Blog Image

Biuro Spraw Beznadziejnych

...

Więc - żebyś w trosce nie żył, więc - żebyś nie żyła w płaczu, przyjdź do mnie, ponury zwierzu, przyjdź, nocy, targana rozpaczą ...

Dla Durry 20 stycznia

Wiersze Posted on Tue, January 27, 2009 10:00:23

A oto satyra na Durrę machnięta ostrym piórrem poetki beznadziejnej
(wierszyk powstał w tramwaju nr 8 z Angered do Goteborga)

Ja w tramwaju, istnym raju
Tworzyć muszę
Robię wszystko, żeby wzruszyć Eli duszę!
Choć nie muszę.

Krakowianka ona, trochę udziwniona
Biegła w internecie,
Zna się na pasztecie
Intelektualna, indywidualna
Czasem kameralna, nadzwyczaj wokalna!

Podhalańską gwarą żągluje od rana
Walczy z tą przywarą, sługa serca Pana.
Mariku to gość jest o niezwykłych wdziękach,
Które opiewa niejedna piosenka.

Krakowiaczek jeden miał koników siedem,
Pojechał do Szwecji został mu się jeden.
Wiele lat harował, szabli nie wyjmował.
Szabla zardzewiała, Eli nie widziała.

Kamieniarczyk Marek układał mozaiki
Osobliwy czaruś dla swej kamieniarki.
A nadobna Ela godna i szanowna
Lubi się weselić no i być szykowna.

Ptaszkowi zaćwierka, że pora na taniec.
A on już w swej dziupli odmawia różaniec.
By odwieźć na dwory swę jejmość na balik
No i czekać na nią, podać ciepły szalik.
Owinąć swą miłość i przytulić ostro
By ktoś se nie myślał, że jest jego siostrą.



Dlaczego nie śpiewa?

Wiersze Posted on Tue, January 27, 2009 00:17:57

Dlaczego ogórek nie śpiewa (K.I.Gałczyński)

Pytanie to, w tytule,
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.

Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.

Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeśli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?

Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.



Ku czci

Wiersze Posted on Wed, January 21, 2009 13:05:39

Uroczy prezent dla Eli od Matki naszej poetki beznadziejnej

Kto chce znać zalety
Prawdziwej kobiety
Niech pozna naturę
Co cechuje Durrę.

Ona kocha szczerze
Dane w komputerze
Prace naukowe
I odkrycia nowe.

Jest też dobrą wróżką
W męża swego łóżku
Na boki nie bryka
Bo kocha Marika.

Raz gdy w swojej chacie
Szalała w szpagacie
Nie była w tym dobra
Poszły oba biodra.

Po tej katastrofie
Spoczęła na sofie
Z ostatnim refleksem
Na razie stop! z seksem.

Lecz była pieszczona
Przez męża ceniona
Gdy po trudach wielu
Siadała w fotelu.

Kto po tych pracach
Do zdrowia powraca
Dzisiaj wśród Rodziny
Święci urodziny.



Snu błogosławiona kotara

Wiersze Posted on Wed, January 14, 2009 13:43:37

Wierszyk z beznadziejnej nocy Julietty

Jedni chrapią popierdują
Drudzy w ramiona kochanków się wtapiają
A tacy jak ja! liczą godziny
I desperacko do krwi zęby zaciskają

Jedni w krainę snu wedrują
Matki do piersi płaczące dzieci przytulają
A tacy jak ja?…. liczą minuty
I cierpiąc (z bólu ) – na ranek czekają.

Inni zaś może w tę nockę pracują
W oczekiwaniu na snu błogosławioną kotarę
A tacy jak ja płacząc liczą sekundy
Bo zatracili juz wszelką, wszelką wiarę.



Od poetki beznadziejnej

Wiersze Posted on Tue, June 17, 2008 10:53:19

Święty Judo Tadeuszu dodaj Ty mi animuszu
Bym wytrwałła w mojej wennie bym cierpiała w mej gehennie
Bym na swietej Rity forum nie szukała znów amorum,
a w beznadziejności trwała choć beztroskę udawała

No bo przecież jest to cnota do BiDoSpraB gnać piechotą.
Ciesz się, że Cię odcisk piecze, bo to właśnie jest człowiecze.
Cierp i martw się przy nadzieji, pław się – w cudzej beznadzieji.

… tu korektor i cenzor wyciął trochę

Beznadziejne więc dziewczynki niosą w okup mandarynki,
Zakalca Dana upiecze, Ewa z serem się przywlecze.
Wszystko po to by w tęsknocie cne marzenia zdusić w błocie,
W beznadziejny tłuszcz obrosnąć a żałować tego wiosną.

Biadać wtedy też bez końca, że zmarszczki wyjdą od słońca,
Zakurzone widzieć buty gościa co w trupa zapluty,
No i dawać tak się ściskać po to by se móc utyskać.

Co by życie było warte gdyby nie myśli uparte,
że tak źle nam się powodzi, bo nieszczęście nie zawodzi.



Monolog Shylocka

Wiersze Posted on Fri, April 11, 2008 15:04:33

Najbardziej znany monolog z Kupca weneckiego Szekspira ma wiele tłumaczeń, chyba najlepsze Barańczaka, ale mam kilka wątpliwości. Co sądzicie?

