Podczas turne zagranicznego gwiazd chorusu trwał nieustający kabareton, szczególnie w pokoju nr 4, gdzie w jednej z celi u sióstr Miłosierdzia mieszkał Kabaret beznadziejny. Siostry pod koniec były nami niemiłosiernie zmęczone. A nasze zmęczenie przejawiało się wyglądem przypominającym, szczególnie po demakijażu, chupacabrę (wymawiaj ciupakabrę).

Jedna siostra powiedziała, że jak na nas patrzy to jej się serce kraje. Wydawało nam się, że chodzi o niezbyt zdrowy styl życia, na co Danusia zareagowała: no to moze niech mnie nawróci. Okazało sie jednak, że serce się kraje, bo wyemigrowałyśmy z Polski.

Kiedy wracałyśmy po przyjęciu pokonkursowym popatrzyłam w niebo i powiedziałam, że tyle gwiazd jest na polskim niebie. A Marta na to, że w Szwecji tylko jedna Dana i to ledwo mryga.

Hania po wezywaniu Morfeusza do swojego łóżka przesyłała nam go natychmiast dalej, więc musiałam go prosić żeby zaczekał aż skończę pić.

A oto przygotownia do kupleta do kotleta – dobieranie peruk, w którym pomagał nam Mateusz.

Było wiele przymiarek:

Wrażenia powonienia były leitmotivem pobytu. Sąsiadki z naprzeciwka zostawiały po swojej wizycie łagodny acz wyrazisty aromat naftaliny (w ich pokoju nie był łagodny). Chcąc się pochwalić zakupem dezodorantu dla małżonka spryskałam nim siebie: Zobaczcie jak pachnę! Na to Hania: Słyszę, że śmierdzisz. (niestety mąż też słyszy, że dezodorant śmierdzi i nie chce go nosić.) Zdjęcia z pokoju kabaretonu są niewyraźne, bo nie dało się tej dynamiki opanować.