czyli wieczór prawie panieński Halinki był dla niej zupełnym zaskoczeniem. Zaskoczeniem dla nas była Jola, która była tak bardzo na lata siedemdziesiąte, wydawało się, że to Lenon jest z nami.

Wieczór upłynął w towarzystwie piosenki mongolskiej w dwudziestu odcinkach – śpiewali świetnie tylko czemu cały czas tą samą piosenkę.

Halinka z Martą okazały się profesjonalistkami mikrofonu.

Przy wykonaniu Stairway to heaven – jak to mówi Marta – wymiękłyśmy. Na zdjęciach gwiazdor z nami.

Gorzej było z fanem Metallica, a najgorzej z jego ochotą do tańca: każdego i z każdym.

W sumie trzeba będzie powtórzyć. Kupuję sprzęt karaoke do Biura.

Halinka napisała do nas taki list.

Baaardzo Wam dziekuje za wspanialy wieczor i
jesli bawilyscie sie choc w czesci tak dobrze jak ja to znaczy ze bylo FAJNIE!
Zaskoczylyscie mnie totalnie! Co prawda wiedzialam , ze cos
przygotowujecie, bo pewne rzeczy czuje sie intuicyjnie ale tym razem intuicja
podszepnela mi , ze przygotowujecie jakas piosenke lub wystep na moje
“wesele” wiec nie pytalam udawalam, ze nic nie widze. Tak wiec moje
zaskoczenie wieczorem panienskim bylo totalne!!!
Mialam zastrzezenia co do wygladu, bo czulam sie w tej koronie jak pani za lada
w latach 80-tych w Polsce, ktora informuje ze polki sa puste!
Ale i tak uwazam, ze bylyscie dla mnie bardzo mile jesli chodzi o przebranie –
ze ocenilyscie mnie o wiele szczuplej i Ela sadzila, ze spodnie dobre
na nia beda pasowaly rowniez na moj …behind!!!!!! Renatka znalazla
koszulke z absolutnie wspanialym tekstem “KISS ME BEFORE MY BOYFREND COMES
BACK”, a Krysia G. znalazla najbardziej absurdalny warkocz z powodu,
ktorego zaden facet nie tylko nie myslal o calowaniu mnie ale rowniez o
zblizaniu sie do mnie, myslac, ze cos mam pod sufitem nierowno.
Nie mowiac juz o tym, ze zawsze bylam ciekawa jak to jest z tym karaoke!
No i wreszcie dorwalam sie do mikrofonu i mialam swoje 5 minut !….no moze
troche wiecej, za co z gory przepraszam (ale wcale nie jest mi przykro z tego
powodu)
Ciesze sie tez ogromnie, ze Jola G. byla z nami, bo tak rzadko daje sie namowic
na nasze imprezy nie majac za bardzo czasu. Szkoda tylko, ze nie bylo
wszystkich – powiem tylko tyle ZALUJCIE!
Hania pewnie dodalaby, ze ominelo Was 40 zwrotek mongolskiej piesni – bardzo
ciekawe i o wiele lepsze niz koncowka w wykonaniu Szwedow, ktorzy
holdowali zasadzie spiewac kazdy moze!.. no naturalnie oprocz ciacha w zoltej koszulce
( to chyba koszulka lidera? i jakze zasluzona) i mongolskiego kelnera, krory
mial GLOOOOOS ach!
Jestescie fantastyczne! Nie wiem jak ja tam w Polsce bez Was…. TO NIE
MOZE SIE TAK SKONCZYC i jak juz mowilam zrobie wszystko, zeby zalatwic Wam
wystepy u mnie w Koziej Wolce ( Dabrowa Niemodlinska przyp.a.) a jak bedziecie
pilnie trenowac to nawet amfiteatr w Opolu.