Słowo cholesterol wywołuje lęk, nieprawdaż? Podobnie jak tłuste jedzenie, które podnosi cholesterol – potem już tylko zawał.

W połowie XIX wieku niemiecki badacz Rudolf Vichrow udowodniił, że zwiększony cholesterol jest przyczyną zatykania naczyń krwionośnych i schorzeń sercowo-wieńcowych. W 1953 roku Ancel Keys z Uniwersytetu w Minesocie udowodnił, że spożywanie tłuszczy zwierzęcych zwiększa poziom cholesterolu. Większość naukowców dała się przekonać i powstał tzw konsensus naukowy.

Politycy, mając do dyspozycji pieniądze swoich podatników, żądni wykazania się działaniem, oparli na wiedzy opartej na tym konsensusie szeroko zakrojone kampanie, które skutecznie wprowadziły do naszej świadomości przekonanie, że tłuszcz zwierzęcy i cholesterol to be. Można sie domyślać, że przemysł farmaceutyczny przyczynił sie do tych kampanii, bo bardzo na tym skorzystał – na antycholesterowych statynach zarabia ponoć ok. 25 miliardow dolarów rocznie.

W 1989 roku kampania antycholesterolowa dotarła do Szwecji. Wtedy też Uffe Ravnskov, duński lekarz z Lund, zaczął systematycznie sprawdzać na podstawie jakich badań cholesterol a z nim tłuszcz zwierzęcy zostały tak jednoznacznie przeklęte. Okazało się, że ani jedna ani druga teoria nie pozostaje niczym innym jak teorią, bo nie została potwierdzona przez doświadczenia. Ancel Keys zaczął od oszustwa statystycznego – majac do dyspozycji dane z 22 krajów wykorzystał tylko dane z 6 krajów, popierające jego tezę. Mało tego, kiedy już teoria nie była kwestionowana, przeprowadzono badania na szeroką skalę i wykazały one totalny brak związku poziomu cholesterolu z ilością spożywanego tłuszczu zwierzęcego. A jeśli chodzi o cholesterol to konsensus aktualny jest taki, że choroby wieńcowe zaczynają się od stanów zpalnych ścian tętniczych, w związku z czym następuje ich zgrubienie – mniej więcej tak jak blizna po ranie. Co powoduje stany zapalne? Nie wiadomo.

I tak, dzięki konsensusowi naukowemu mamy teraz epidemię otyłych, którzy tłuszcz zastapili cukrem i skrobią.

Kiedys były inne konsensusy naukowe, np że ziemia jest płaska. Ale wtedy płaciło się dziesięcię (tzn 10% podatku) , więc nie było forsy na kampanie polityczne. Poza tym to nie pańswo, tylko każdy z osobna odpowiadał za swoje własne zdrowie sam. Kościół miał więcej forsy i mógł najwyżej kazać odszczepieńca naukowgo spalić. Teraz się ich nie pali, ale nie dostaja dotacji państwowych. Na szczęście jest Internet i nawet bez dotacji państwowych mogą publikować swoje badania. Np, ci którzy kwestionują konsenus na temat ludzkiej działalności jako przyczyny globalnego ocipienia, przepraszam, ocieplenia.