Wakacje miałam wybuchowe. Dosłownie. Przyleciałam do Burgas dzień przed wysadzeniem wycieczki z Izraela. Wylatywałam w dzień kiedy przyleciała pierwsza po wybuchu wycieczka z Izraela. Czekałam w zbitej ciżbie pod palącym słońcem przed szlabanem blokującym wstęp na lotnisko. Pilnowała nas policja wyglądająca i zachowująca się jak ZOMO. Chcieli mieć pusty teren dookoła lotniska, żeby przyjąć tą wycieczkę izraelską.
W Modlinie, kiedy wreszcie miałam wylecieć do spokojnej Szwecji, położyłam bagaż na bramce i wtedy zawyły syreny. Głośniki ryczały że nastąpiło zagrożenie i mamy szybko, choć bez paniki, opuścić lotnisko, daleko, aż na parking. Okazało się że ktoś zostawił niepilnowany bagaż.
Postaram się nie kusić losu i posiedzieć troche na tyłku w Goteborgu.