Po wyniesieniu kanapy z fotelami przyszła pora na zamianę biurka – z powrotem na ten olbrzymi “fortepian”. Udało mi się wynegocjować połowę fortepianu, waży i tak prawie 100 kg. Zadzwoniłam do firmy transportowej (ogłaszenie z blocket). Przyjechali bardzo chętnie w ciągu godziny: zdrowy bryś z żoną o wymiarach … Edith Piaf. Bryś tłumaczy, że niestety syn nie mógł, więc wziął żonę. Mimo moich protestów zaczęli wytaszczać te pół fortepianu z piwnicy. Wytaszczyli na podworzec. Dalszemy transportowi się zdecydowanie sprzeciwiłam, bo za duża była szansa, że po schodach to Edith Piaf może zostać spłaszczona przez to biurko. Przerwaliśmy transport, ale za chwilę przyjechał bryś z kolegą brysiem i … już mamy pół fortepianu w gabinecie. Jest gdzie rozkładać ekrany komputerowe, ale siedzieć nadal nie ma na czym.