Psychopata wg Jordana Petersona to “predatory parasite” czyli drapieżny pasożyt.
Bardzo pasuje mi ta definicja do większości naszych braci muzułmańskich w Szwecji: nie dość że pasożytują na naszych podatkach to jeszcze podpalają, strzelają, torturują tubylców.
Ciekawe jak długo będziemy tą bitą żoną, kiedy wreszcie się zbuntujemy?
Sądziłam że spowodują to ich wybuchy euforii z zarżnięcia żydów 7 października. Nic z tych rzeczy. Media ubolewają nad okrucieństwem … Izraela.
Kto jest prezydentem Szwajcarii? Prostym powodem, dla którego tego nie wiemy jest to, że polityk szwajcarski nie ma wielkiej władzy. W Szwajcarii być politykiem to ciężki chleb, bo jest się sługą obywateli. Prezydent jest wybierany na rok spośród członków 7-osobowej Rady Związkowej – tak ich rząd liczy 7 osób. W Polsce rząd to 103 ministrów i wiceministrów.
Czy rozrost politykierstwa i partyjniactwa w Polsce jest dyskutowany jako problem systemowy? Czy mamy dyskurs społeczny czy raczej obrzucanie się zarzutami polityków i dziennikarzy? A dlaczego my się tak dajemy podjudzać? Dlaczego podchodzimy podejrzliwie do bliźniego, dlaczego zakładamy że chce źle? Co to za hasła: ***** *** czy “półniemiec Tusk”?
Dobrych ludzi jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie dzięki nim. Ale muszą potrafić ze sobą rozmawiać i słuchać się wzajemnie. I szanować: cebulok ma takie samo prawo jak profesor fizyki kwantowej w demokracji.
Od wielu lat sama wyszukuję informacje, nie poddaję się zalewowi propagandy telewizyjnej i partyjnej. Zamiast słuchać wrażych sprawozdań o politykach sprawdzam ich programy. Jestem za reformą na jednomandatowe okręgi wyborcze, bo zmniejszyłoby to trochę władzę partyjną a zwiększyło odpowiedzialność przed wyborcami. Ale przecież Kukiz “to kretyn i idzie na pasku PIS”. Podobnie jest w Szwecji. Jedynie SD “såg det komma” i ma sensowny program zaradzeniu sytuacji, no ale “to przecież naziści”! Tekst Ody do Szwecji napisałam ponad dekadę temu. Wtedy uważano ten tekst za “osmaklig”, bo taki był przekaz telewizyjny – teraz jest proroczy.
Wg psychologa społecznego Jonathana Heidta polaryzacja jest sprytnie sterowana przez media, szczególnie te społecznościowe. Najlepiej się sprzedają hasła “X masakruje lewaka” “Y przywalił pisiurowi”. Okazało się ze FB, Instagram promują antagonizujące komentarze, również te pochodzące od botów. Dlaczego? Więcej ludzi się wtedy angażuje. Nie dajmy się! Nie kibicujmy politykom ani aktywiszczom. Kibicujmy decyzjom a nie tym, którzy je podejmują. Obojętne z jakiej są partii.
Poddałam się morderczej reklamie tego filmu. Żałuję że byłam, bo jeszcze dodałam kasy do tego rekordu kasowego. Pierwszy kwadrans jest ok, epatuje nas pastisz plastykowego świata, ale niestety film trwa dłużej. Wszystko jest tam idiotyczne, tak jakby potwierdzające kurzy móżdżek Barbie. Scenariusz totalnie niewiarygodny. Nawet w bajkach spodziewamy się choć trochę logiki.
W Barbieland jest jedna barbie nieakceptowana przez inne, bo jest niedoskonała: zmierzwiona, niepiękna. Jednocześnie są wśród nich prawdziwie tłuste barbie. Czy tłuste są ok, bo inaczej byłoby niepoprawnie politycznie?
Kiedy Barbie udaje się z Barbieland do prawdziwego świata, odkrywa to zarząd Mattel i za wszelką cenę chce żeby Barbie wróciła. Barbie wraca, a zarząd mimo wszystko nie wiadomo dlaczego udaje się za nią w pościg.
Barbie wraca do Barbieland a z nią razem kobiety z ludzkiego świata. Scenariusz nie wyjaśnia po co.
Kiedy nic nieznaczący mężczyźni Barbieland zrobili rewolucję i przekształcili Barbieland w Kenland, to okazuje się że mają głosować za zmianą konstytucji. Fait accompli a oni mają głosować?
