Byłyśmy na wycieczce południowo-aftykańskiej. Wracam tam choćby dziś!
To w skrócie trasa: z Kapsztadu i okolic, przez najbardziej południowy przylądek Igielny do ujścia rzeki Sztormowej, z powrotem przez Małe Karoo i farmy strusiów do winnic w okolicy Stellenbosch.Królewskie przyjęcie w Kapsztadzie zapewniła nam krewna Margity – wspaniała Pam, to ta po prawej, a obok mnie przemiła Ann.Marta przeszła kurację lęku wysokości, nie tylko na Górze Stołowej.
W Waterfront zakupy w orginalnych sklepach z afrykańską sztuką.
W Kirstenbosch nawąchałyśmy się konopii, rosną tu wszedzie.
W Simonstown pływałyśmy w oceanie razem z pingwinami. Było intensywnie ale czasem dało się też trochę poplażować
Dotarłyśmy do najbardziej południowego cypla Afryki – przylądku Igielnego, tam gdzie spotyka się ocean Atlantycki i Indyjski.
W Indyjskim oceanie jest cieplutko, np w Plettenberg
W hotelu Knysna było dobre jedzenie – po kokardę.
Wyzwaniem dla lęku wysokości były wiszące mosty nad ujściem rzeki Sztormowej do morza.
W drodze powrotnej ze wschodniego wybrzeża jechałyśmy przez kotlinę śródgórską Małe Karru.
Po drodze jeździłyśmy na strusiach, karmiłyśmy żyrafy
odwiedzałyśmy pomysłowe restauracje, np Ronnies sex shop, gdzie goście zostawiają bieliznę
W Diesel and Cream zatrzymuje się wielu przystojnych samotnych motocyklistów, mają też ciekawe toalety.
Na koniec wróciłyśmy bliżej Kapsztadu, do winnic i winiarni w okolicach Stellenbosch. Tam spotkałyśmy nareszcie gwiazdę Danusię.
Wino wspaniałę, najlepsze z grona Sauvignon blanc (można kupić w systemie). Było tego tak dużo, że musiałyśmy wylewać do rynsztoka!
Degustowałyśmy też brandy – najlepszą na świecie 12 letnią Van Ryns.
Było pięknie i kolorowo. Kiedyś tam jeszcze wrócimy
Historyjka o praludach z tego regionu, w języku pokrewnym do afrykanerskiego czyli niemieckim.
Pewnego dnia, Hotentoci (Hottentotten) zatrzymują mordercę (Attentäter), oskarżonego o zabójstwo pewnej matki hotentockiej (Hottentottenmutter), która w dodatku jest matką miejscowego głupka i jąkały (Stottertrottel) czyli Hottentottenstottertrottelmutter, zaś jej zabójca nazywa się Hottentottenstottertrottelmutterattentäter. Policja schwytała mordercę i umieściła go prowizorycznie w kufrze na strusie (Strausskoffer), lecz więźniowi udaje się uciec. Rozpoczynają się poszukiwania. Po chwili do wodza przybiega hotentocki wojownik krzycząc:
— Złapałem zabójcę! (Attentäter).
— Tak? Jakiego zabójcę? — pyta wódz.
— Strausskofferattentäter — odpowiada wojownik.
— Jak to? Tego zabójcę, który jest w klatce na strusie? — pyta hotentocki wódz.
— Tak — odpowiada tubylec — to jest ten Hottentottenstottertrottelmutterattentäter (zabójca hotentockiej matki głupka i jąkały).
— Aha! — rzecze wódz Hotentotów — trzeba było od razu mówić, że schwytałeś Hottentottenstottertrottelmutterstrasskofferattentäter!