Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Jagienka, adaptacja ballady A. Waligórskiego

Piosenki Posted on Fri, November 25, 2016 14:53:23

(Na melodię Sway)
Żyła sobie kiedyś panienka, zwała się Jagienka;
Wiele było z niej pociechy, tłukła pupą orzechy.
Opisał ją, że jest taka, Sienkiewicz w Krzyżakach
żyła w cnocie wpierw jak mniszka, potem wyszła za Zbyszka.
I wiodło im się chędogo, Chociaż, tochę ubogo,
Bo skończyły się już wojny, Zaczął się okres spokojny,
A rycerz to znana rzecz wszędzie – Żyje z tego, co zdobędzie.
Ruszył więc Zbyszko swym konceptem i wpadł na taką to receptę:
Na bramie przywiesił se druczek, Że się tu orzechy tłuucze
I od każdego orzeecha Pobierał że ha ha

Laskowy orzech maleńki To nie problem dla Jagienki;
Mogła za jedynym przysiadem Stłuc pół kilo swym zadem,
A kiedy dorwała fistaszka Zostawała tylko kaszka.
A niewiele też jej troski Przysparzał orzech włoski.
Aż się zjawił z Afryki młokos, Skąd se przywiózł dość spory kokos,
I do Jaguuusi się zwrócił Roztłucz to z calych sił!

Pomodliła się przelotnie I jak w kokos nie grzmotnie!
Niestety ta twarda skorupa Nawet przy tym nie chrupa…
Oddech jej się jakby urwał, Rrzekła tylko: – O ku…wa!
Potem zaniosła się wyciem i pożegnała z życiem!

Wniosek: Na ogół umiemy Rozgryzać własne problemy, Lecz zagraniczne nowości Przysparzają nam trudności!
I hasło dodatkowo I bezwarunkowo: M Mniej dupą, a więcej głową!!! 



Ballada o duchu ateisty

Piosenki Posted on Fri, November 25, 2016 14:31:26

Na melodię Fever (Eddie Cooley, Otis Blackwell)
Prawie w każdy wieczór mglisty Coś u mnie w domu zgrzyta,
Ach! to duch jest ateisty, Więc się go grzecznie pytam:
– Pokutna duszo! Duszo pokutna! Co tak siedzisz i jęczysz?
Czemu? Czemuś smutna, czemu, czemu się męczysz?

Na to z narożnika gada ta dusza:
– Ja żem duch jest bezbożnika, znaczy się ateusza”
Bo mówiąc szczerze – nie ma tu mnie, bo sam w siebie nie wierzę.
Panie, pan rozumie? Nikt mnie serio nie bierze!

Myślę sobie facet taki co się zjawia i znika
wykazuje pewne braki w wykształceniu laika
Może dźwiga sentymenty Z czasów, gdy był malutki,
może on nie wierzył w świętych, a tylko w krasnoludki?

Znowuż wpełza! gdzieś ze szpary wali tu na podłogę…
– Witaj! co tam stary?
– Pani! Ja już nie mogę!!!



Progam Strachy na Lachy

Kabaret Posted on Fri, November 25, 2016 14:28:47

Jak sam tytuł wskazuje było o strachach, ale na Lachy, czyli niekoniecznie strasznych. Lachy to praprzodkowie, którzy ponoć byli tak odważni, że wiadomo było że nia ma na nich strachów. Lachowie to nazwa od plemienia Lędzian, w wielu językach nadal obowiązuje Lehistan jako nazwa państwa polskiego. Jak wiadomo, Kabaret BSB nie tylko bawi ale i uczy. Była jak zwykle wystawa ilustrująca szeroki wachlarz lęków naszych pradziadów słowian, oraz naszych współczesnych lęków. Mitologia słowiańska obfituje w różnych potężnych bogów i demony. Szkoda, że tak słabo to znamy. Cudze mitologie chwalicie … (proszę sprawdzić osobny wpis na temat mitologii słowiańskiej).

1.
Żeby nie bać się śmierci widzowie zostali pocieszeni piosenką Zembatego Jak dobrze mi: ci w kondukcie pogrzebowym mają gorzej niż umarły: krewnym trumna wrzyna się w ramiona, żona pewnie się przeziębi. Niestety na końcu trup nie miał tak dobrze, bo jak można się było spodziewać po beznadziejnym kabarecie, upuściłyśmy trumnę z hukiem.

