Właśnie wyszła książka “A Nation in the Red”, w której Murray Holland praktyk ekonomista uświadamia amerykanom że rząd zabiera im pieniądze po to żeby znaczną ich część przekazać dalej bankom. 450 miliardów kosztuje obsługa długu rocznie a 2400 miliardów to podatki w Stanach. To “tylko” ok 20% forsy, bo oprocentowanie jest tak niskie aktualnie. Przy oprocentowaniu ok 7% będzie to prawie 40% forsy zebranej od maluczkich z podatków.
Zaczęłam szukać ile wynosi to w Polsce. Nie jest tak łatwo się doszukać, bo dominuje wygodniejsza dla rządu proporcja: na jaki procent PKB można kraj zadłużyć. Wiadomo, że PKB to bardzo dziwna miara – rośnie np w wyniku kataklizmów, bo sumuje wszystkie wydatki, również te finansowane kredytem.
Znalazłam dane dla 2012 i 2013 roku, wydaje się że polskie wydatki na obsługę długu wynoszą ok. 15% przychodu z podatków. Mniej niż w Stanach, ale nikt z nas tak naprawdę nie potrafi przejrzeć tej księgowości. Aktualnie spadnie koszt obsługi długu polskiego, bo zmniejszył się o forsę z OFE.