Spisek Barbie przeciw zbuntowanym Kenom polega na tym żeby ich skłócić. Jak? A no każda zdradza swojego Kena z innym. A oni zamiast z zadowoleniem iść do nowej laski mają się bić ze sobą?
W ogóle nienawiść to jedyna siła nakręcająca relacje między płciami. Na początku barbie mają w pogardzie Kenów, oni są tylko dodatkiem, nawet nie mają swoich mieszkań. Potem Keny im oddają buntując się.
Stereotypy patriarchalne zupełnie nie zgadzają się z rzeczywistością. ZarządMattel w filmie składasię z samych mężczyzn , w rzeczywistości dyrektorem była przez 30 lat kobieta, twórca lalki, a w zarządzie prawie połowa to kobiety. Sądziłam że będzie to dowcipna satyra, a tu rzetelna propaganda feministyczna podana tak nachalnie, że robi się niedobrze. Płomienna mowa jak to trudno być aktualnie kobietą w zachodniej demokracji zbiera brawa w kinie. A może by tak trochę dystansu kochane panie. Może w kraju islamskim trudno być kobietą, u nas trudno być człowiekiem i coraz trudniej być mężczyzną.
A oto kilka złotych myśli:
“Everyone hates women. Men hate women and women hate women. It’s the one thing we can agree on.” ( Sasha). “Either you’re brainwashed, or you’re ugly and weird. There is no in-between.” (Barbie). “I’m a man with no power, does that make me a woman?” mówi słaby członek zarządu. A jednak Barbie przyznaje się do władzy: “Any power you have should be masked under a giggle.” No i cały czas: “girls can be anything they want”. Yea, sure, even a man.
Koniec października 2022. Wylądowaliśmy Dreamlinerem na lotnisku wojskowym o bardzo krótkim pasie startowym na Nosabe -to malutka wysepka przy Madagaskarze. Po ściskaniu się z lemurami lecimy awionetką 10-osobową na Madagaskar. Na odprawie security okazuje się, że wody nie można brać, ale wódę owszem – przepuszczona zostaje whiskey i żołądkowa. Nasza pilotka przekonała strażników, że jesteśmy wycieczką uzależnionych i musimy wypić w drodze.
Bujamy w oblokach ok. godziny i ladujemy na lotnisku miasta Mahajong, ok. wielkości Goteborga. Wyobrażenie co to miasto trzeba tu zmodyfikować. Jest to wiele chat krytych najpopularniejszym tu materiałem budowlanym, czyli blachą falistą. W centrum jest trochę murowanych budynków max 2-3 piętrowych. To siedziby władz i szkół. Miast w naszym rozumieniu właściwie nie ma. Podobnie jest niestety z szosami. W okolicy miast trafia się asfalt, ale z takimi dziurami ze jeździ się slalomem. Poza tym drogi to przetarte szersze ścieżki w kolorze rdzawego pyłu. Gleba tutejsza to nieurodzajny lateryt o dużej zawartości żelaza. Zarastają go trawy i kopce termitów. Ziemia tak twarda, że uprawia się ją kilofem. Trawy są wypalane żeby rosły żyźniejsze, bo tym żywi się bydło tutejsze czyli zebu. Zebu jest na mięso, skórę, rogi. Mleka daje mało, ale jest jedynym tu pociągowym zwierzęciem oprócz człowieka, który ciągnie ryksze, konia ani osła tu nie ma. Na zebu można zawsze liczyć, nawet gdy samochód nawali.
Bieda tu piszczy i kwiczy. Wszystko chude: ludzie, zebu, kury a nawet lemury. Szczególnie ten lemur więziony na sznurku przy „muzeum” Madagaskaru. Muzeum to pokój ok 30m2 z eksponatami typu stara lodówka przydenta, gablota z czapkami prezydenta. Szok dla każdego z nas. Monia od razu po przybyciu tam szepnęła mi: musze go uwolnić. I uwolnila: Elvis, nasz wspaniały kierowca jeepa, odciął po prostu sznurek. Wszyscy zrugali własciciela sznurka i zagrozili że napiszą w tej sprawie do prezydenta.
W powrotnej drodze piloci awionetki wertują mapy jakby nie umieli trafić, jednak im się udaje.
