Danusia

Myślę nie raz i nie dwa Cóż po ciele jak jedwab
Cóż po talii jak dalii łodyga Cóż po kuchni mej świetnej
I po duszy szlachetnej Gdy na jednym jedynym mi zbywa

Pacjentki
Odrobina mężczyzny na co dzień życia Dany zmieniłaby tło (org. jakże życia zmieniłaby tło)
Z odrobiną mężczyny na co dzień jakże lepiej Danusi by szło (org. jakże wszystko inaczej by szło)

Danusia

Mógłby nawet mnie nie brać na ręce Gdyby na to on nie miał sił
Byle rano zaśpiewał w łazience Lubił rosół i tkliwy on był

Pacjentki
Mógłby nawet jej nie brać na ręce Gdyby na to on nie miał sił
Byle rano zaśpiewał w łazience Lubił rosół i tkliwy on był

Halinka (z kroplówką i głową w bandażu)
Zanim spojrzysz na panów Ty się Danuś zastanów (org. dobrze) I od wzrostu po prostu zacznijże

Marta (kula, gips na nodze)
Nadmiar mięśni i kości Czyż nie spłyci miłości Czy do chuci uczuć Ci nie zniży

Pacjentki
Odrobina mężczyzny na co dzień mały męski akcencik czy ton
Odrobina mężczyzny na co dzień Od przesytu uchroni złych stron

Ela
Przenocujesz w niedużej go wnęce Dniem zaś w biurze on będzie tkwił
Kilogramów piećdziesiąt nie więcej Które strzepniesz, gdy znudzą jak pył

Wszytkie
Przenocuję/sz w niedużej go wnęce Dniem zaś w biurze będzie tkwił
Kilogramów piećdziesiąt nie więcej Które strzepnę/sz, gdy złudzą jak pył