2.
Potem było o strachu przed trupem w Balladzie z trupem (przystojnym, z kabaretu Starszych Panów). Kiedy się czegoś boimy, unikamy często nazywania tego bezpośrednio, i to nazywa się w językoznawstwie eufemizmem. Przykład ilustrujący to zjawisko. Przychodzi klient do zakładu pogrzebowego i pyta:
– Czy jest może szef?
– Nie ma, wyjechał po towar.

3.
Poruszony też został lęk przed duchami. Niektórym mylą się tu trochę pojęcia, jak np uczennicy streszczającej fragment Pisma św na ten temat:

– Wtedy duch nieczysty powraca i przyprowadza ze sobą siedmiu innych duchownych, jeszcze gorszych od niego.
Ballada A Waligórskiego traktuje o pewnym bardzo specjalnym duchu, w zasadzie niemożliwym, duchu ateisty (tekst w kategorii Piosenki).

4.
Następny strach: przed bezsennością.

– Panie doktorze, nie mogę usnąć. Przewracam sie z boku na bok i nic!
– Tez bym nie zasnął jakbym sie tak wiercił.

Lekarz radzi pacjentce co robić na bezsenność
– Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i ubierać się ciepło.
Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi:
– Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty… Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.

A przecież na sen pomagają zawsze krople waleriana: wystarczą 3 krople na litr wina. Danusi pomogłoby jednak coś a właściwie ktoś inny, bo ona się boi sama spać (Włast, Petersburski).

Blondynki nie mają z tym kłopotu bo zazwyczaj nie sypiają same. Jedna budzi się rano u faceta i mówi:
– O, mieszkanko też masz malutkie

Po nocy poślubnej blondynka się żali:
– Wiesz, okazuje się że on jest impotentem
– A przed ślubem ci tego nie mówił
– Wspominał, że ma jakąś nieruchomość

5.
Samotne spanie często jest wynikiem innego lęku – przed żoną. Bywają rzeczywiście przypadki kiedy panowie mają powód bać się żony. Np Jeden kumpel pyta drugiego:
– Ej, coś ty taki markotny? Stało się coś?
– Wiesz, z żoną się pokłóciłem. Chciałem jej powiedzieć “Ale masz fajną torbę” ale się przejęzyczyłem i powiedziałem “Ale masz dużą mordę”.
– To jeszcze nic! Ja siedzę ze swoją starą przy kolacji, chciałem powiedzieć “Podaj mi sól”, a powiedziałem: “Ty stara ruro! Przez ciebie zmarnowałem 20 lat mojego życia!”

Językowo zastanawia, że pobierają się kiciusie z misiami, a rozwodzą się krowy z baranami. Dogłębniej ten problem podejmuje Filozofia małżeńska Mariana Hemara, czyli “Od razu go w łeb”. Jest to filozofia wypracowana empirycznie przez pokolenia kobiet. Ale panowie, nie ma się co bać żony, jeśli będziecie przestrzegać kilku prostych zasad.

– Nie sądź o kobiecie w kilogramach a nie będziesz sądzony w centymetrach.
– Ale jest takie 8,5 cm które zadowoli każdą kobietę.
– ???
– Karta kredytowa.

Trzeba też umieć prawić żonie komplementy, tu przykłady jak nie należy.

– Odmładza mnie ta sukienka, prawda?
– No cóż, robi co może

– A Krysia mówi że świetnie wyglądam w tym kostiumie
– A ty jej wierzysz!?

– Psiakrew przybyło mi zmarszczek, wyglądam fatalnie, powiedzże mi coś miłego!
– No, wzrok masz świetny.

6.
Piosenka o Jagience (tekst w kategorii Piosenki) porusza zupełnie inny typ obaw, mianowicie neofobia, czyli lęk przed nowinkami: Na ogół umiemy rozgryzać własne problemy, Lecz zagraniczne nowości przysparzają nam trudności!

7.
Trzeba bać się uzależnienia od alkoholu.
– Mówię alkoholowi nie! Ale on nie słucha

– Panie doktorze, strasznie mnie wątroba boli!
– A pije Pan?
– No piję, ale to nie pomaga!

– A ja lokuję oszczędności w alkoholu! Wtedy są najwyżej oprocentowane.