Po powrocie nocleg w hotelu Mrówka. Standard 0 gwiazdki. Woda w klozecie huczy jak Niagara, deska sedesowa jedzie ze mna ślizgiem, zasłonka odpada razem z karniszem, itd. Na szczęście tylko jedna noc w Mrówce, dalej już tylko luksusy w Adaman resort all inclusive. Tu jest bosko. Dzisiaj urodziny Moni, której nie da się nie lubić. Walczy dzielnie ze swoją nadwagą i dla każdego ma życzliwe słowo. Monia dostała na urodziny zeszyt w którym wpisaliśmy życzenia i Limeryki dla Moniki. Wzruszyła się do łez.
Nasz bohater Elon Musk niestety wypowiada się ostatnio na temat czegoś czego nie jest w stanie pojąć. Rosja ma długą tradycję okupowania pod pozorem wyzwalania. Prawie jedna trzecia terytorium Polski została wcielona do Związku Radzieckiego po wojnie. Putin uważa że Rosjanom dzieje się krzywda bo zostali wcieleni do Ukrainy, a Elon kupuje tę narrację. Niech Putin przyjmie na tereny rosyjskie tych Rosjan, którzy chcą opuścić Ukrainę. Polakom wcielonym siłą do Związku Sowieckiego takiego wyboru nie dano.
Imagine pozostanie wykonywane jako pacyfistyczny hymn wyrażający nadzieję na lepszy świat. Choć jest hymnem komunistycznej drogi do tego celu. To jest charakterystyczne dla tej ideologi: “wishful thinking” podawane jako plan realizacji tego raju. Lennon powiedział, że Imagine jest “virtually the communist manifesto”. “It’s anti-religious, anti-nationalistic, anti-conventional, anti-capitalistic… but because it is sugar-coated, it is accepted.” “Nikt wam tyle nie da ile my wam obiecamy” to najskuteczniejsza strategia polityka, co sprawia, że marzenia Lennona są pomału realizowane. “No heaven, no hell, all the people living for today” Carpe diem to dewiza dominująca w naszym świecie ateistycznym, żyjemy więc dniem dzisiejszym. “No countries” Coraz więcej ludzi czuje się obywatelami świata. Jednak jak słusznie zauważyła Theresa May “if you are a citizen of the world then you are a citizen of nowhere.” Obywatele świata chyba sobie z tego zdają sprawę, bo wolą jednak obywatelstwo np Szwajcarii niż Republiki Korei Północnej, choć oba te kraje należą do świata. “Nothing to die or kill for” Imagine śpiewano dla uczczenia strażaków, którzy zginęli ratując ofiary ataku 9/11. Paradoksalne: strażacy uważali jednak, że jest coś dla czego warto zginąć. “No religion” Tu postęp jest szybki, tyle że stare religie są zastępowane przez nowe, takie jak np “święty klimat” itp “No possessions” Ha, ha. Imagine zostało nagrane w olbrzymiej posiadłości milionerów Ono i Lennona Tittenhurst Park mansion. Określenie “champagne communists” bardzo tu pasuje. Wersja Johna Eltona jest bez hipokryzji: “Imagine six apartments. It isn’t hard to do. One is full of fur coats. Another’s full of shoes.” “No need for greed or hunger” Te hasła pamiętam z czasów kiedy żyłam w realnym socjalizmie. Byliśmy dopiero na początku drogi do komunizmu, więc na szczęście było mniej głodnych niż w komunistycznym raju Republiki Korei Północnej.
Pojęcie wielokulturowości od początku było mi podejrzane. Nie wieloetniczności, bo to jest dosyć powszechne współcześnie.
Jako językoznawca zdaję sobie świetnie sprawę z przyswajania obcych elementów w języku. No właśnie – żeby jakieś elementy mogły być przyswojone do języka musi ten język najpierw istnieć. A język jest jak gra. To reguły tworzą grę: brydż, szachy, piłkę nożną. W trakcie grania reguł się nie zmienia. Słowo “see” w znaczeniu “morze” nie należy do gry angielskiej, tylko niemieckiej.
Podobnie z kulturą – aby ją zmieniać musi najpierw być. Zwolennicy wielokulturowości przekonując do niej popełniają błąd logiczny, jak np:
Japończycy, Ukraińcy, Polacy, i inni, nie byli na początku chcianymi przybyszami w USA, jednak zostali zasymilowani a wiele elementów ich kultury wzbogaciło raczej niż rozcieńczyło naszą kulturę.
Naszą kulturę czyli grę amerykańską, którą mogli wzbogacić bo już istniała i oni po przyjeździe starali się w nią grać. Takie wyjątki jak Chinatown to cytat w kulturze amerykańskiej. USA ma kulturę amerykańską, język amerykański a nie jakąś wielokulturę.
