Czytam właśnie coś ciekawegu u Dawkinsa, świetnego popularyzatora Darwina. Darwin rozróżnia dobór płciowy (sexual selection) od doboru naturalnego (natural selection). Rozdziela funkcję od wyglądu i nie uważa, że można wygląd sprowadzić do funkcji. Kolorowe błyszczące piórka przyciągają niezależnie od tego czy świadczą o zdrowiu adoratora. Dawkins tłumaczy to tak. Something about the female brain just likes bight coloured feathers, … and that is a sufficient pressure for males to have evolved them, even if this is disadvantegous to the males own survival. Narzuca się tu dosyć zaskakujący wniosek. Czyżby estetyka miała podłoże płciowe?