– A ja znam prawidłową metodę postępowania z winem. Otwórz butelkę i pozwól jej oddychać. A jeśli nie oddycha – zastosuj metodę usta-usta.
I to właśnie zrobiła Hania przed Arią ze śmiechem (Perichola, muz. J.Offenbach).

8.
Raparia jest na temat innego typu nałogów (tekst w kategorii Piosenki). Nałogi mogą być różne i dopaść nas nawet w podeszłym wieku, np wnuk pyta babcię:
– widziałaś gdzieś moje tabletki? Miały napisane LSD.
– chrzanić wnuczku tabletki! Widziałeś tego WILKA w kuchni?

Lęk przed wilkiem ma głębokie korzenie, boimy się go od dzieciństwa lub jeszcze wcześniej. Np młode małżeństwo u ginekologa dowiaduje się, że będą mieli dziecko. Mąż wypytuje
– jak z “tymi” sprawami w czasie ciąży: można czy nie?
Doktor odpowiada:

– W pierwszym trymestrze można bez obaw, po bożemu, w drugim trymestrze proponuje na pieska – od tyłu, a w trzecim trymestrze to tylko i wyłącznie na wilka.
– A jak to jest na wilka?
– Leżysz pan koło nory i wyjesz!

9.
Bajka Waligórskiego o Wilku, Kapturku, Babci (tekst pod kategorią Piosenki), jest podobnie odległa od znanej bajki jak film o wilku i kapturku, który mały Jasio znalazł na laptopie ojca – czytał potem kilkanaście razy bajkę, bo w ogóle nie przypominała tego filmu.

10.
Starch o naszą przyszłość w Szwecji, to jednak tu jest nasza nowa ojczyzna. Nowa definicja nostalgii to: “wracasz do Ojczyzny na chwilę by upewnić się , że wyjazd jednak nie był błędem.”

Obawiamy się, że media tutejsze nie mówią nam prawdy, bo coraz bardziej przypominają te, które pamiętamy z okresu jedynej słusznej partii. Nawet Jonas Gardell został surowo zganiony przez media za następujący dowcip na twitterze: Jak to jest właściwie z tymi kobietami w namiotach? A może islam to ruch skautingowy?

Obawiamy sie bywać w imigranckich dzielnicach właściwie nie wiadomo czemu bo przecież młodzież wyraża tam często troskliwość: Har du problem eller?

Nowa wersja hymnu unii europejskiej Ody do radości – wersja zdezorientowanych imigrantów w Szwecji.

11.
– Ja mimo wszystko widzę jednak przed sobą świetlaną przyszłość.
– Hm, może znicze?

Na pocieszenie Always look on the bright side of life, czyli Życie swoje dobre strony ma (tekst polski B. Gawrońska)

12.
Na pocieszenie na zakończenie W. Szymborska:
Nie ma takiego życia, które by choć przez chwilę
Nie było nieśmiertelne.
Śmierć zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Na próżno szarpie klamkę niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył, tego mu cofnąć nie może.

Poetka ta napisała też: niektórzy czyli nie wszyscy lubią poezje. Podobnie niektórzy czyli nie wszyscy lubią kabaret BSB, bo niektórzy czyli nie wszyscy mają dobry gust.

Ale na koniec skoro beznadziejny każdemu widzowi dajemy prawo: może bić artystów, albo bić brawo. Nie pobito nas, więc była jeszcze Maniana która odeszła do Mariana, a ten liczy dolary, a ona liczy na to że on jest stary. Oj może się przeliczyć.

Kabaret nabiera doświadczenia z wiekiem. Miejmy nadzieję, że nie będzie to wieko od trumny.



Z kraju koshernego donoszę

Sprawozdania Posted on Tue, November 22, 2016 23:34:48

Zamieszkaliśmy z Markiem na tydzień w samym sercu Tel Avivu: na 11 piętrze wieży centrum handlowego Dizengoff (nazwa od pierwszego burmistrza miasta). Śniadanko i kolacyjka na balkonie, 25 stopni, u stóp całe miasto, z widokiem aż do Jaffy.

Morze cieplutkie też 25 stopni, plaże z delikatnym drobnym piaseczkiem,ciągnące się kilometrami, morze bez meduz i innych intruzów. Czysto, natryski, toalety co krok. No raj!
W dodatku na plaży sztuka.

Do Jaffy spacer promenadą nad morzem, a w Jaffie cały czas jakby festiwal – na ulicach muzyka, tańce, ogródki restauracyjne z cholernie głośną muzyką, nowoczesną, ale na pewno kosher. Fryzury też są kosher, jak tu dzieci z kipą i pejsami.

