Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Kabaret urodzinowy

Sprawozdania Posted on Mon, January 24, 2011 10:40:30

Kabaret pojawił się na próbie z kwiatami i prezentami dla czcigodnej jubilatki. Bardzo mnie to ucieszyło, choć tłucze mnie ostatnio mocna chandra (skąd pochodzi to słowo?).

Dostałam też od poetki miniaturową amforę, ponoć na kokainę – niestety pustą, ale za to z wierszykiem. Przesłania wierszyka nie pojmuję, muszę kiedyś poprosić poetkę o egzegezę:

Przyjmij Elu tę amforę

z Himalajów jest krainy

Bij się w piersi o pokorę

by tam nie mieć kokainy.



Pierwsze zebranie biura w 2011

Sprawozdania Posted on Sun, January 16, 2011 22:43:49

Zebranie wylądowało jak zwykle w wannie.

co nie obyło się bez wysiłku, szczególnie beznadziejnej gwiazdy

Tym razem dużo bardziej popularna od wanny była piła

Tematem wieczoru była Hania,

którą starałyśmy się rozweselić, jak nie piła, to peruką

lub gwiazdkami

Mimo beznadzieji z powodu Hani, udało się jednak nie płakać,



Kobiety, wino i śpiew

Sprawozdania Posted on Sun, January 16, 2011 22:10:52

Po wspaniałym koncercie w filharmonii kobiety popiły wina i udawały Ordonkę na kolacji po koncercie. Występ musiał być udany, bo przypadkowa publiczność zaciekawiona dowiedziała się od nas o polskiej sopranowej wersji Sary Leander.



Sylwester 2010

Sprawozdania Posted on Sat, January 15, 2011 23:39:02



zasypuje i zalewa

Sprawozdania Posted on Fri, January 14, 2011 16:33:08

nas tu na zmianę w tym Goteborgu, ale zima jest w tym roku śliczna. To globalne ocieplenie do nas nie dotarło. Tak ładnie wisi śnieg nad schodami do domu.



Beznadziejne urodziny Marty

Sprawozdania Posted on Mon, December 20, 2010 10:30:22

Po koncercie udałyśmy się do biura żeby obejść Martę. Marta potrafi być kwaśna

i słodka

Śpiewałyśmy Szła dzieweczka językiem migowym

A Danusia jak zwykle robiła za gwiazdę.



Möhippa

Sprawozdania Posted on Sat, September 18, 2010 11:31:26

czyli wieczór prawie panieński Halinki był dla niej zupełnym zaskoczeniem. Zaskoczeniem dla nas była Jola, która była tak bardzo na lata siedemdziesiąte, wydawało się, że to Lenon jest z nami.

Wieczór upłynął w towarzystwie piosenki mongolskiej w dwudziestu odcinkach – śpiewali świetnie tylko czemu cały czas tą samą piosenkę.

Halinka z Martą okazały się profesjonalistkami mikrofonu.

Przy wykonaniu Stairway to heaven – jak to mówi Marta – wymiękłyśmy. Na zdjęciach gwiazdor z nami.

Gorzej było z fanem Metallica, a najgorzej z jego ochotą do tańca: każdego i z każdym.

W sumie trzeba będzie powtórzyć. Kupuję sprzęt karaoke do Biura.

Halinka napisała do nas taki list.

