Å det är skönt när mitt Stockholm är grönt …

Sztokholm przywitał występ wielkiego chóru z Goteborga śniegiem z deszczem, co niestety nie “konweniowało” z nylonowymi pończoszkami, ani też ze spontanicznym występem na ulicy do akompaniamentu litewskiego gitarzysty. Co prawda można się było trochę rozgrzać tańcząc poloneza Ogińskiego i inne skoczne kawałki.

Wydaje się, że w tym samym hotelu już nie będzie nam łatwo zamówić nocleg, co świadczy o tym iż nie było całkiem beznadziejnie. W nocy w sali zbiorowej bez okien wystąpiły błyskawice i pojawił się biskup. Zabawa była przednia nawet w huśtającym expresie ze Sztokholmu. Niektórzy postronni obserwatorzy patrzyli z niedowierzaniem na Juliettę, która biła rekord w mówieniu bez przerwy, mimo choroby lokomocyjnej!

Lokówki, atłasowe koszulki, biskup, plastyk na oczach i czołach.