Bo tam wszystko jest kosher, w kraju gdzie talibowie judaizmu mają najwięcej do gadania, mimo, że jest ich ok. 10% i cała reszta na nich pracuje, bo oni nie pracują. Wynika to chyba z jakiegoś poczucia winy liberalnych żydów, że to dzięki ortodoksom przetrwał ten naród, i to oni załatwili, że powstało państwo żydowskie w 1948 roku. Wyobraźmy sobie, że to mniej więcej tak jakby w Polsce oddać prawo decyzji politycznych nacjonalistom, bo oni najlepiej radzą sobie w razie zagrożenia państwa.

Rytm tygodnia wyznacza zmierzch w piątek – wtedy wszystko ustaje, zaczyna się szabas. Zapytałam nieopatrznie recepcjonisty ok 16 w piątek czemu Carrefour zamknięty. Wskazał ręką na palący się świecznik i z politowaniem powiedział tylko “szabas”. Stanęły wszystkie miejskie autobusy, u nas na balkonie w środku miasta zrobiło się cicho prawie jak na wsi, wszystkie sklepy i większość restauracji zamknięta.

Byliśmy w Jerozolimie, ale tam nie wytrzymałabym dłużej niż jeden dzień. Wszędzie czarno od ortodoksów, szczególnie w obrębie murów starej Jerozolimy, no a najczarniej przy ścianie płaczu. Jerozolima jest podzielona na część żydowską, arabską i chrześcijańską. W części żydowskiej jest najspokojniej, najczyściej, wszędzie poza nią kramy na których można dostać wszystko, od krzyży do gwiazd Dawida, większość produktów made in China. Na oko najwięcej tu arabów. Jakiś ośmiolatek wpadł celowo we mnie od tyłu dwa razy żeby się pokazać przed kumplami z którymi wyszedł ze szkoły. Dopiero jak go ochrzaniłam głośno pojawił się jakiś dorosły arab i go przegonił. Mam nadzieję, że to odosobniony przypadek i że lepiej wychowuje się młodych arabów niż w tym przypadku.

Na Via Dolorosa często słychać polski bo tam się modlą przy kolejnych stacjach drogi krzyżowej. Tam też kram na kramie.

A wszędzie słychać ruski. Ale najwięcej w Hajfie – wszędzie szyldy po rosyjsku: weterynarz, dentysta, itp. Ale Hajfa to jeden wielki port.
Wolę Tel Aviv z jego plażowym wybrzeżem przypominającym Miami Beach.



Będą aniołki!

Chorus Posted on Tue, November 22, 2016 13:39:09

Na najbliższym koncercie w katedrze będą też prawdziwe aniołki!



Były strachy, na Lachy

Kabaret Posted on Tue, November 22, 2016 12:57:20

Było straaasznie … fajnie! Publiczność jak zwykle dopisała, zarówno ilościowo jak i jakościowo.
Kabaret też dopisał, szczególnie fetowano prawykonanie Ody do radośći, czyli hymnu UE w wersji zdezorientowanych imigrantów w Szwecji (tekst do sprawdzenia w kategorii Piosenki). Marysia na zdjęciu po prawej stronie.
A tu inny hit – pokazujemy jak pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb. Hania lepsza od Banaszak!
I oczywiście faworyt publiczności Maniana
Na próbach też bywa wesoło! Tu ćwiczymy chórek a la Dana dla Danusi która się boi sama spać



Leonard

Wydarzenia Posted on Fri, November 11, 2016 07:56:22

Właśnie dotarła wiadomość o śmierci Leonarda Cohena, w dzień urodzin mojego syna.
Miał 82 lata, w ostatnim wywiadzie powiedział, że jest gotowy umrzeć. “I’m leaving the table, I’m out of game”
Czuję jakby właśnie umarła moja młodość. Towarzyszył jej zawsze Cohen, ten z albumu Songs of Love and Hate.

