Przystojny ale niestety zmarł bezdzietnie. Potomek normanów którzy kiedyś zdobywali Brytanię pod Hastings.
Prawie dwa stulecia temu Alexis de Tocqueville potrafił przewidzieć rozwój społeczeństwa demokratycznego na podstawie obserwacji rodzącej się demokracji w Stanach Zjednoczonych. Napisał “O demokracji w Ameryce” (1835 rok) po to aby przygotować Europejczyków na nadejście “despotyzmu większości”, bo uważał to za nieuniknione. Zdolność widzenia jasno przyszłości jest najlepszym potwierdzeniem geniuszu. Potrafią dostrzec prawa rządzące naszą ludzką rzeczywistością, których my przeciętni nie widzimy.
Ostrzegał, że despotyzm większości to stworzenie instytucji państwa, które to w imieniu większości potrafi być większym despotą niż rzymscy cesarze – im podporządkowana była pewna grupa a nie całe społeczeństwo. Państwo demokratyczne wg Tocqueville jest jak rodzic chroniący swoje dziecko przed wyzwaniami i w ten sposób zniewalający je w swoich bezpiecznych ramionach, nie pozwala mu się usamodzielnić.
Przewidywał, że wynaturzone dążenie do absolutnej równości zdominuje agendę polityczną państwa demokratycznego: słabsi będą ściągać silniejszych do swego poziomu zamiast sami piąć się w górę. Ludzie będą woleli równość w niewoli niż wolność i nierówność. Prawa termodynamiki są nieubłagane: bez różnic temperatury system jest martwy – ruch ustaje. Podobnie napędem rozwoju osobistego i społecznego jest nierówność.
W mediach nierówność jest pojęciem pejoratywnym, przyzwyczailiśmy się już do tej retoryki jako jedynie słusznej. Moja Matka zawsze mówiła, że równość jest tylko na cmentarzu. To by się zgadzało z III prawem termodynamiki – tam się nic nie rusza.