Luter i rewolucja protestancka film Grzegorza Brauna

Marcin Luter jako dziecko był katowany przez swoich rodziców i wyrósł na opoja bez skrupułów. To w skrócie wydźwięk tego filmu. Rewolucja protestancka wyzwoliła najgorsze strony ludzkie zarówno u władzy wspierającej Lutra dla swoich prywatnych celów, jak i u ludu, który później stworzył drugiego führera Adolfa, pierwszym był Luter.

Obarczanie ideologii protestantyzmu tworzeniem führerów jest trochę na bakier z historią, bo np führer Stalin pojawił się w rejonie kościoła ortodoksyjnego. Protestantyzm jest obarczony odpowiedzialnością za antykoncepcję, aborcję choć w Sowieckim kraju też doszli do tego, choć nie protestancką drogą.

Ciekawe, że w swoim zacietrzewieniu reżyser nie zauważa, że kraje protestanckie cechuje najniższy poziom korupcji na świecie, do tej pory przestrzeganie prawa było tu na najwyższym poziomie na świecie, podobnie jak innowacyjność, chłopi nie byli tu nigdy niewolnikami, itp.

To co najciekawsze w tym filmie – różnica pomiędzy ideologią katolicką i protestancką, ginie w jej perswazyjnym, a właściwie propagandowym tonie. Luter był zły więc jego dzieło też takie musi być. Reżyser jest manicheistą, nie wiem czy wie, że św Augustyn był zawziętym przeciwnikiem manicheizmu. Podobnie jak ja. Żal mi tyle wysiłku ludzkiego który idzie na antagonizowani ludzi. Niepotrzebnie panie Braun, niepotrzebnie.