Przyszłość wg Cohena to ekstremistan

Things are going to slide, slide in all directions
Won’t be nothing
Nothing you can measure anymore
The blizzard, the blizzard of the world
has crossed the threshold
and it has overturned
the order of the soul



Najbardziej komentowane wybory

Refleksje Posted on Thu, November 10, 2016 12:53:08

Matriks medialny obudził się z ręką w nocniku. Sądzili, że żyjemy w demokraturze, a okazało się, że jednak w demokracji, i demos wybrał. Elity nadęte arogancko zostały przywołane do rzeczywistości przez lud. Elity najwyraźniej straciły autorytet, bo lud się już nie przejmuje przyklejanymi mu epitetami typu: rasista, seksista, homofob, islamofob, i w ogóle godny pożałowania (deplorable, autor Hilaria Clintonowa).

Dawno temu po drugich wolnych wyborach w Polsce usłyszałam od wykształconej znajomej, że chamy niemyte jej źle zagłosowały. To bardzo ładnie ilustruje szacunek elit dla demokracji. Najwyższy czas zapoznać się z suwerenem.
Bardzo ciekawy komentarz podała w Szwecji zawzięta działaczka zielonych. Trump to zbawienie dla ruchu ekologicznego. Jest antyglobalistą, uważa że umowy o wolnym handlu są szkodliwe, a to oznacza preferencje dla lokalnych produktów, co łączy się z ograniczeniem niepotrzebnego transportu śrubek z Wietnamu, nakrętek z Chin, … do finalnego produktu w Holandii. A to właśnie najbardziej szkodzi planecie.
Ale najbardziej podobała mi się wypowiedź amerykańskiego blogera Wait but why



No i wygrał!

Wydarzenia Posted on Wed, November 09, 2016 16:00:04

Większość wyraża przerażenie, a ja podobnie jak p. Francis Ford Coppola, który właśnie gości w Sztokholmie, jestem pozytywnie nastawiona. Ten facet przecież jest racjonalny, praktyczny, a że narcyz i czasem gada tak, że nie wszystkim się podoba, to co z tego?
Poza tym, im gorsi politycy tym szybciej narody zrozumieją że pora ograniczyć ich władzę.



Is revolution coming?

Refleksje Posted on Tue, November 08, 2016 12:55:39

Historian Will Durant wrote in his incredible 1969 book Lessons from History: “The concentration [of wealth] may reach a point where the strength of number in the many poor rivals the strength of ability in the few rich . . . which history has diversely met by legislation redistributing wealth or by revolution distributing poverty.”

Koncentracja bogactwa może osiągnąć punkt, w którym ilość ubogich będzie równa sile nielicznych bogatych. Takie momenty w historii ludzkości powodują albo zmiany prawne redystrybucji bogactwa, lub rewolucji wzmagającej ubóstwo.
Czy p. Bieda zacznie piszczeć?



Tony Erdmann

Film Posted on Mon, November 07, 2016 13:29:01

Warto zobaczyć. Szczególnie rodzicom dorosłych dzieci którym pomieszały się prawdziwe priorytety w życiu.



Faszyści językowi

Lingua Posted on Sat, November 05, 2016 18:11:02

Political Correctness is fascism pretending to be Manners

George Carlin



Wymyk

Film Posted on Fri, November 04, 2016 23:33:00

Polski film z 2011 roku. Mocny. Co znaczy tytuł filmu? Wydaje się że unikanie odpowiedzialności. Główny bohater potrafi okazać hojractwo w wyścigu przed pociągiem, ale nie kiedy trzeba stawić czoła prawdziwym wyzwaniom, np decyzjom o rozwoju firmy, lub zrobieniem dzieci?!
Najgorsza próba odpowiedzialności pojawia się w związku z atakiem chuliganów w pociągu. Brat reaguje normalnie broniąc atakowanej kobiety, główny bohater nie broni brata. Przypomina to zawód zaufania jakiego dopuszcza się mąż w filmie Ruben Östlunda Tursta. To straszne musieć żyć ze świadomością że się tak moralnie zawiodło. Film jest dobrze zagrany. Niepozorny, kameralny dramat psychologiczny „Wymyk” jest opowieścią uniwersalną.

Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono.



Wietnam to nie to samo co Laos czy Kambodża

Sprawozdania Posted on Wed, October 26, 2016 13:05:22

W Laosie z wesołym chińczykiem śpiewającym po włosku O sole mio
Wietnam to Chiny, a Laos i Kambodża to Tajlandia. Wieeeelka różnica. Wietnamczycy są prawie tak głośni jak Chińczycy, Laotańczycy i Khmerowie (większość mieszkańców Kambodży) są dużo delikatniejsi w obyciu.