Baaardzo Wam dziekuje za wspanialy wieczor i
jesli bawilyscie sie choc w czesci tak dobrze jak ja to znaczy ze bylo FAJNIE!
Zaskoczylyscie mnie totalnie! Co prawda wiedzialam , ze cos
przygotowujecie, bo pewne rzeczy czuje sie intuicyjnie ale tym razem intuicja
podszepnela mi , ze przygotowujecie jakas piosenke lub wystep na moje
“wesele” wiec nie pytalam udawalam, ze nic nie widze. Tak wiec moje
zaskoczenie wieczorem panienskim bylo totalne!!!
Mialam zastrzezenia co do wygladu, bo czulam sie w tej koronie jak pani za lada
w latach 80-tych w Polsce, ktora informuje ze polki sa puste!
Ale i tak uwazam, ze bylyscie dla mnie bardzo mile jesli chodzi o przebranie –
ze ocenilyscie mnie o wiele szczuplej i Ela sadzila, ze spodnie dobre
na nia beda pasowaly rowniez na moj …behind!!!!!! Renatka znalazla
koszulke z absolutnie wspanialym tekstem “KISS ME BEFORE MY BOYFREND COMES
BACK”, a Krysia G. znalazla najbardziej absurdalny warkocz z powodu,
ktorego zaden facet nie tylko nie myslal o calowaniu mnie ale rowniez o
zblizaniu sie do mnie, myslac, ze cos mam pod sufitem nierowno.
Nie mowiac juz o tym, ze zawsze bylam ciekawa jak to jest z tym karaoke!
No i wreszcie dorwalam sie do mikrofonu i mialam swoje 5 minut !….no moze
troche wiecej, za co z gory przepraszam (ale wcale nie jest mi przykro z tego
powodu)
Ciesze sie tez ogromnie, ze Jola G. byla z nami, bo tak rzadko daje sie namowic
na nasze imprezy nie majac za bardzo czasu. Szkoda tylko, ze nie bylo
wszystkich – powiem tylko tyle ZALUJCIE!
Hania pewnie dodalaby, ze ominelo Was 40 zwrotek mongolskiej piesni – bardzo
ciekawe i o wiele lepsze niz koncowka w wykonaniu Szwedow, ktorzy
holdowali zasadzie spiewac kazdy moze!.. no naturalnie oprocz ciacha w zoltej koszulce
( to chyba koszulka lidera? i jakze zasluzona) i mongolskiego kelnera, krory
mial GLOOOOOS ach!
Jestescie fantastyczne! Nie wiem jak ja tam w Polsce bez Was…. TO NIE
MOZE SIE TAK SKONCZYC i jak juz mowilam zrobie wszystko, zeby zalatwic Wam
wystepy u mnie w Koziej Wolce ( Dabrowa Niemodlinska przyp.a.) a jak bedziecie
pilnie trenowac to nawet amfiteatr w Opolu.



Dzięki za bycie z nami!

Sprawozdania Posted on Thu, August 05, 2010 13:39:13

Dziękuję przybyłym ze strony BSB. Na ślubie była Majka z mężem, na poprawinach nam jej brakowało. Przybyły za to: gwiazda Dana, poetka Krysia z Mamą, oraz zweimal Ewunie z przychówkiem. Mam niestety mało zdjęć, więcej mam filmików z naszych wyczynów tanecznych.

Namiot był 10 na 6 m a i tak się trzeba było przepychać

żeby się dostać od bufetu do stołu

Było za to gdzie tańczyć jak już przestało padać.

Po polonezie szczególnie ostro krakowiaka tańczyła pewna hiszpanka.

W konkursie na ściąganie klamerek na ślepo wygrała Ewa z Januszem, wydaje się jednak, że oszukiwali.



Tu świeża teściowa

Sprawozdania Posted on Thu, August 05, 2010 13:29:35

Były łzy i śmiech, były śpiewy (więcej krzyku), był polonez. Zdjęcia profesjonalnej fotografki można zobaczyć na stronie www.christina8maciek.com.

W kościele wyróżniała się czerwona kokarda przyszłej teściowej.

Potem były przemowy, teściowa też sobie pogadała. Wywołałam gromki śmiech błędem: these two beautiful people, who are so beautiful, not on the outside, on the inside. Poniżej tekst mowy (niedokładnie zrealizowany).

