Przez świat przetacza się zachwyt nad 700 stronicową cegłą francuskiego ekonomisty. Ci którzy dokłądnie przeczytali, zauważyli błędy, niektóre kładące. Ciekawe pytanie zadał na swoim blogu Rafał Hirsch. Porównał on dwie teorie: Larry Summers oraz Thomasa Piketty.

Larry Summers twierdzi, że na świecie jest duża podaż kapitału, w związku z czym jego cena spada. Cena kapitału to oprocentowanie. Popyt na kapitał spada m.in. dzięki rozwojowi technologii, np, aby stworzyć dużo wartą firmę wcale nie potrzeba dużego kapitału finansowego – WhatsApp kosztowało grosze, a kupione zostało za 19 mld USD przez Facebooka. Z jednej strony jest dużo kapitału, z drugiej nie za bardzo jest go w co lokować, cena kapitału spada.

Hipoteza Piketty mówi, że powiększają się nierówności dochodowe na korzyść posiadaczy kapitału. Przychód z kapitału jest większy niż wzrost PKB, toteż „Kapitał w XXI wieku” to zniewolenie nas dłużników wobec garstki posiadaczy kapitału.

HIrsch zadaje pytanie: jak pogodzić te dwie teorie. Super niskie stopy procentowe i kłopot kapitalistów z tym, żeby kapitał korzystnie ulokować (Summers) oraz to że kapitał zawsze przynosi większy zysk niż tempo wzrostu gospodarki (Piketty).

Wydaje się, że odpowiedź może leżeć w ilości, która przeszła w jakość. Tak dużo stworzono kapitału (w formie zapisów bankowych), że nawet niskie oprocentowanie przewyższa przyrost gospodarczy, a kapitał goni możliwości inwestycji.