeliny i grzaniec. Wracamy przez bazar gdzie hitem okazują się wkładki do butów z karakułów i ciepłe skarpetki – w Wilnie prawdziwa zima. Ale jajo!
Wieczorem opera Belliniego Monteki i Capuletti. Imponujący budynek opery z 1972 roku! Za komuny też można było dobrze budować. Obszerny, akustyka świetna, wyłożony tropikalnym drewnem, dbałość o szczegóły, np wspaniałe żyrandole w stylu lat 70 dodają blichtru foyer. Artyści zachwycają, nie tylko głosem o światowej jakości, ale też są zgrabni, ani jednej szafy – Julia to nie tłusty sopran tylko wiotka dziewczyna – potrafi śpiewać balansując na krawędzi umywalki (nie wiem czemu jej tak kazano). Chór męski fenomenalny – nasuwa trochę skojarzenia chórów u Verdiego.
21 stycznia
Koncert w kościele pod Wilnem. Wierni ofutrzeni nie bez powodu – kościołów się nie ogrzewa. Para bucha z ust, przytupujemy, grzejemy się trochę przy miniaturowym słoneczku organistki. Nasze śpiewanie wierni przyjmują wręcz entuzjastycznie co trochę rozgrzewa, chętnie jednak udajemy się na herbatkę na plebanii. Przy wyjściu zapytałam kilku parafian czy im nie zimno w kościele, na co zareagowali zdziwionym pytaniem: “To u was grzeją? Nas tylko ksiądz zagrzewa ciepłymi słowami”. Kiedy poznajemy księdza bliżej na herbatce rozumiemy że potrafi rozgrzać atmosferę – jest błyskotliwy, dowcipny i przemiły. Żegna nas błogosławieństwem i słowami żeby nie trzeba się było uciekać do opieki boskiej w czasie lotu.
Rzeczywiście nie trzeba było, lot spokojny, no i koniec. Rozjeżdżamy się. Marta z Robertem odwożą Wojtka i duet Marcin Dominik, wspominając poprzednią podróż w ciepłe kraje, czyli Hawaje, czyli wyspy, na oceanie. Ja od razu przygotowuję się do następnego lotu – do Houston, a stamtąd może pociągiem do Cancun.
Koniec i bomba a kto nie był ten trąba!
Razi mnie bardzo nadużywanie “natomiast”, wszyscy natomiastują, ostatnio nawet mój Marek. Skąd się to wzięło? Poradnia językowa doradza: “spójnik natomiast powinien wyrażać przeciwieństwo”, a jest stosowany często tam gdzie pasuje po prostu a.
Zauważam w wypowiedziach tych kształtujących polszczyznę przesunięcie od dopełniacza do biernika. Pan Macierewicz w mowie nagranej dla Trwam powiedział “trzeba tę zmianę dokonać” a nie “trzeba tej zmiany dokonać”.
Oprócz tego pojawiają się niepotrzebne przedimki tam gdzie starcza rzeczownik w odpowiednim przypadku. W kazaniu na mszy na której śpiewał wczoraj mój chór ksiądz powiedział “uczniowie odpowiedzieli do niego” zamiast po prostu “odpowiedzieli mu”, nawet jeśli ten on to Jezus.
Polecam tego dowcipnego i bardzo spostrzegawczego standupa jeśli chce się dowiedzieć czegoś o mentalności szwedzkiej – mówi po angielsku i jest przemiły
Krakowski temat dominował w koncercie w katedrze w tym roku. Był hejnał, lajkonik, krakowiacy i szopki.
W piątek ok lunchu chciałam zjeść zdrowe lody bezlaktozowe. Twarde jak kamień więc użyłam świeżo naostrzonego noża, żeby je wydłubać. Wydłubałam sobie głęboką dziurę w dłoni między kciukiem a palcem wskazującym. Chyba zrezygnuję ze zdrowego jedzenia, bo nie wychodzi mi na zdrowie.
Język slangowy leci do przodu aż dostaję zadyszki. W zeszłym roku “sztos” został najpopularniejszym wyrazem, a ja musiałam sprawdzać co to w słowniku slangu Wydaje się że to pozytywne znaczenie jest dominujące “ale kozak, po prostu sztos”
Nie znalazł wielkiego poparcia w głosowaniu tegorocznym “dwudzionek” zamiast weekendu. Sądzę że słusznie bo niedługo będzie trójdzionek. Wygrał “xD” Wyraża egzaltowany śmiech lub zdziwienie, np
– Polewa z tego zioma
– No xD
Powstał jako symbol uśmiechu, ale pojawia się również w języku mówionym jako “iksde”.
Mnie bardzo podoba się “smartwica”, czyli uzależnienie od smartfona. Ale najciekawszym tworem jest czasownik “odjaniepawlić” tzn zdarzyć się niespodziewanie. Powstał jako reakcja na “aktywizm” w przestrzeni publicznej. Najczęściej występuje jako pytanie “Co tu się odjaniepawla?”
… kiedy oglądam generała Jaruzelskiego ogłaszającego wprowadzenie stanu wojennego. 36 lat temu stałam jak wmurowana przed telewizorem i myślałam sobie, że gdyby nie było języka to temu panu nie udałoby się stworzyć tej sytuacji. Zrozumiałam wtedy siłę stwórczą mowy, choć jej teoretyka Austina czytałam dopiero później na studiach w Goteborgu.
Ludzkość tworzy narzędzia, ale każdy kij dwa końce ma: energię atomową można wykorzystać do ogrzania lub spopielenia, język bywa śpiewem aniołów ale też bełkotem diabłów. W dodatku uchodzi to bezkarnie diabłom. Baczyński:
jakie szczęście że nie można tego dożyć
kiedy pomnik ci wystawią bohaterze
i morderca na nagrobkach kwiaty złoży.
