Śpiewałyśmy na zamku Sułkowskich, w katedrze, kościołach, a nawet karczmach. Było wspaniale, jak zwykle.
Zastanawiam się skąd bierze się fenomen tej fantastycznej społeczności naszego chóru. Czułam tę niezwykłość dziewczyn już wtedy kiedy zainicjowałam Biuro Spraw Beznadziejnych dla kobiet niezależnych, ale nie takich które chcą być jak mężczyźni. Ta niezależność polega również na umiejętności nie ulegania indoktrynacji. Zalewa nas dziwny feminizm, a my mimo wszystko chcemy być kobiecymi kobietami. Różnica płci dla nas to radość życia! Nie potrzebne nam metoo: niechby jakiś cham spróbował którąś z nas molestować!
Jesteśmy życzliwe ale nie pozwolimy po sobie deptać. Mamy wyraźny kompas moralny, który daje pewność siebie. Ta pewność daje nam luz i brak potrzeby zaznaczania własnego prestiżu. Te cechy spajają nas w rodzinę, choć każda z nas jest indywidualnością. Mam nadzieję, że tak pozostanie i nikomu nie uda się tego zniszczyć.