Nie kąsam tej intrygi, ale jedno pojęłam: gdybyśmy tak ten wynalazek inwersji czasu mieli już teraz to wszyscy mamy zapewnioną dietę cud: w normalnym czasie się je obiad, a w odwróconym to obiad wraca na talerz. Taka bulimia bez wymiotów.
W filmie nie ma żartów, czas normalny prowadzi nas do zagłady, w wykonaniu arcyskurczybyka pochodzenia ruskiego Andreja. Kenneth Branagh wciela się w niego za pomocą wymownego rzucania złych iskier z oczu oraz niby ruskiego kaleczenia wymowy angielskiej.
James Bond tego filmu nie ma nawet imienia – nazywa się sam Protagonistą, czyli Głównym Bohaterem. Skróćmy go do GB. Jest wysportowany, ale czasem trudno mu sprostać przeciwnikowi, bo w tym świecie inwersji przychodzi mu walczyć z … samym sobą.
Tak, Tenet to jest typowy Nolan. Wymiar czasu w świecie człowieka jest taki jak w świecie kwantowym, czyli go nie ma. Co nie przeszkadza, że siedzimy kilka godzin z zapartym … śledząc jak GB bije i czasem zabija po to, żeby czas był – tzn żeby świat nadal trwał.
Żeby docenić pomysł trzeba wiedzieć co to entropia. Prawa fizyki oprócz II prawa termodynamiki działają niezależnie od kierunku czasu. To prawo głosi, że entropia wzrasta, tzn, że energia ma kierunek: od uporządkowanej do mniej uporządkowanej, aż dojdzie do stanu równowagi. Jak zmieszamy kawę z mlekiem to jest zmieszana i nie da się jej odmieszać. To nadaje kierunek wymiarowi czasu. Entropia wszechświata była bardzo niska w BigBangu. Rozszerzający się świat zmierza do równowagi czyli chaosu.
Noland: “… if you could invert the flow of entropy for an object, you could reverse the flow of time for that object, so the story is grounded in credible physics.”
Sam pomysł może i ma podstawy w fizyce, ale nikt nie ma intuicji co do braku kierunku wymiaru czasu, a ja mam wątpliwości.
Okazuje się, że protagoniści jednak mogą się podróżować w czasie. Wystarczy wejść do kapsuły i już. Trzeba potem odczekać, żeby wskoczyć z powrotem w swój czas. A jak to jest, że nie mają wiedzy o swojej przeszłości? A jak to możliwe, że armia odwróconych jest już na miejscu kiedy pojawia się armia atakujących w normalnym czasie?
Efekty specjalne są fantastyczne, dźwięk i muzyka również (szweda Ludwiga Göranssona), aktorzy lub dialogi są fatalne, chyba raczej to drugie. Są po to żeby nam wytłumaczyć co się dzieje, bo trudno to zrozumieć. W porównaniu do Bonda wszystko to tylko protagoniści a nie ludzie z krwi i kości, puste kostiumy. Max. 6.5 z 10 punktów