Japoński bank narodowy drukuje jeny w ilości 3 razy większej niż amerykński FED, w proporcji do wielkości gospodarki. Za te świeże pieniążki kupuje obligacje Japonii i obecnie posiada ok 16% wszystkich obligacji. Efektem międzynarodowym jest ok. 30 procentowe osłabienie waluty japońskiej, co zbawiennie działa na ożywienie eksportu japońskiego. To tylko część pomocy jakiej Japonia może się spodziewać od swojego banku. Bank narodowy może po prostu umorzyć dług państwa – ostatecznie nie kosztowało to banku więcej niż administracja drukowania elektronicznej waluty. Wtedy budżet japoński odżyje, bo nagle spadnie z jego barek obsługa dużej części długu (tego wewnętrznego, nie zagranicznego).
Dlaczego spadek wartości jena nie przekłada się na inflację? Ciekawe tłumaczenie podaje bloger Richard Duncan.
“it definitely would have caused very high rates of inflation in the past, before Globalization. Now, Globalization is so deflationary by driving down wages in the developed economies that it is offsetting all the inflationary pressures caused by Quantitative Easing.”