Pan generał zadecydował o losie mojej rodziny. Brat był prawie w drodze na prom do Świnoujścia, ale nie dojechał i został w Szwecji, a my przyjechaliśmy do nich. I tak uciekając od socjalizmu znaleźliśmy się w najbardziej socjalistycznej demokracji.
Zadecydował też o skróceniu życia 56 młodych ludzi. I nie były to “jakieś bijatyki” i nikt nie “dochowywał jakiejś kultury w tym całym wydarzeniu”. Brutalna machina władzy wypuściła na nas nafaszerowanych wódką i narkotykami zomowców. Pamiętam.
Wraz z ogłoszeniem stanu wojennego pracownicy szli do swoich przedsiębiorstw na strajk okupacyjny. Marek poszedł z kocykiem koczować w miejscu swojej pracy, w budynku dla inżynierów przedsiębiorstwa Telpod, trochę oddalonego od głównych budynków tego dużego przedsiębiorstwa państwowego. Patrzyłam przez okno jak moją małą ulicą jadą czołgi rozbić strajk w Telpodzie. W sypialni spał spokojnie 3-letni Maciuś, a w Telpodzie brutalnie bito robotników, na inżynierów nie mieli na szczęście czasu.
Dziennikarz, który sam określa siebie libertariańskim marksistą lub trockistą, a walczy zawzięcie z aktualną lewicą, zadaje jej ważne pytanie: czy masz zaufanie do przeciętnego człowieka?
Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie to aktualnie najważniejszy podział polityczny.
Największa wyspa w archipelagu hawajskim nazywa się Hawaii, lub the Big Island. Zbudowana jest z pięciu niezależnych gór wulkanicznych: Kīlauea (czynny), Mauna Loa (czynny), Hualālai (drzemiący), Mauna Kea (drzemiący), Kohala (wygasły).
To jest krater w olbrzymiej kalderze Kilauea, tam byliśmy.Tak wygląda z góry w dzień
tak w nocy
A jak się to gotuje można zobaczyć tu
Jest to jedno z czterech stałych jezior lawowych, tzn jezior z płynnego bazaltu. Wybuch w 2008 roku poszerzył krater do 900m średnicy, czyli oberwało się kilka ok 30 metrową wyrwę w brzegu krateru, wokół którego odbywały się jeszcze wtedy wycieczki!
Kroczyliśmy też po nowopowstałej ziemi – lawa zastyga nad morzem i dodaje terenu wyspie. Ziemia tam gdzie chodziliśmy miała ok. 20 lat, a już jest zabudowana domkami.Firma podróżnicza która nas zabrała na tą wycieczkę zapomniała zapłacić roczną opłatę za wjazd do parku wulkanicznego. Od czego jest jednak polska pomysłowość: przewodnicka Ola załatwiła nam autostop do krateru. Niektórzy jechali kabrioletem Corvette, inni na pace otwartej furgonetki.
Byliśmy też pod wodospadem Akaka – 135 m!
Ależ było pięknie. Koncert odbył się w sobotę 2 grudnia przy wypełnionej katedrze i z fantastycznymi atrybutami krakowskimi: szopki i lajkoniki. Oprócz tego chodziły żywe atrybuty: krakowiak i krakowianka, krakowianeczka i żywy lajkonik! Był też hejnał. Nie wiedziałam że hejnał w radio to najstarsza muzyczna audycja radiowa – nadawany jest od 1927 roku. Samo słowo pochodzi z węgierskiego i znaczy wschód słońca. Nie wiedziałam też, że legenda pochodzenia hejnału okazuje się jest dosyć nowa, gdzieś z lat dwudziestych ostatniego wieku. “I enlighet med en populär 1900-talsskröna blåste en vakt i Mariakyrkans torn alarm, då tartarer närmade sig Kraków under den mongoliska invasionen 1241. Stadsportarna stängdes och tartarernas överrumplingsförsök misslyckades. Trumpetaren blev emellertid träffad i strupen av en pil, vilket enligt legenden är förklaringen till dess plötsliga avbrott”.
Pochodzenie tradycji lajkonika też jest ponoć niejasne. Legenda głosi, że włóczkowie ostrzegli miasto przed atakiem Tatarów. Są też inne wersje. “The Tatars arrived at the city gates at night in 1287, but chose not to attack the city until morning and instead camped along the Vistula. Some locals transporting wood on the river (włóćzkowie) saw them and decided to play a joke on the city. They entered the city gates and dressed up like Tatars on horses trying to scare people into thinking the gates were breached. To the relief of the people of the city their true identity was soon discovered and the incident’s popularity led the mayor to declare this to be an annual celebration.”
Najstarsza wzmianka o pochodzie Lajkonika pochodzi z 1700 roku. Harce stały się tak frywolne, że w 1787 roku biskup nakazał by bractwa i cechy brały udział w procesji “bez wymysłów, bez strojów dziwacznych lub nadto światowych, albo do śmiechu pobudzających, ale aby były podług myśli i ustaw Kościoła Bożego, zagrzewająca do cnót chrześcijańskich i pobożności”. A tu obchody namalowane przez Stachowicza w 1818 roku.
W Waikiki mieliśmy apartamenty w kompleksie Banyan, godne polecenia. Tu pozujemy w halluTaki widok z okna w Waikiki, Honolulu, miała Jagoda z Januszem.
Toteż tam spotykaliśmy się na party.
Wieczorem zbieramy się przy plaży
bo tam są tańce hawajskie
W dzień plaża, tu jej północny koniec
a tu południowy z trawką pod palmami, i bardzo szczupłe sylwetki