Nasza wycieczka zaczęła się kiepsko. Sobota 5 rano w hotelu przy lotnisku w Wwie telefon od Krysi z lotniska w Goteborgu: strajk na lotnisku w Berlinie, nie zdąży na lot z Wwy. Próbuje się więc dostać do nas prosto do Moskwy, bo my lecimy przez Moskwę do Hanoi. My to ja, Jola, Kasia i Lidka z Maćkiem.

Kiedy już jesteśmy na lotnisku Chopina, Krysia donosi, że jest w Sztokholmie. Niestety nici z przylotu do Moskwy – jej bilet stał się nieważny, bo nie stawiła się w Warszawie (no show up), nieważne w obie strony!

Kiedy jesteśmy w Moskwie, Krysia donosi: ma szansę na przelot z Paryża do Sajgony na następny dzień. Wsiadamy na długi lot do Hanoi i nadal nie wiemy czy Krysia do nas dotrze.

Z Hanoi lecimy do Sajgonu. A tam prawdziwy sajgon: rzeka motorynek, skuterów, wrzeszczący wietnamczycy, śmieci sąsiadują z jedzeniem na ulicach. Zwiedzamy muzeum martyrologii narodu wietnamskiego w wojnie z amerykańską armią. Do tuneli Wietkongu nas nie zawieziono. Za to wieczorem pijemy piwko na wysokości lądowiska helikopterów.
Krysia dolatuje szczęśliwie z Paryża do Sajgonu! Od razu jedziemy sampanem po Mekongu na targ wodny. Potem nocujemy Can Tho, tam też sajgon tylko trochę mniejszy. Odwiedzamy produkcję papieru ryżowego, ceramiki i cegieł, gdzie paliwem są łuski ryżowe – facet musi dorzucać non stop tego paliwa, ale jest ekologicznie, nic się nie marnuje.

Wietnam ma trochę większą powierzchnię od Polski, za to PKB na głowę ma 2 razy mniejsze, ale gęstość zaludnienia ponad 2 razy większą. Znajdujemy tu wyznanie, które nam odpowiada, pośród swoich świętych ma Wiktora Hugo, Charlie Chaplina i Marylin Monroe, modlimy się w ich świątynii

Kukuruźnikiem lecimy do królestwa Khmerów. Lądujemy w kambodżańskim Siem Reap – jeden pas startowy, dziura, ale niedaleko jest Angkor i największe jezioro, gdzie na wodzie jest wiele wiosek.
Pałace i świątynie Angkor z XIII wieku odkryli Francuzi trzebiąc dżunglę. Część murów pozostawiono prawie tak jak je zastano – w objęciach drzew.
Zastaje nas tam ulewa – oznacza to, że z chodnika nagle robi się rzeka. Prof. Jacek Sieradzki odmawia przejścia do ryksz, żona Basia stoi przerażona, Krysi udaje się go przekonać żeby jednak przeszli w deszczu do pojazdów, ale Jacek grozi, że wyjeżdża na następny dzień.

Wyjechał, ale z nami do Phnom Penh (kopiec pani Penh), czyli stolicy Kambodży. Nic specjalnego, no chyba że khmerskie tańce.

Na następny dzień znowu lecimy – do stolicy Laosu Vientiane. Na następny dzień znowu lecimy – do starej stolicy Laosu Luang Prabang. Jedzenie wszędzie dobre w dodatku z ozdobami, np ryba z rybakiem
Tutaj nareszcie zostajemy dłużej. Jest tu bosko. Nie dość że malownicze góry i rzeki to jeszcze trafiliśmy w dziesiątkę – na święto Boun Ok Phansa czyli festiwal światła. każda z okolicznych wsi przygotowuje łódź i dekoruje ją, a następnie odbywa się w mieście parada i konkurs łodzi, które potem spuszczane na rzekę.

Wycieczka do wsi gdzie kończy się droga, nie dotarła cywilizacja itp. Docieramy wyboistą drogą do jej końca, wysiadamy i słyszymy grzmot muzyki z kilkusetwatowych głośników. Krysia rozczarowana, że do wsi dotarł prąd. Mało tego – dotarły też komórki, którymi wzajemnie robimy sobie zdjęcia – oni już dawno nie widzieli tylu białych kretynów, którzy zapłacili grube dolary po to, żeby ich wytrzepało aby mogli zobaczyć lokalną dyskotekę z podpitymi laotańczykami.

