Jeśli się chcecie katować to idzcie to zobaczyć. Mimo, że po kinie byłyśmy w restauracji, potem jeszcze wypoczywałam w domu czuję się nadal śmiertelnie zmęczona. Alejandro González Iñárritu reżyserował również Babel, też ciężki, ale w porównaniu do tego to waga piórkowa. Javier Bardem (ten z Vicky, Christina, Barcelona) gra Uxbal, faceta który jest w kontakcie ze światem duchowym, potrafi słyszeć co mówią zmarli. Ma galopującego raka, zostało mu tylko kilka miesięcy życia, a pod opieką ma dwójkę małych dzieci, bo żona, która zresztą kocha nie dość, że jest narkomanką i pijaczką to jest jeszcze naprawdę kopnięta (ląduje w szpitalu psychiatrycznum). Uxbal robi interesy na pośrednictwie w zatrudnianiu na czarno chińczyków i senegalczyków. Senegalczyków wyłapuje i deportuje policja, zostają po nich żony z małymi dziećmi bez szansy na zatrudnienie, Jakby to jeszcze widzów nie dobiło to okazuje się, że piecyki gazowe zakupione przez Uxbala z litości nad marznącymi nocującymi pokotem w piwnicy chińczykami, są wadliwe – po nocy wszyscy chińczycy są zagazowani na śmierć. RATUMKU! jak to wołał mój synek kiedy miał 5 latek.