I am a Jew. Hath not a Jew eyes? hath not a Jew hands, organs, dimensions, senses, affections, passions? fed with the same food, hurt with the same weapons, subject to the same diseases, healed by the same means, warmed and cooled by the same winter and summer, as a Christian is? If you prick us, do we not bleed? if you tickle us, do we not laugh? if you poison us, do we not die? and if you wrong us, shall we not revenge? If we are like you in the rest, we will resemble you in that.

Tłumaczenie Stanisława Barańczaka (świetne, ale czemu: dimensions to twarz zamiast ciało, wystarczy chyba krwawimy zamiast będziemy krwawić, chichotać nie pasuje, we will resemble you in that, will znaczy tu będziemy bo chcemy a nie po prostu jesteśmy)
…jestem Żydem. Czy Żyd nie ma oczu? Czy Żyd nie ma rąk, twarzy, narządów, zmysłów, uczuć, namiętności? – skoro żywi sie tym samym jadłem, rani go ten sam oręż, gnębią te same choroby, leczą te same leki, ziębi i grzeje ta sama zima i lato co chrześcijanina? Ukłujcie nas – czyż nie będziemy krwawić? Połaskoczcie – czyż nie będziemy chichotać? Otrujcie – czyż nie umrzemy? A gdy nas skrzywdzicie – czyż nie będziemy szukać pomsty? Skoro we wszystkim innym jesteśmy jak wy, to i w tym jesteśmy do was podobni.

Tłumaczenie Macieja Słomczyńskiego (zupełnie nie zachwyca)
…jestem Żydem. Czy Żyd nie ma oczu, czy Żyd nie ma rąk, narządów, ciała, zmysłów, uczuć i nadziei, skoro żywiony tą samą strawą, kaleczony tym samym orężem, podległy tym samym chorobom, leczony podobnymi sposobami, rozgrzewany i chłodzony przez to samo lato i zimę jak Chrześcijanin. Jeśli kłujecie nas, czyż nie krwawimy? Jeśli łaskoczecie nas czy nie śmiejemy się? Jeśli trujecie nas, czy nie giniemy? Więc jeśli przypominamy was we wszystkim pozostałym, będziemy podobni do was także i w tym.

Moje własne (leczą te same sposoby!)
Jestem Żydem. Czy Żyd nie ma oczu? Czy Żyd nie ma rąk, narządów, ciała, zmysłów, uczuć, namiętności? Nie żywi się tą samą strawą, nie rani go ten sam oręż, gnębią te same choroby, leczą te same sposoby, ta sama zima i lato chłodzi i grzeje go jak i Chrześcijanina? Ukłujcie nas, czy nie krwawimy? Połaskoczcie, czyż się nie śmiejemy? Otrujcie, czy nie umrzemy? Więc jeśli nas krzywdzicie, mamy się nie mścić? Jeśli we wszysktim innym podobniśmy do was to i w tym też będziemy.



Rumi

Wiersze Posted on Fri, March 14, 2008 22:03:45

Mimo, że dotyczy to tłumaczenia Undantag zamieszczam wkład Wojtusia jako osobny wpis, bo sam tego nie może zrobić nie będąc członkiem Biura. Otóż dostałam bardzo miłą pochwałę z zaszczytnym porównaniem do poety sufisty Rumi.

Rumi’s epitaph reads: “When we are dead, seek not our tomb in the earth, but find it in the hearts of men.

Dzięki Wojtusiu za to co tak ładnie napisałeś:

Wprawdzie nie jestem czlonkiem Biura Spraw Beznadziejnych ….co nie znaczy ,ze omijaja mnie
one……ale pozwol ,ze podziele sie jedynie milym wrazeniem – bez komentarza – w sprawie
wiersza , ktory faktycznie ,jako bardzo poetyczny niesie tajemne wieloznacznosci .
Milo zawsze slyszec jak penetrujesz urok slowa i jezyka . Przypominasz mi czasami dociekliwosc,
jaka mial dawno,dawno temu zyjacy poeta Dzaluddin Rumi -poeta sufizmu – ktorego adaptacje
teatralne ogladalem w Warszawie …..



Łacinskie

Chorus, Lingua, Piosenki, Wiersze Posted on Tue, November 13, 2007 15:11:22

Dormi, Jesu, mater ridet – Śpij już Jezu, uśmiech Matki
Quaetam dulcem somnum viviet – słodki ci pomoże zasnąć
Dormi, Jesu, blandule. – Śpij już Jezu, pieszczoszku
Si non dormis, mater plorat, – jak nie zaśniesz Matka płakać
Inter fila cantans orat, – będzię oraz modlić się
blande, veni, somnule. – moj kochany, zaśnij już

Z listu do Koryntian
oculus non vidit – no eye has seen
nec auris audivit – nor ear heard
nec in cor hominis ascendit – nor the human heart conceived
quae praeparavit Deus – what God has prepared
his qui diligunt illum – for those who love him



Wkład etatowej poetki biura

Wiersze Posted on Wed, September 12, 2007 15:27:06

Niesiona poetycką rozpaczą
Lampartować szczątki będę w stolicy
Na przekór chleba zjadaczom
I plotkarkom z kamienicy
Mej młodości pofolguję
Co solennie obiecuję
Gorset w kibici popuszczę
Może to mnie uratuje
No i uraduje tłuszczę
Ku rozpaczy wyższych sfer
Nie mam dość miłosnych gier
Szpagatu nie planowałam
Rozrywkę to powoduje
Beznadzieją zapałałam
I na wieczność to szacuję.

Wasza Krysia

Etatowa poetka od spraw beznadziejnych



« Previous