Na melodię Fever (Eddie Cooley, Otis Blackwell)
Prawie w każdy wieczór mglisty Coś u mnie w domu zgrzyta,
Ach! to duch jest ateisty, Więc się go grzecznie pytam:
– Pokutna duszo! Duszo pokutna! Co tak siedzisz i jęczysz?
Czemu? Czemuś smutna, czemu, czemu się męczysz?

Na to z narożnika gada ta dusza:
– Ja żem duch jest bezbożnika, znaczy się ateusza”
Bo mówiąc szczerze – nie ma tu mnie, bo sam w siebie nie wierzę.
Panie, pan rozumie? Nikt mnie serio nie bierze!

Myślę sobie facet taki co się zjawia i znika
wykazuje pewne braki w wykształceniu laika
Może dźwiga sentymenty Z czasów, gdy był malutki,
może on nie wierzył w świętych, a tylko w krasnoludki?

Znowuż wpełza! gdzieś ze szpary wali tu na podłogę…
– Witaj! co tam stary?
– Pani! Ja już nie mogę!!!