I was the first to sign up for the toast, I love to talk, in any lg. Please put down your knives and forks – you will not be eating for a while. Thank God I chose English,otherwise your food would turn stale. This trait of mine is in sharp contrast to the character of my beloved husband – most likely you won’t hear him say anything apart from the absolutely necessary things.

Yet we have stayed together of free will over 30 years. They say that opposites attract. But so do similarities, as they say “lika barn leker bäst”. You, Maciek and Stina are so much alike. You are both so harmonious,everybody feels at ease with you. I don’t know how you do it, you must have an abundance of mirror neurons, you are so emphatic. This is something that cannot be learnt at any university, you two just got it.

I may have become yet more proud Mom because of Maciek’s recent successes – all the interviews and articles – but I was always proud to see how he cared for other people. And I see now the same in our newly acquired daughter Krysia. This only son of ours is truly loved by her, I am sure of this.

And Krysia means also family. She knows what is most important in life – life itself, i.e. children. The eternal chain that we once joined in thanks to our parents, grandparents, grandgrandparents. I could back all the way to Pithecanthropus but I am not so sure how we are related.

Those I am sure we are related with have come to share our joy from several directions: from Krakow, Los Angeles, Köln, and Syracuse. It is a pity that none of the grandparents could participate – I am sure that babcia Hanka and dziadek Jozek look down from the sky and smile seeing this happy couple, and Marek’s parents send their blessings from Krakow.

So now, all of us who have the privilege of being present in this world (even though for a short while), and present at this ceremony, let us raise our glasses for the two people who are so beautiful inside: let them be happy for ever and may God bless them with a whole lot of children!



Jubileusz Gwiazdy

Sprawozdania Posted on Thu, June 17, 2010 17:12:31

Było jak zwykle dziko. W imię oksytocyny wszyscy się macali. A ten z lewej skręcił sobie noge, koleżanka obok niego terroryzowała w miły sposób lokatorów do tańca, a Krysia miała na sobie autentyczny lateks.

Danusia dostała w prezencie od Marty pulowerek oraz kilka razów specjalnym biczem do wywolywania oksytocyny, oprócz tego po róży od każdej aktorki kabaretu, który tym razem nie tylko był beznadziejny, był beznadziejnie zapluty (bo się nie nauczył tekstu – NIGDY WIĘCEJ!).

Atmoferę jak zwykle stworzyły Górale – do nich doczepiło się trochę ceprów i tak się wszyscy darli, że moi goście maratonu goteborskiego poprosili, żeby jak przyjadą na przyszły rok też urządzić takie garden party.



Barcelona

Sprawozdania Posted on Thu, April 15, 2010 11:35:41

To jest chyba najbardziej znowojorczone miasto Europy. W zasadzie tak często jak słyszy się tam hiszpański czy kataloński, słyszy się obce języki: oprócz chyba wszystkich europejskich dużo chińskiego i hindi, trochę japońskiego, tajskiego, arabskiego, no i romani. Z tymi mam na pieńku, bo mnie okradli. Nieskutecznie.

Jak przystało na turystę idę z półotwartym koszykiem bo co chwilę wyciągam mapę i sprawdzam z rzeczywistością. Gapię się na szyld z nazwą placy gdy czuję jakieś szarpnięcie koszykiem. Odruchowo sprawdzam czy nadal mam portfel. Nie mam. Rozglądam się i widzę młodego mężczyznę, który mnie tuż minął. Nie ma niczego w rękach, a kurteczkę ma kusą bez kieszeni. Na moje pytanie czy nie widział, czy kogoś kto wyjął mój portfel wzrusza ramionami, ale widzę po minie, że coś jest nie tak. Trzy młode dziewczyny, które szły za mną skręcają w uliczkę przy placu. Zrywam się i biegnę za nimi. Doganiam. Odwracają się, jedna wyciąga mój portfel i mówi, że znalazła właśnie na ulicy. Oddaje, sprawdzam wszystko jest. Szybka refleksja: co robić? Biorę portfel i znikam z ciasnego zaułku. Czuję, że powinno się jakoś zareagować, ale jak? Te cygańskie grupy działają tak. On wyciąga portfel i rzuca na ulicę, a one podnoszą. W zasadzie nikt nie jest winien, on mnie potrącił i portfel mi wypadł a one tylko znalazły.

