Oprócz nacjonalistów partie polityczne w Szwecji zamykają oczy z nadzieją, że problem zniknie. A tu odwrotnie – problem tylko narasta.
Zamiast zająć się problemem znaleziono kozła ofiarnego – partię nacjonalistyczną. Dzięki temu partia ta rośnie w popularność – już ma prawie 18% elektoratu. Wróżę ok. 20% w nadzwyczajnych wyborach w marcu.
Ostatnio wicemarszałek Riksdag, członek tej partii udzielił wywiadu, w którym dyskutował rozróżnienie narodowości i państwowości. Media okrzyknęły go zgodnie parszywym nacjonalistą. Właściwie nie powiedział wiele więcej niż to, że są państwa wielonarodowe, np Szwajcaria, są też narody w wielu państwach, np kraje arabskie. Szwecja do tej pory była państwem jednonarodowościowym z uznanymi mniejszościami takimi jak Lapończycy, Żydzi. Teraz gołym okiem widać, że to się zmienia, bo współczesny świat staje się światem nomadów. Jakoś sobie trzeba z tym radzić i lepiej dyskutować otwarcie niż zamykać oczy.