Nie śpię. Reaguję na pełnię (księżyca) jak czujne zwierzątko. Nie wyję tylko ze względu na domowników, przecież jestem zwierzątkiem społecznie okiełznanym.
Moją Matkę pełnia wyciągała z łóżka. Opowiadała, że kiedyś będąc w gościnie u starszej siostry Heleny postawiła miske z wodą przy łóżku, żeby ją powstrzymała od lunatycznej przechadzki. Zbudziła się jednak nie na wodzie, ale na wrzeszczącym szwagrze, bo spał na łóżku, które stało na drodze do światła. Pamiętała, że trzeba wodę ominąć. Frapujące: czyżbyśmy mieli tę samą świadomość również we śnie?
Na Sri Lance nie pracuje się w pełnię. Wiem, bo Marka firma ma tam filię i muszą uwzględniać pełnie w kalendarzu videokonferencji.
PELNIA!!! Nawet nie wiesz, Elu, jak mnie ucieszylas ta wzmianka o pelni ksiezyca. Moj maly synek mawial: “Nie lubie tego duzego tam na gorze!”
Od lat probuje przekonac bliskich – ze ksiezyc WPLYWA na nasze samopoczucie. Co najciekawsze, osoby ktore w sposob widoczny zachowuja sie inaczej w czasie DOJRZEWANIA do pelni i w ciagu jej trwania, gwaltownie protestuja ze tak nie jest. Moze sie wstydza zamiast byc dumnymi, ze sa czescia natury? Przez kilka lat prowadzilam tzw “stödgrupper” i “självhjälpsgrupper” – prawie wszyscy uczestnicy mieli przy pelni najwiecej zmartwien czy problemow ze soba i z bliskimi…
Tam gdzie obecnie pracuje, tj w Centrum Kultury, jest to bardzo wyrazne, zwlaszcza u tych najbardziej tworczych. Sa tak niespokojni, nadwrazliwi i klotliwi, ze az niemozliwi do wspolpracy. Poruszylam ten problem z niektorymi z kolegow, i z rodzicami takich dzieci. Dwie osoby przyjely to powaznie i zaczely PLANOWAC swoje wieksze projekty tworcze w takim rytmie jak reaguja. Nadchodzi pelnia – unikaja wspolpracy i mowia swoje swiete zdanie: Przepraszam, ale nadchodzi pelnia ksiezyca a ja to zle znosze. Moge byc nieprzyjemna, przepraszam z gory, i prosze o zrozumienie. To przejdzie po pelni.” Dziala, i kladzie co nieco odpowiedzialnosci na otoczenie zdejmujac jednoczesnie poczucie wstydu i winy z ksiezycowych “stackare”.
Ja tez reaguje na pelnie, ale juz nie tak dramatycznie jak gdy bylam “hormonalna”, fotografuje zamiast spazmowac. Czasami mi sie udaje zapomniec “tego duzego tam w gorze”…. Zapraszam do grona “Niedramatycznych acz tworczych” w Klubie Spraw Z-nadziejnych. Bierzcie Kochane swoje digitalne aparaciki i chodzcie do mnie/ ze mna na szybki fotokurs: “Portret przyjazny kobiecie” Juz mam na liscie kilka odwaznych, kto jeszcze?
Caluje mocno wszystkie ksiezycowe
Iwona