Policja hiszpańska ponoć ma najlepsze wyniki w Europie w okiełznywaniu przestępców. A w Barcelonie jest tego dużo – byłam tam tylko 4 dni – 2 z moich śniadań w narożnej kafejce urozmaiciła policja. Raz do mojego rannego soczku miałam trzech w kajdankach i pół tuzina policyjnych samochodów, drugi raz policja zablokowała ulicę, a strażacy kogoś wyciągali z rudery sąsiadującej z moim luksusowym mieszkaniem. Jak widać na zdjęciu akcja ratunkowa toczy się przy minimalnym zainteresowaniu tłumu – przyzwyczajeni.

Dla wrażliwych uszu jest tu i raj i piekło. Wszędzie jest jazgot, jeśli nie pojazdów to zgiełk głośnych rozmów. Pamiętam jak Marek dziwił się w Andaluzji: o czym ci Hiszpanie tyle gadają. Jednak kiedy wejdzie się w zaułki starego miasta, szczególnie koło placu katedralnego, rozlegają się koncerty godne najlepszych sal. Starszy pan z Włoch staje sobie i śpiewa pięknie arie operowe, gitarzysta klasy prawie Narciso Yepesa, nie mówiąc o brazylijczykach śpiewających sambę! Główna paradna ulica to La Rambla – tam produkują się wszystkie możliwe fachy, również bez głowy.

Przyjechałam w dniu el Classico kiedy nawet psy nosza koszulki Barca. Oglądałam mecz z pijakami w barze na rogu, spać nie szło. Wygraliśmy! Jak zwykle przy walnym udziale Massi.

Zwiedzanie najlepiej zacząć od spojrzenia z góry. Chciałam pojechać kolejką linową zawieszoną od plaży do szczytu w parku Montjuic, ale po odstaniu ok. pół godziny w kolejce zamknieto nam przed nosem, bo był za mocny wiatr. Wyjechałam więc kolejką linową do zamku w parku Montjuic z centrum miasta.

Warty przeżycia jest balet fontan u podnóża Pałacu Narodowego. Są tu tuziny niewiarygodnych cudów architektury, a najwspanialsze to te stworzone wg projektu i pod nadzorem Antoniego Gaudi. Promotor jego dyplomu powiedział, że nie jest pewny czy daje dyplom geniuszowi czy szaleńcowi. Gaudi poświęcił się całkowicie swojej twórczości. Dla nadzorowania projektu swojego życia – świątynii Św. Rodziny, przeniósł tam swoje mieszkanie. Ten kościół jest w budowie od 1886, a skończony zostanie może w 2026, co można uznać za sukces, bo jak obliczono budowa przy użyciu technologii dostępnej za życia Gaudi trwałaby 400 lat. Gaudi zginął pod kołami omnibusu w 1926 (niecałe dwa miesiące przed urodzeniem mojej Matki). Wystarczy porównać go ze współczesnymi mu wyśmienitymi dziełami architektonicznymi w Barcalonie lub naśladowcami (Hunderwasser w Wiedniu), żeby docenić jego geniusz. Gaudi byłby niczym gdyby nie jego bogaty sponsor Guell. Ponoć kiedyś Gaudi do niego powiedział, że wydaje mu się, że tylko oni dwoje lubią tą architekturę. Na to Guell “Ja nie lubię twojej architektury, ja ją doceniam”. W bazylice Świętej Rodziny mam takie samo uczucie, ale w domu Mila chętnie bym chciała mieszkać.



Rękawiczkowe

Sprawozdania Posted on Mon, January 25, 2010 12:39:14

Wanny nie widac, a i tak nie wszyscy się zmieścili.