Istnienie kultury amerykańskiej nie jest kwestionowane i imigranci aspirują do stania się Amerykanami. W Szwecji jest inaczej. Niektórzy neoliberałowie twierdzą że nie ma czegoś takiego jak kultura szwedzka. Przybysze mają prawo do życia w języku i kulturze swego pochodzenia do tego stopnia, że w szwedzkiej szkole naucza się ich języka rodzimego, a niezależnie od tego jak długo są w kraju mają prawo do tłumacza na żądanie za darmo. Dzieci szwedzkie uczy się że nacjonalizm czy patriotyzm to coś dla nazistów, nie powinno się czuć dumy z bycia szwedem. Nie ma więc do czego aspirować!
Jako polski imigrant w Szwecji jestem boleśnie świadoma jak trudno zdobyć nowy język i nową kulturę. A co dopiero wiele kultur! Po ponad 30 latach w Szwecji nadal bywa mam wątpliwość co do niektórych kodów kulturowych. Doktryna multikulturowości rozgrzesza imigrantów od uczenia się języka i kultury nowego kraju. A jak bez tego mają uczestniczyć w publicznym dyskursie i budować demokrację?
Multikulturaliści tak naprawdę znają bardzo powierzchownie kultury. Zakładają błędnie że wszystkie są podobne do ich własnej. Była minister środowiska Asa Romson powiedziała że wystarczy aby imigrant znalazł się sztokholmskim metro żeby był szwedem. Gdyby wyznawcy wielokulturowości nie uciekali z get imigranckich w Szwecji to mieli by szansę nauczyć się czegoś o innych kulturach niż ich własna.
Theresa May sformułowała podobny problem: Jeśli jesteś obywatelem świata to nie jesteś obywatelem gdziekolwiek. Jeśli jesteś wyznawca wielokulturowości to zastanów się w rozwijaniu jakiej kultury uczestniczysz? Szwedzkiej? Polskiej? Amerykańskiej?
Oto moja trzykulturowa piosenka. Aby ją zrozumieć potrzebny ci angielski, polski i szwedzki
The concept of multiculturalism seemed fishy to me from the very beginning. Multiculturalism, not multi-ethnicity – the latter can be experienced almost everywhere nowadays.
Being a linguist, I am aware of the fact that influences are imported from one language to another. But, there must be a language to import influences to. Language is like a game. When you play bridge, chess, football you do not change the rules while playing. A word like “see” cannot be interpreted as German when you play the English game. And a culture, just like a language, evolves, which presupposes that there is something there to evolve in the first place. Well willing multiculturalists are not aware of the logical fallacy in statements like:
“Chinese, Japanese, Ukrainians, Poles you name it, were all considered undesirable in their day. Yet they were absorbed, and many of the cultural elements they brought with them enriched, rather than diluted ours.”
This “ours” is exactly the “American game”. It can be enriched or diluted because it is there in the first place. USA is not a multiculture of Chinese, Japanese, Ukrainian, Polish, and American cultures. Instead it is an American culture, which, when acquired by people from other cultures, can become modified by these people over time.
The existence of American culture is normally not denied, and immigrants aspire to become American. It is radically different in Sweden. Some neoliberals here say that there is no such thing as Swedish culture. Newcomers have a legally granted right to cherish their own language and culture. They are not obliged to learn Swedish, they get an interpreter free of charge whenever they need, their children get classes of their mother tongue at Swedish schools. Swedes are taught that nationalism is for nazis, and one should not get any pride in being Swedish. Hence, no incentive to aspire to be Swedish – nothing to aspire to!
Being Polish immigrant in Sweden I am painfully aware how hard it is to become genuinely acquainted with one culture only, not to mention many cultures. After more than 30 years in Sweden I am still hesitant about some cultural codes here. The doctrine of multiculturalism absolves immigrants from the effort to acquire the new language and culture. And what kind of democracy can they build when they cannot truly participate in the communication of the nation they live in?
Multiculturalist are actually ignorant about other cultures. They take it for granted that all cultures are simply like their own. A former Minister of Environment Åsa Romson once said that for an immigrant to become Swedish it is enough to be on a Swedish public transportation. If multiculturalists did not flee immigrant ghettos they could get a chance to learn some of the “multicultures” there.
Theresa May pointed out this problem: “If you are citizen of the world then you are citizen of nowhere”. If you are a multiculturalist you do not contribute to any culture, language or democracy, because there is no multiculture.
