A.D. 2010 25 września o godz. 14:20 w ratuszu goteborskim przed wysokim urzędnikiem powiedzieli tak. Tadziowi tłumaczono na język ojczysty, żeby nie miał wątpliwości.
Potem zaśpiewaliśmy im śliczną pieśń naszego skalda Taube. A potem oni się fotografowali a chór intensywnie dyskutował z parkingowym, żeby makulował mandat którym opatrzył samochód młodej pary, z balonikami zresztą, zaparkowany sprytnie tuż przed wejściem do ratusza na absolutnym zakazie.
A potem był bal. Palnęłam krótką mówkę, ku pocieszeniu tym którym jeszcze nie było dane znaleźć swoich połówek – nowożeńcy są bowiem naocznym przykładem, że zawsze jest na to czas. Po toaście nowożeńcy ruszyli do walca: tańczyli pięknie do pięknego walca Lenny Cohena. Potem ruszyli wszyscy w tany. Był polonez i pociąg …
a od czasu do czasu zbiorowy odpoczynek.
Kabaret Beznadziejny znowu wykorzystał Starszych Panów (wpis … samotnyś jak pies w kategorii Piosenki).
Wstyd, ale bez Halinki nie udało się mezzosopranom wejść na swój głos w piosence do Prząśniczki Moniuszki (wpis Starawe piosneczki), mimo, że pomoagał nam Gucio.
Była jeszcze jedna trawestacja stworzona przez Iwonkę (wpis Rozrzewniające)
Martę rwała rwa kulszowa, więc tańczyła jedną ręką, Hania za to absolutnie każdym mięśniem ciała – do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że jest ich aż tyle. Były śpiewy huczne do nocy u gościnnej Ewy – wydawało mi się że nie zdemolowaliśmy jej lokalu.
Po torcie autorstwa Hani zostało wspomnienie na podniebieniu oraz to zdjęcie, podobnie jak poprzednie, wykonane przez Paparazzę.
potem zabawy byly coraz dziksze …