Naszą choinkę zainspirowała przygoda z Babsi. Są na niej tylko zwierzątka, będziemy z nimi gadać o północy.
Poszłam do lasu nad nami z Babsi, którą dostałam pod opiekę od sąsiadów.
Babsi zwietrzyła sarnę i tak szarpnęła smyczą, że mi ją wyrwała z ręki. Pognała z prędkością dźwięku. Próbowałam za nią pobiec, bez sensu. Wołałam i gwizdałam. W końcu wróciłam do domu, zadzwoniłam na policję i do właścicielki Maji. Okazuje się, że Babsi nie pierwszy raz pochłonęły lasy za naszym domem. Na szczęście trafia sama z powrotem. Tak też się stało: wróciła zabłocona, z zerwaną smyczą, ale cała.