Najintensywniejsze moje uczucie po ucieczce z komunizmu do Szwecji to stres z powodu odpowiedzialności za własny los. To bardzo męczące psychicznie uczucie gdy nikt cię do niczego nie zmusza i wszystko zależy od ciebie. Szczególnie w porównaniu do beztroski komunistycznego raju, gdzie była impreza za imprezą bo i tak nie byliśmy w stanie wyrwać się spod okupacji sowieckiej.
Coraz szersza jest nasza wolność osobista. Systemy autorytarne stają się miękkie, szkoły ani rodzice nie naciskają (czy ktoś wie jeszcze co to mezalians?). Wolność oznacza mniej ograniczeń wyboru oraz więcej wyborów. Może to być męczące (np gdy trzeba wybierać spośród setek majtek).
Ciężar odpowiedzialności za własne życie okazał się przygniatający dla młodych ludzi wychowanych w dobrobycie, którzy nie wyrobili w sobie silnej woli. Pobłażają sobie w objadaniu się, konsumowaniu papek typu reality show, kotki na youtubie, itp. Chodzi jednak o to żeby odpowiedzialnością za niepowodzenia obarczyć zewnętrzne warunki a nie siebie samych. Stąd tyle demonstracji z żądaniami zmian. Black Lives Matter obarcza system za niepowodzenia murzynów, podczas gdy wybitni naukowcy murzyńscy (Thomas Sowell) obarczają murzynów za bezsensowne korzystanie z zasiłków. Demonstracje są po to żeby się poczuć lepiej, bo nawet jak nic nie robię to przynajmniej demonstruję. Greta i jej młodzi zwolennicy obarczają naszą cywilizację za nadmierną emisję dwutlenku węgla, podczas gdy nikt z nich nie chce zrezygnować z Internetu, a ten daje większą emisję niż wszystkie samoloty razem wzięte.
Potrzeba poczucia szacunku dla samego siebie w kontraście z podświadomym poczuciem, że w gruncie rzeczy jestem słaby bez silnej woli, tworzy zapotrzebowanie na piosenki wyrażające akceptacje siebie takim jakim się jest, np Express Yourself Madonny, w Szwecji Laleh śpiewa “Jag vill bara vara mig själv” czyli chcę być tylko sama sobą. Ciekawe jest tu założenie że jest się takim jakim się urodzi, czyli gotowym człowiekiem? Czy znaczy to że jesteśmy niewolnikami genów? Wychowanie i wyrobienie sobie silnej woli nie ma znaczenia? Piosenka Lady Gaga “I was born this way” jest hymnem LGBT, co jest paradoksem. Nie możesz zmienić tego jakim się urodziłeś, czyli gdybyś mógł to byłbyś hetero???
Burzenie hierarchii i brak podporządkowania się autorytetom jak w piosence “We R Who We R” Kesha jest też paradoksalne. Wyraża tak naprawdę żądzę władzy: “Tonight we’re going hard. Just like the world is ours. We’re tearin’ it apart”. Exactly, you are tearing it apart. What will you provide in its stead?