Nie pytaj czyj cyc, trzymaj! (hasło Bidzeja)

Ukonstytuował się następujący skład biura.
Bidżej – Beznadziejny Joł
Bebła -Beznadziejny Błazen
Bebi – Beznadziejna Barbie
Bepsy – Beznadziejny Psycholog
Beba – Beznadziejna Babcia
Bemoda – Beznadziejna Modystka
Bamusia – Beznadziejna Matka
Bitana – Beznadziejna Tancerka
Bezce- Beznadziejne C
Bzdryna – Beznadziejna Landryna
Begrajek – Beznadziejny Grajek
Balarka – Beznadziejna Malarka
Bepotka – Beznadziejna Poetka
Bezda – Beznadziejna Gwiazda
Bedi – Beznadziejna Diva
Beprzy – Beznadziejny Przypadek
Bigóra – Beznadziejna Góralka
Nabece – najbardziej Beznadzejny Członek
Bepe – Beznadziejny Prezes

Niektórzy członkowie biura przyszli zamaskowani, w masce lub bez maski.

Konkurs na rękawiczki wygrała Beprzy. Jak ta dziewczyna potrafi opowiadać!
Tuż za nią uplasowała się Nabece, a potem Begrajek ex equo z Balarką.

Na czarną listę zakwalifikowała się Basia, Kasia i Jola B. Zostały zaproszone a nie zgłosiły choroby, śmierci, itp. Złośliwe limeryki znajdują się pod wpisem Limeryki



ze stadionu San Siro

Sprawozdania Posted on Mon, January 11, 2010 13:55:50

Moja inicjacja futbolowa na meczu live odbyła się na największym stadionie włoskim w Mediolanie – San Siro. Grał Milan (na zdjęciu siedzę w kocyku kibica Milan) z Genuą. Donoszę, że Beckham ma krzywe nogi, Gatuso jest zarośnięty a Ronaldinho nie chce się biegać po boisku.



Honor w wannie

Sprawozdania Posted on Wed, December 16, 2009 15:35:42

Nasz honorowy członek jest tak drobny, że prawie znika w wannie. Przyda się jej następnym razem towarzystwo tuzina beznadziejnych w wannie.



Andrzej z naszego Krakowa

Sprawozdania Posted on Fri, October 02, 2009 09:57:36

1 października obchodzi urodziny twórca Krakowa na wygnaniu.

Reprezentacja Biura przybyła z życzeniam oraz w celu sprawdzenia czy jubilat jeszcze krzepki.

Wszystko jest w porządku, nadal biega w tempie z uśmiechem i bez cienia zmęczenia na twarzy.

Tak trzymać!



Truly hopeless meeting

Sprawozdania Posted on Wed, September 16, 2009 11:23:49

13 września było zupełnie beznadziejne spotkanie:

bo była strasznie beznadziejna sprawa na wokandzie,

bo byłam po nieprzespanej nocy,

bo wierszyk poetki pozbawiał nadziei,

bo nikt się nawet nie pchał do wanny,

bo już jesień.



Midsommar u Ewy

Sprawozdania Posted on Sun, June 21, 2009 11:26:09

Oto Miss Midsommar 2009. Wianek, po przeżyciach, ale jeszcze się trzyma biorąc pod uwagę, że był upleciony w południe i przeżył kilka razy ulewę. Pappa razza przesłała zdjęcia natychmiast, zamieszczam kilka z nich.

We are happy together, eller hur?Pan domu miał powodzenie (wydawał mięsko z grilla).

W szwedzki Midsommar dominowały tańce greckie.

