James Surowiecki. 2004. The Wisdom of Crowds (Massans vishet)

Ciekawy przyczynek do przekonania, że demokracja może jednak być najlepszym ustrojem. Pod warunkiem jednak, że potrafimy myśleć samodzielnie.

Decyzje podejmowane grupowo nie powinny być lepsze niż decyzja którą podjąłby najlepszy z członków tej grupy. Wychodząc z tego założenia pan Franciszek Galton na targu bydła w Plymouth będąc świadkiem zakładów o wagę byczka sądził, że najbliżej prawdy będą rzeźnicy tudzież hodowcy. Pan Galton pisał właśnie rozprawę o tym jak niewiele można się spodziewać po tzw średnim głosującym. Sprawdził więc dokładnie jaką wagę byczka proponowali wszyscy z uczestniczących. Ku swojemu zdziwieniu odkrył po uśrednieniu wyników, że “średni głosujący” był najbliżej prawdy, bliżej niż którykolwiek ze specjalistów. Najlepiej więc nie szukać tego najlepszego, tylko zaufać wielu dobrze poinformowanym.

Jeszcze bardziej ekstremalne zdanie ma w tej materii Nassim Taleb – twierdzi, że eksperci to ci, którym po prostu sprzyja szczęście w ich prognozach.

Problemem decyzji grupowych jest to czy u podłoża leży samodzielna ocena sytuacji, czy też poddajemy się ocenie grupowej, autorytetu.

Grupa psychologów zainscenizowałą kiedyś eksperyment na ulicy. Podstawiono najpierw jedną a potem kilka osób, które zatrzymały się na ulicy i patrzyły w niebo mimo, że nie było tam nic do oglądania. Niektórzy przechodnie zatrzymywali się żeby też popatrzyć w niebo. Kiedy liczba osób patrzących w niebo wzrosła do tuzina 80% przechodniów zatrzymywało się i patrzyło w niebo.

Nie znaczy to, że najlepiej nie zwracać uwagi na to co robią inni. Imitowanie tych lepszych w grupie stanowi o rozwoju całej grupy. Imitowanie może mieć jednak też złe strony, trzeba uważać na tzw kaskady informacyjne. Jak np ta kiedy w dziewiętnastym wieku małe lokalne drogi w USA zaczęto budować z desek. Było to tanie, jak twierdzili wykonawcy powinno starczyć nawet na 12 lat, więc jedna po drugiej miejscowości sprawiała sobie drogi z desek, nikt nie rozpatrywał innego rozwiązania. Po 4 latach okazało się jednak, że drogi z desek były tak kiepskie, że nie opłacalne było ich stałe naprawianie. Być może inaczej wyglądałby rozwój informatyczny gdyby system operacyjny Billa Gatesa nie opanował całego świata. Dopiero teraz zaczynamy się wycofywać z tej kaskady.

Jedną z alternatyw jest Linux. Linux mimo, że orginalnie został stworzony przez Linusa Torvalda w Finlandii, tak naprawdę nie ma właściciela. Linux się stale staje i stale jest ulepszany przez użytkowników – wykrywają oni bugi, poprawiaja je, dzieje się to bez szefa nadzorującego tą działalność. Podobnie działa społeczność wiki. Wpisy do wikipedia są nadzorowane przez wiele uważnych oczu, które nie przepuszczą ani błędu ani tendencyjności.