Nasi reprezentanci z parlamentu szwedzkiego i europejskiego wypowiedzieli się na temat Polski w największej gazecie goteborskiej. Wkurzyła mnie do bólu ich arogancja i ignorancja. Najgorsze, że Birgitta Ohlsson jest chyba uczciwa, tzn nie działa politycznie dla kariery tylko dla przekonań, inaczej oceniam drugą autorkę – Cecylię Wikström, która siedzi wygodnie w strukturach EU. Nie będę poruszać konkretnych fałszywych zarzutów wypowiadanych przez obie damy z wyższością moralną. Oto krótko po polsku co napisałam do posłanki Birgitty po szwedzku. Czekam na odpowiedź.

Birgitta Ohlsson i Cecilia Wikström piszą o Polsce, ten temat jest mi znany. Nie rozpoznaję jednak Polski w ich opisie sytuacji, tylko Szwecję. Piszą o niebezpiecznym demontażu państwa prawa. Dokładnie to obserwuję to tu na codzień. 30 lat temu zostawialiśmy wszyscy drzwi otwarte w naszych willach.

Posłanki piszą, że demontaż prawa (w Polsce!) to wstyd dla wszystkich, całej Europy i Szwecji. To prawda, że wstydzić się powinno państwo gdzie przestępcy śmieją się ofiarom w twarz, obywatele przestrzegający prawa są coraz bardziej zastraszeni, boją się iść do biblioteki, na basen, czy wieczorem wyjść na miasto. Tak dzieje się w Szwecji, nie w Polsce. Prawo i sprawiedliwość? Przydałoby się o to zadbać w Szwecji.

Autorki piszą, że “deptanie praw obywatelskich nie powinno mieć miejsca w państwach unijnych. A jeśli Szwecja ma być globalnym moralnym mocarstwem, nie powinno się zapominać o najbliższym otoczeniu. Dyskryminowanie własnych obywateli powinno drogo kosztować”. Ależ oczywiście! Mam na myśli otoczenie takie jak no-go zones w naszych miastach szwedzkich. Nie w Krakowie, tam właśnie byłam, tam panuje prawo na wszystkich ulicach. Oczywiście, drogo powinno kosztować dyskryminowanie nas praworządnych obywateli w Szwecji, którzy solidarnie chcą budować wspólnotę, a własny rząd pozwala na jej demontaż.

Panie posłanki – nie bierzcie sobie na głowę zadania zrobienia Szwecji globalnym mocarstwem moralnym, proszę zacznijcie w mniejszej skali: First you take Biskopsgården* then you take Berlin … and Krakow.

*jeden z no-go zones w Goteborgu

Skickat till Birgitta den 25 januari 2017
Birgitta Ohlsson och Cecilia Wikström skriver om Polen. Det ämne kan jag. Men jag känner inte igen det jag kan om Polen i deras beskrivning. Konstigt nog, känns det som om jag läste om Sverige – mitt hemland sedan över 30 år tillbaka. De skriver om “en farlig nedmontering av rättsstaten.” Det är precis det jag märker runt omkring mig i Göteborg. För 30 år sedan bodde jag i Andalen och alla villor där stod öppna, ingen behövde låsa dörrar.

De skriver “Det som sker är en skam för Polen, och Europa. Och faktist, för Sverige.” Ja visst, det är en skam för alla länder där lagen inte åtföljs, där förövarna skrattar åt offren som inte får upprättelse och vi, laglydiga medborgare blir mer och mer skrämda för varje år. Snart törs vi inte besöka bibliotek, simhall, vistas ute sent på kvällen. Här i Sverige, inte i Polen. Lag och rättvisa? Det är precis det vi behöver i Sverige. Kanske värt att tänka på inför nästa byte av partinamn?

Man kan bara instämma med författarna “Att trampa på grundläggande mänskliga rättigheter är ovärdigt EU-länder. Ska Sverige dessutom profilera sig globalt som en moralisk stormakt kan det vara klokt att inte glömma närområdet. Det ska kosta skjortan att diskriminera sina medborgare”.

Ja visst ja! I närområden som t.ex. Biskopsgården, Angered; dit räknar jag inte Krakow (dessutom var jag nyligen i Krakow och behövde absolut inte vara rädd t.ex. för att gå ut på kvällen). Och ja, det borde kosta skjortan att diskriminera oss: laglydiga medborgare som anstränger sig för att solidariskt bygga vårt gemenmskap samtidigt som vår regering tillåter att det monteras ner.

Ni behöver inte göra Sverige till en moralisk stormakt för hela världen. Börja i en mindre skala: här i Göteborg. First you take Biskopsgården, then you take Berlin … and Krakow.