Kabaret pojawił się na próbie z kwiatami i prezentami dla czcigodnej jubilatki. Bardzo mnie to ucieszyło, choć tłucze mnie ostatnio mocna chandra (skąd pochodzi to słowo?).
Dostałam też od poetki miniaturową amforę, ponoć na kokainę – niestety pustą, ale za to z wierszykiem. Przesłania wierszyka nie pojmuję, muszę kiedyś poprosić poetkę o egzegezę:
Przyjmij Elu tę amforę
z Himalajów jest krainy
Bij się w piersi o pokorę
by tam nie mieć kokainy.