Phineas Gage przeżył dziurę w mózgu. Zrobił mu ją gruby metrowy pret metalowy rozpędzony po wybuchu trotylu. Wbił się mu w czaszkę od dołu, przechodząc przez kość policzkową. Phineas Gage był cały czas przytomny po wypadku, nie stracił ani na chwilę przytomności, nie stracił mowy, zdolności normalnego logicznego rozumowania. W zasadzie był potem zdrowy… choć nie do końca. Zmienił mu się mianowicie zupełnie charakter. Z delikatnego lubianego człowieka zmienił się w agresywnego i wulgarnego grubianina.
W swojej książce Błąd Kartezjusza, Antonio Damasio przywołuje ten przypadek po to, żeby zapytać jak to jest z tą wolną wolą jeśli charakter człowieka siedzi w płatach czołowych mózgu. Czy Gage powinien odpowiadać za swoje czyny? Takich ludzi jak Gage jest wielu, nawet jeśli nie mają tak bardzo widocznych uszkodzeń mózgu to mają uszkodzenia pochodzące z zaburzeń hormonalnych, polipów, guzów, itp.
Poza tym stara się udowodnić, że podstawą myślenia jest czucie. Zaburzenia charakteru Gage nie pozwoliły mu na normalne funkcjonowanie, mimo, że nadal potrafił myśleć logicznie tak jak przed wypadkiem.