Nie śpię. Reaguję na pełnię (księżyca) jak czujne zwierzątko. Nie wyję tylko ze względu na domowników, przecież jestem zwierzątkiem społecznie okiełznanym.
Moją Matkę pełnia wyciągała z łóżka. Opowiadała, że kiedyś będąc w gościnie u starszej siostry Heleny postawiła miske z wodą przy łóżku, żeby ją powstrzymała od lunatycznej przechadzki. Zbudziła się jednak nie na wodzie, ale na wrzeszczącym szwagrze, bo spał na łóżku, które stało na drodze do światła. Pamiętała, że trzeba wodę ominąć. Frapujące: czyżbyśmy mieli tę samą świadomość również we śnie?