Unless you are very rich and your goal is globalisation …
… and the Tower of Babel:
Here is my “tricultural” song. In order to understand it you need to know English, Polish and Swedish.
Szwecjo ależ my cię love you, du som zawsze taka safe. Great utmaning czeka nas tu. Vem zostanie? Bara brave.
Danusia Ach wy męcizny jak was kocham! Kto w łóżku dobry – z dala poznam. Może i poznam lecz co z tego Gdy los mi nie chce przysłać Jego! Józio i Stasio, dwóch Januszów, Mietek i Włodek. Masę plusów każdemu mogę z nich przydzielić ale innego chce w pościeli
Niemiło, niebłogo, aż przyznać się wstyd, że jej nie pasuje nikt nikt, no nikt
Elunia Pozory mylą proszę sali – nie jestem zimna jak ze stali. Facetów jak Danusia kocham! Ale jak kretyn to wynocha. To nie jest przecież wina kobiet, ja w tym sposobie nic nie zrobię, że ewolucja babom każe gonić za chłopem ze swych marzeń.
Niemiło, niebłogo, aż przyznać się wstyd, że jej nie pasuje nikt nikt, no nikt
Martusia Pozory mylą proszę sali – bez chłopa świat mi się zawali! Bywa, że wchodzę z chłopem w sparcie, cieszę się ostrym kontrnatarciem. Potem przyjemnie jest się godzić. Musi mi przecież wynagrodzić, że tyle nerwów mi pożera i że się psuje atmosfera.
Ach miło Ach błogo to wcale nie wstyd, że jej ktoś pasuje, nie nikt nie nikt
Hania Pozory mylą proszę sali – mnie to się wcale nie chce walić. Ja chcę pogadać z kimś roztropnie. Niech swym umysłem mnie rozkochnie. Niech może wiersz jakiś napisze, sentencją mądrą przerwie ciszę. Taki mi imponować będzie. Taki to mnie się nie pozbędzie!
Ach miło Ach błogo Haniu to nie wstyd, że ktoś ci pasuje, nie nikt, nie nikt Ach miło Ach błogo to wcale nie wstyd gdy ktoś nam pasuje, nie nikt, nie nikt
Lepiej być nie mogło. Oprócz urody pań, Pan Bóg dał nam też w ten dzień wymarzoną pogodę. Stroje były ekstremalnie meksykańskie, podobnie muzyka, ale don Alejandro wstrzelił się w serca wszystkich pań choć nie wydał ani strzału.
Don Pedro też niekiepski, niektórzy nie zorientowali się kto się w niego wcielił.
Po zdjęciu w starej historycznej wannie dalej tańce hulanki swawola, hop, hop, hejże, hola.
Dzisiaj, 14 marca 2022, dotarł nasz transport do centrum koordynacji pomocy Ukrainie w Przemyślu przy granicy ukraińskiej. Został rozładowany, tak jak widać to na zdjęciach. Teraz czekamy na ostatni i najtrudniejszy odcinek transportu – w samej Ukrainie.
Nie polecam. W 1937 roku kryminał Agathy Christy frapował zagadką “kto zabił”. W filmie od początku nie ma wątpliwości kto zabił. Film z rozmachem, piękne widoki, wnętrza, statki, stroje, … ale nuda. Poprzedni kryminał z Hercule Poirot w wykonaniu Branagh udał się lepiej. Murder on the Orient Express przynajmniej trzymał w napięciu. Tutaj historia jest prosta jak drut, sceny są niewiarygodne psychologicznie, no jakby powiedział Mamoń: Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.
Kenneth Branagh to zarozumiały snob. Wydaje mu się, że jest wielkim twórcą a tu góra poczęła mysz. Ale zdjęcia ładne.
Nasz wódz rzucił ręcznik, nie będzie dalej walczyć. Jak sądzicie kto go zastąpi? Wreszcie kobieta powinna stanąć na czele pierwszego na świecie feministycznego rządu, więc która? Obstawia się tą w środku. Ma szanse, brakuje lepszej.
Niewielkie to biuro się mieści we wnętrzu mego mieszkania przy Beznadziejnej czterdzieści, parter, wstęp bez pukania. Przychodzą tam po kolei albo po kilka osób, ci co nie mają nadziei na polepszenie losu.
Warning: Attempt to read property "first_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 86
Warning: Attempt to read property "last_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 86
Warning: Attempt to read property "display_name" on bool in /customers/9/0/2/nla.se/httpd.www/bsb/wp-content/themes/onecom-ilotheme/inc/core_functions.php on line 89