Następna wycieczka kompensuję tą nieudaną – jedziemy do wodospadów jak z bajki. Kąpiemy się pod biczami wodnymi.

A w sąsiedztwie wylegują się misie księżycowe.
Koniec tego dobrego, lecimy do Hanoi. Na wybrzeżu tajfun, wycieczka nad morze przesunięta na następny dzień, a dziś chodzimy śladami Ho Chi Minha. Niestety zabalsamowane ciało zostało wypożyczone do renowacji w Rosji, nie ma więc kolejek do mauzoleum, jest tylko zmiana warty, a ludzi i tak w p… Jego prywatna willa jest w ogrodzie botanicznym, gdzie rosną dziwne drzewa wietrzące swoje korzenie.
Oglądamy dziwne przedstawienie kukiełek na wodzie – kukiełki są rzeczywiście na wodzie, prowadzone pod wodą kijami bambusowymi, a kukiełkarze brodzą w wodzie za parawanem ustrojeni w specjalne wodoodporne stroje.
Nareszcie tajfun przeszedł na północ nad Chiny więc jedziemy na wycieczkę do zatoki Ha Long gdzie pływamy podziwiając 1969 wysp typu słupy wapienne.
Wyszukany posiłek na stateczku obejmuje m.in. kraby faszerowane, tzn w skorupce kraba podane jest jego mięsko. Pan Kazimierz, lekko przygłuchy, poucza nas o potrzebie dostarczania wapnia organizmowi, po czym zaczyna chrupać skorupkę. Krysia obok niego stara się opanować i spokojnym głosem powtarza kilkakrotnie: jako lekarz stanowczo panu odradzam jedzenie skorupki. Pan Kazimierz nie słyszy bo mu skorupka chrupie w uszach i dalej konsumuje.

Czego tu się nie je. Ropuchy, larwy, karaluchy …
a popija się to kobrówką albo innym gadem
Żegnamy się z Krysią odjeżdżającą w góry wietnamskie na kilka dni i wylatujemy do Moskwy. Koniec i bomba a kto czytał ten trąba.



Kopi Luwak

Donosy Posted on Wed, October 26, 2016 10:45:47

Po moim szczęśliwym powrocie na łono chóru piłyśmy smakowitą kawę do której ziarno pozyskuje się z kupy łaskuna, to jest łasicy z Wietnamu. Kopi luwak jest najdroższą kawą na świecie – kilogram kosztuje około tysiąca euro. Wynika to z faktu, że światowe “zbiory” tego gatunku kawy wynoszą zaledwie 300-400 kg rocznie. Luwak ma po prostu zaparcia i twardą kupkę, jak widać na dłoniach hodowcy.



Festiwal chórów polonijnych w Warszawie

Chorus Posted on Wed, September 28, 2016 12:21:09

Oto plany

Już 29 września czwartek zbieramy się w hotelu Atos Portos Aramis, ul. Mangalia 1

30 września piątek kościół NMP Matki Miłosierdzia, ul. św. Bonifacego 9,
– 15:00 warsztaty w górnym i dolnym kościele
– 17:00 próba genaralna połączonych chórów
– 18:00 krótka msza, chóry śpiewają w trakcie liturgii,
– po mszy koncert: chór z Kanady i zespół Camerata: “Dotyk Miłości”
– po koncercie połączone chóry wykonają wybrane pieśni koncertu wspólnego

1 października sobota
– 8:00 wyjazd: pomniki przed Sejmem RP, Cmentarz Powązkowski, Grób Nieznanego Żołnierza zmiana warty, przed lub po obiedzie przejazd na Cmentarz Powstańców Warszawy 1944 na Woli
– 14:00 po obiedzie wyjazd do Nowego Dworu Mazowieckiego
– 18:00 w Sali Koncertowej koncert połączonych chórów (bez kanadyjczyków)

2 października niedziela wyjazd do Podkowy Leśnej
– 11:00 koncert naszego chóru w kościele
– 18:00 galowy koncert w Mazurkas plus kolacja też galowa

3 Października – poniedziałek
– 12:30 wyjazd do Szymanowa
– 16:00 koncert



Kabaret nadciąga!

Zawiadomienia Posted on Wed, September 28, 2016 12:16:05



Lekcja matematyki

Linki Posted on Tue, September 27, 2016 14:09:41

Future educayshun



Skąd tyle ładunku w temacie dziedziczenia?

