Pewna beznadziejna Dama z Biura,
pogubiła swoje wszystkie pióra.

Okulary z nosa też zgubiła
i – Limeryków nie
dokończyła. (Bece o Beznadziejnym Prezesie, sama limeryka nie dokończyła)

Lekarz zalecił hazardziscie znad Warty
Ruch na swieżym powietrzu miast gry w karty
On do serca wziął poradę
I odtąd miał za zasadę
Na pokera jeździć autem z oknem otwartym

W młodości pan z miasta nad rzeka Hyłą
Robił miny do lustra brzydkie aż niemiło
Kiedy się postarzał
Zaczął zauważać
Że lustro się na nim za to teraz mściło

Pewna siostrzyczka co pracuje w szpitalu
Była urocza na urodzinowym
balu
Ale gdy drinka wypiła
szybko się nim spoiła
Śniąc na sofie o
“męciznach” zapomniała o realu… (Nebece o Danusi)

Jedna Basia w Goteborgu,
matka dzieciom prawie czworgu
aż tak beznadziejna była –
że nie zawiadomiła.
Niech się teraz chowa w czołgu

Panna Kasia z dużego miasta szwedzkiego,
myślała, że nadal jest wieku młodego
a tu niedługo, pestka,
stuknie jej trzydziestka,
cóż! Trza doróść do tego wieku odpowiedzialnego.

Jola, co pięknie śpiewa na Angered
lubi samotność, nie cierpi czered,
niech się jednak pilnuje,
z mejlami nie szwankuje,
bo w końcu dostanie w beret.

Pewien beznadziejny klub z Göteborga
Zadarł niechcący z “Bandą Czworga”
Pewnie byłby zmuszony wejść w kanały
Gdyż tylko te drogi mu zostały
Gdyby nie pomoc super cyborga
(Bebła)

Pewien duży chór z Warszawy
Ćwiczył bezdźwięczne gamy
Pomagala im w tym piękna Laila
Która świetnie znała braila
Wśród głuchych nie potrzebował reklamy