Niektórzy śpiewali

inni się przytulali



Jeszcze biurko

Sprawozdania Posted on Fri, May 22, 2009 19:40:49

Po wyniesieniu kanapy z fotelami przyszła pora na zamianę biurka – z powrotem na ten olbrzymi “fortepian”. Udało mi się wynegocjować połowę fortepianu, waży i tak prawie 100 kg. Zadzwoniłam do firmy transportowej (ogłaszenie z blocket). Przyjechali bardzo chętnie w ciągu godziny: zdrowy bryś z żoną o wymiarach … Edith Piaf. Bryś tłumaczy, że niestety syn nie mógł, więc wziął żonę. Mimo moich protestów zaczęli wytaszczać te pół fortepianu z piwnicy. Wytaszczyli na podworzec. Dalszemy transportowi się zdecydowanie sprzeciwiłam, bo za duża była szansa, że po schodach to Edith Piaf może zostać spłaszczona przez to biurko. Przerwaliśmy transport, ale za chwilę przyjechał bryś z kolegą brysiem i … już mamy pół fortepianu w gabinecie. Jest gdzie rozkładać ekrany komputerowe, ale siedzieć nadal nie ma na czym.  



Ciche dni bez biurka

Sprawozdania Posted on Mon, May 18, 2009 11:09:19

Od tygodnia są ciche dni. Zamieniłam ok. 5 m2 biurka na 1 m2. Pomogli mi w tym dzielnie Marta i Robert nie wiedząc nic o tym, że Marek też nie wie. Kiedy wrócił do domu i zamiast biurka zobaczył kanapę z fotelami to zagotował. Ci którzy go znają wiedzą, że zdarza mu się to baaardzo rzadko. Raz pamiętam zdarzyło się kiedy przyjechała wywrotka z zamówionymi głazami granitowymi. Kierowca nie trafił dobrze i rąbnął kilka ton głazów na ulubione schody granitowe Marka. Pierwszy raz w życiu usłyszałam wtedy jak Marek potrafi rugać.  Tym razem nie rugał tylko się uparł, że biurko musi wrócić a kanapy wyjść. Niestety wyjdzie na jego, a było tak pięknie w gabinecie! Fotele i kanapę wzięła jakaś entuzjastka mebli z lat pięćdziesiątych, mnie zostało tylko kiepskie zdjęcie z iphona. 



Mot bättre vetande

Sprawozdania Posted on Sat, May 16, 2009 21:43:05

Takie to hasło zaproponował dla naszego Biura Einer, narzeczony Marysi skrzypiącej. Nie da się przetłumaczyć dosłownie. Można zastąpić cytatem Franklina. Zdrowy rozsądek to rzecz, której każdy potrzebuje, mało kto posiada, a nikt nie wie, że mu brakuje. Pierwsza propozycja polskiej wersji hasła Biura:  kto zdrowy – po rozsądek!

Einer wykazał tak dalece posunięty feminizm, że trzeba będzie rozpatrzyć, czy rzeczywiście musi zmieniać płeć ażeby zostać przyjętym do Biura. Gra wszystko na gitarze, zna polskie piosenki przedwojenne i powojenne. Dzieli ze mną słabość do komunistycznych i sowieckich pieśni, lubi np hymn sowiecki, międzynarodówkę.

Spotkanie miało charakter tajny. Przygotowujemy niespodziankę Danusi na jej równe urodziny. Była Hania, Halinka, Marta, Marysia z Einerem i ja. Bawiliśmy się chyba lepiej niż będzie na występie. Zgoniłam sąsiadów, żeby wysłuchali naszych pień. Śmiali się choć nie kąsają w ząb po polsku. W gruncie rzeczy nie wiem czy to dobry znak.



Aukcja młotkowa

Sprawozdania Posted on Thu, February 26, 2009 22:16:57

Tym razem okupowany był szezlong a nie wanna.

Danusia: Ciuchów starczy, gorzej z zupą!

Danusia: Jeden but tylko 20, jak znalazł!

Renia: Udało się, mam dwa buty!

Iwonka z niesmakiem: Cóż za beznadziejny członek.



« PreviousNext »