Pytania Posted on Fri, September 23, 2016 13:41:55

Mówienie o indywidualnych uzdolnieniach nie czyni z nas rasisty, a o społeczeństwach tak. Dlaczego? Nieistotne jest tutaj jakie proporcje przyznajemy dziedziczeniu i wychowaniu, bo większość się zgadza, że oba czynniki są istotne. Dlaczego przełożenie tego z człowieka na społeczeństwo jest tak naładowane?

Ciekawa jest tu historia amerykańskiego genetyka Jamesa Watsona, który w wyniku ostracyzmu PC musiał sprzedać swój medal noblowski, bo został odsunięty od pracy naukowej.

Różnice genetyczne pomiędzy ludźmi znajdują odzwierciedlenie w ich zachowaniach. Niektórzy mają np większe libido. J. Watson stwierdził w swoich badaniach, że typ melaniny (to co nadaje skórze kolor) przyczynia się do libido. Zawrzało w świecie PC kiedy powiedział na wykładzie “That’s why you have Latin lovers,” but “You’ve never heard of an English lover. Only an English Patient.”

Następny grzech wobec gender PC to wypowiedź: “the representation of men and women in science must reasonably be prepared at least to consider the extent to which nature may figure, even with the clear evidence that nurture is strongly implicated.”

Gwoździem do trumy Watsona (jeszcze żyje, w 2018 roku będzie miał 100 lat) były wypowiedzi na temat rozwoju intelektu grup społecznych w wywiadzie dla Sunday Times:
– He says “there is no firm reason to anticipate that the intellectual capacities of peoples geographically separated in their evolution should prove to have evolved identically. Our wanting to reserve equal powers of reason as some universal heritage of humanity will not be enough to make it so”.
– He is “inherently gloomy about the prospect of Africa” because “all our social policies are based on the fact that their intelligence is the same as ours – whereas all the testing says not really”, and he knows that this “hot potato” is going to be difficult to address.

I jeszcze gorsza wypowiedź: “I turned against the left wing because they don’t like genetics, because genetics implies that sometimes in life we fail because we have bad genes. They want all failure in life to be due to the evil system.”

Widzę tu pewną nielogiczność. Akceptujemy współcześnie naukę o ewolucji oraz to, że dziedziczenie i wychowanie współgrają w kształtowaniu ludzkości. Poza dziedziczeniem genotypu występuje też dziedziczenie pozagenowe (epigenetyka), czyli pod wpływem środowiska. To znaczy, że ewolucja w przypadku człowieka zależy również od kultur. Czyli ludzie innych kultur różnią się również biologicznie. Dlaczego badanie tych różnic jest tak wybuchowe?



Paul Romer widzi szybkie rozwiązanie kryzysu migracyjnego w Szwecji

Donosy Posted on Wed, September 21, 2016 10:34:41

Paul Romer obejmuje niedługo stanowisko głównego ekonomisty Banku Światowego. W wywiadzie DN przedstawia swój pomysł rozwiązania problemu migracyjnego w Szwecji, na wzór brytyjskiego rozwiązania migracji chińskiej w Hongkongu. Wydzielić obszar niezamieszkały mniej więcej tych rozmiarów co Hongkong. Otoczyć ściśle nadzorowaną granicą i pozwolić tam sobie rządzić migrantom. Nie obciążałoby to żadnymi kosztami podatnika, uciekinierzy mieliby schronienie.
Ciekawe rozwiązanie. Widzę tylko pewien problem. Hongkong się tak rozwinął bo Chińczycy są pracowici jak mrówki. Nie jestem pewna czy to samo tyczy się migrantów z Afganistanu, Pakistanu, Syrii, …
A jak wyobraża sobie służbę graniczną pan Paul Romer? Może tak:



Nasza niezbędna UE

Linki Posted on Tue, September 20, 2016 09:55:53

Szwajcarski minister czyta dyrektywę unijną na temat mięsa, w szczególności przypraw, w szczególności rolady mięsnej

Ryanair radzi sobie ze statyzmem i dlatego latamy tanio. Oto przemowa szefa Ryan Air na ten temat.
Michael OLeary na wstepie cytuje Reagana o podstawowej zasadzie polityka:
if it moves – tax it,
it if it still keeps moving – regulate it,
if it does not move – subsidise it.



« PreviousNext »