Zatrzymaliśmy się nad przepaścią ciasno od strony kierowcy, jako pasażer mogłam wysiąść żeby coś dobyć z bagażnika. Bagażnik się zacinał, a że miał ponad 1,2 m chwyciłam mocno wiszący uchwyt, żeby mocno trzasnąć. I trzasnęłąm. We własne czoło i nos. Teraz wiem co to knock out. Marek usłyszał mój ryk i zobaczył, że krwawię. O mało nie spadł w przepaść. Skończyło się na guzach i podrapaniu oraz na kolii gąbkowej podpierającej szyję, ale jeszcze nadal żyję.

Przez jeden dzień dczułam się jak ten samochód.