Halinka się zachwyca tym socjologiem. Mnie on irytuje, więc podejrzewam, że jednak jest coś na rzeczy i dlatego znowu go czytam. Tym razem odwiedzał nas tu w naszym kraju kolektywistycznym i znowu kazał z ambony. Zygmunt Bauman przypomina mi wielkiego natchnionego duszpasterza, który chce naprowadzić biedne owieczki na właściwą drogę. Owieczki wymknęły się spod kontroli wielkich socjologów i nie wiedzą jak strasznie błądzą. Bauman wie. Tyle, że niewiele ma to wspólnego z nauką, więcej z domysłami (jak zresztą większośc niefalsyfikowalnych twierdzeń z dziedziny socjologii).

Fakty

Maszyna hitlerowska czy stalinowska to nie wybryk historii. Przeciwnie, to konsekwencja rozwoju społecznego i zastosowania w praktyce inżynierii społecznej. Stworzenie takiej potężnej maszynerii możliwe jest tam gdzie człowiek jest chętny oddać prawo do decyzji swoim demokratycznie wybranym reprezentantom. Jeszcze sto lat wcześniej Hitler czy Stalin nie mógłby się zdarzyć. Dlaczego? Państwo było miniaturowe. Teraz mamy rzesze posłusznych biurokratów, dla których potężne państwo to gwarant ich egzystencji. To na tych obowiązkowych przedstawicielach państwa zasadza się jego tłocząca maszyna. Bez takiej organizacji nie można realizować mordów czy morderczych rozporzadzeń (ustawa o sterilizacji przymusowej w Szwecji sygnowana Myrdal) na szerszą skalę.

Wnioski z przeszłości

Bauman widzi takie konsekwencje rozwoju społeczeństw: racjonalizm zapanował nad współczuciem, tolerancja przerodziła się w obojętność, solidarność ustąpiła wolności osobistej, konsumpcja stała się celem samym w sobie. Stan ten nazywa Bauman płynną nowoczesnością: człowiek nie jest głodny ale bardziej samotny, smutny i niepewny.

Czy Bauman sobie nie przeczy?

Teraz, po upadku sowieckiego związku nastapił okres bezkrólewia, w którym władza z rąk polityków przeszła w ręce globalnych korporacji. Politycy są narodowi i bezsilni, władza jest globalna i w ręku międzynarodowych korporacji. No tośmy wpadli z deszczu pod rynnę. Czyżby czasy sowieckie były lepsze? I co robić? Powołać jakąś państwowość globalną? No to mamy przechlapane gdyby się do włądzy dorwały nowe stalinki i hitlerki.

A może e-demokracja panie Bauman?

Za Aristotelesa demokracja to była otwarta dyskusja na agorze a nie tajne obrady kuluarowe. Czy taka agorą może stać się internet? NIE!!!! Obywatele na internecie są zwolnieni od odpowiedzialności: jak tylko im się nie spodoba to jednym kliknięciem wycofują się z forum dyskusji. W rzeczywistej rzeczywistości bycie członkiem społęczności to nie tylko przyjemności. W Kairze obalono w zrywie wolnościowym dyktatora. I co teraz? Trzeba budować wszystko od nowa w realu.

Wnioski Baumana na przyszłość

Kiedyś baliśmy się utraty wolności w obliczu maszyn państwowych. Teraz powinniśmy się bać, że wolność zwycięży nad miłością.